Johns i DC poszli na totalną łatwiznę. Wybielili Hala Jordana i powiedzieli, że Paralax to oddzielna istota, która go opętała. Więc w sumie Hal jest niewinny i wszystkie te śmierci można zwalić na wroga z tyłka. Żenuła, bo to przestaje być historia o odkupieniu a staje się fabułą trzeciej części "Obecności".

Dokładnie to samo zrobili ze Starkiem po Wojnie Domowej. Wybielali go przez amnezję, zrzucali winę na Skrulle i inne bzdury. Bo Marvel też nie chciał przyjąć odpowiedzialności za to, że popsuł Iron Mana, więc zaczęli udawać, że to nie oni, by odzyskać sympatię fanów.
Czyli najpierw utytłajmy bohatera w błocie, zróbmy z niego żądnego władzy wariata, a potem magiczną różdżką wracamy do punktu wyjścia, jeśli sprzedaż spadnie. I jeszcze zrzućmy winę na czytelników, że nie zrozumieli wizji redakcji.
Ja osobiście też chciałem powrotu Hala Jordana do tradycyjnej roli. Ale tak rozpisana fabuła to rozczarowanie. I szkoda baru Guya Gardnera. Miał fajną miejscówę a i to DC potrafiło rozwalić.