Wszystko zależy od scenariusza i motywacji bohaterów jak ważna jest nagość, aby uwiarygodnić to, co się dzieje na ekranie. Np. W "Nieznośnej lekkości bytu" sceny między Tomaszem i Sabiną miały charakter erotyczny i tak były zrobione, że nie potrzeba było iść dalej, być może byłby inny efekt. We "Wstydzie" Fassbender został pokazany z każdej strony, można zobaczyć wszystko i to było ważne w przypadku tego bohatera, więc pokazali go z przodu od pasa w dół.
Weźmy na przykład komedie romantyczną i scenę łóżkową między bohaterami, która trwa ok 5 min. i ma być namiętna, ale w zasadzie nie widzisz nic poza nagimi plecami i pośladami, a przez ten czas aktorzy starają się ruszać tak, aby nic nie pokazać lub kamera kadruje, że wszystko jest zakryte - dla mnie taki zabieg jest śmieszny, bo z każdą sekundą czuje z ekranu bijącą sztuczność, dlatego wolałbym, aby tego nie było niż w taki sposób. Druga sprawa, że wszyscy wiedzą, że te sceny są po to, aby się napatrzeć, ale pozbawiać je najlepszych elementów podważa sens ich istnienia, po coś są zaangażowane te dwudziestokilkulatki, które odgrywają nastki. W tym pruderyjnym konstrukcie to wygląda tak, że nie wolno patrzeć, ale przez palce dłoni zakrywającej twarz już tak.