To chyba najbardziej zbyteczna kolekcja, jaką można sobie wyobrazić. Gorzej wybrać nie mogli. Dubel na dublu, a co bardziej wartościowe rzeczy z tych nowych Egmont i tak wcześniej czy później wyda w dużo lepszym wydaniu. A na szroty szkoda energii. Na rzut testowy nie zamierzam nawet patrzeć, a jeżeli wyjdzie oficjalnie, to może jakieś pojedyńcze, co ciekawsze i premierowe pozycje wezmę. Kiedyś bardzo lubiłem kolekcje, ale... kurcze, chyba sposób wydawania SH przez Muchę czy Egmont mnie rozpuścił, bo wydaje mi się dużo sensowniejszy i kolekcje już nie mają uroku.
A to "Sinestro War Corps" - to część runu Johnsa? Stanowi to w ogóle spójną i zamkniętą całość czy to po prostu wycinek całości, czyli typowa wada wydań kolekcyjnych?