Pisanie, że 2049 to jakiś syf to jest taki sam blamaż jak jeżdżenie po oryginale.
Zachowanie refleksyjnego tempa oryginału jest, refleksje dotyczące rozwoju technologii aktualne jak nigdy wcześniej, przecież kwestia czasu, paru dekad, może szybciej ale taka Joi to może nie będzie już tylko fantastyka naukowa.
Do tego film ma piękne zdjęcia, masa kadrów to po prostu coś wybitnego. Czy to skąpane w żółci opuszczone miasto, pojedyncze obumarłe drzewo, ikoniczna już scena z gigantycznym holgramem Joi i wiele więcej.
Za samą wizualną stronę to oceniane filmu na jakieś absurdalnie niskie oceny to jest podyktowane wyłącznie skrajnym wpatrzeniem w oryginał, który powtarzam jest świetny.
Tak naprawdę 2049 jest najlepszym sequelem jaki mogliśmy dostać. Scott dawno temu odleciał w krainę gniotów wypełnioną tymi wszystkim nieszczęsnymi nowymi Obcymi czy nowym Napoleonem i dobrze się stało, że nie tknął tego filmu. Villeneuve jest dobrym reżyserem a nie typem z łapanki. Przecież br 2 patrząc na współczesne tendencje Hollywood, mógłby równie dobrze zostać jakimś teledyskowym wypełnionym napierniczaką gniotem Micheala Baya. Sorry ale takie pogardliwe podejście do tego filmu jest po prostu mocno wpisane w jakieś takie zacementowanie "nowe to gówno, bo dziś nie ma czasów". Jest trochę dobrych sequeli starych marek, mi do głowy wpada choćby 'Mad Max the fury road" czy powrót do Rocykego po wielu latach.