Jeśli dla kogoś relacja Batmana i Catwoman jest tak ważna jak dla mnie to będzie w pełni usatysfakcjonowany tym co dostał w tym zeszycie. Jest w idealny sposób nakreślone to co łączy tę dwójkę i nie ma wątpliwości, że Tomek doskonale zna obie te postaci, dlatego właśnie funkcjonuje, przy okazji pokazując, że King nie leciał na łapu capu i nie pogubił się w trakcie, a wszystko miał świetnie zaplanowane, zresztą kontynuację tego dostaniemy we wspomnianej miniserii. Krótko mówiąc ten komiks jest pieprzoną laurką dla fanów shipu tych dwóch postaci, który pokazuje, że warto było pocierpieć przy 50 numerze (co swoją drogą dziwne, że wywołało taki szok).