Autor Wątek: Batman  (Przeczytany 572063 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline szczaff

Odp: Batman
« Odpowiedź #945 dnia: Cz, 18 Lipiec 2019, 21:27:33 »
Przeczytałem 6 tom i jest na prawdę dobry. Mamy tam niestety kilka idiotyzmow ale jesli odpowiednio wysoko zawiesimy poprzeczke niewiary to będzie ok :) Milosc co przetrwa baaaardzo długi czas...

Offline Odyn

Odp: Batman
« Odpowiedź #946 dnia: Cz, 18 Lipiec 2019, 22:43:25 »
Jestem Gotham było fajne. Jestem Samobojca i Jestem Bane idiotyczne. Wojna żartów z zagadkami ok. Ale ogolnie jesli chodzi o Batmana to kiepskie to odrodzenie.
Dzisiaj dostałem kolejny tom gacusia Narzeczona czy włamywaczka i mam nadzieje ze będzie dobrze. Przelecę szybko a potem biorę się za trzeci tom metalu
Dobra. Jestem po drugim czytaniu albumu "Jestem Bane". Pierwszy raz czytałem go jak się u nas ukazał (czyli z rok temu), teraz czytam kolejne tomy w ciągu, od N52 po Odrodzenie. I mogę jedynie stwierdzić to, co napisałem kiedyś na fb pod którymś postem DCManiaka - mnie się podobało! Może jestem wyjątkiem, ale odpieram wszystkie zarzuty polskich recenzentów tego tomu. Rozumiem, że komuś mogło się nie podobać (gusta), ale twierdzić, że ten album jest najgorszy z całej trylogii Jestem to ogromna przesada. Nic nie przebije cienizny jaką było "Jestem samobójcą".
 
No to co mi się podobało w tym ww. albumie?
 
Spoiler: PokażUkryj
Na pierwszy ogień scena w barze. Luźna rozmowa, jest wesoło, obraz Robinów-buntowników, interesujące menu nawiązujące do bat-rodziny.

Następnie rezydencja Wayne'ów i ukazanie powieszonych Robinów. Przyznam, że na mnie robi ta scena wrażenie [za każdym razem, gdy ją widzę]. Staram się postawić w skórze Claire - to musiało ją jeszcze bardziej przytłoczyć/zniszczyć.

Kolejnym plusem jest ogólna atmosfera nadejścia Bane'a. Napięcie budowane kadr za kadrem. Wszędzie mamy normalne dialogi (nie te idiotyczne i męczące hasełka z poprzedniego tomu) i czytało mi się je z przyjemnością. Fortel Catwoman (odbicie tej sceny z Robinami) wywołał na mojej twarzy uśmiech triumfu.
Jakby tego było mało mnie do gustu przypadły mi cytaty z poezji w kadrach Azylu Arkham.

Ogólnie Bane jako postać przeraża w tym tomie. To udało się Kingowi. A rysunki Fincha są rewelacyjne! Napompowany Venomem nie ma sobie równych. Posiada nadludzką siłę i próbuje zniszczyć wszystko, co należy w jakiś sposób do Batmana. Z przyjemnością czytałem rozmowę oraz oglądałem walkę pomiędzy Nietoperzem, a Banem. Widać, że Bane jest opętany żądzą zadawania bólu, zemsty i łaknie krwi każdego kto stanie na jego drodze. Czy za często wykrzykuje hasło 'Wiesz kim jestem? jestem Bane!"? Być może, zgodzę się w tym momencie z krytykami (zwłaszcza scena przed nokautem, kiedy idiotycznie pyta się Batmana, czy on wie kim on jest, a Batman słusznie go powala). Ale spójrzcie na to z innej strony - on jest na potężnych sterydach, ogarnia go narkotyczny szał. Najwyraźniej tylko ja to widzę w ten sposób.

Następną zaletą tego albumu jest oczywiście przedstawienie związku Nietoperza z Kotką, oświadczyny. Potem mamy dwie dobre mini-opowieści, której ta wieńcząca ten tom szczególnie mnie urzekła, mianowicie z Potworem z Bagien. Bo dzięki tej krótkiej scence sięgnąłem po Alana Moore'a.

Co jest dla mnie niezrozumiałe? Czas, w którym Bane przechodzi przez Arkham. Nie rozumiem intencji Kinga, dlaczego niby zajęło mu to tyle czasu. I jest to niewątpliwie minus tej opowieści. Natomiast podobała mi się reprymenda jaką Alfred udziela Bruce'owi za wypuszczenie zbirów i nasłanie ich na Bane'a. Bruce robi wszystko by go zatrzymać. Pacjencji Azylu Arkham chyba też czują zagrożenie, jakim jest dominujący Bane i stąd starają się mu stanąć na drodze. Zresztą wspomina o tym Two-Face.

Zestawienie życiorysów Bane'a i Batmana - na plus!


I na koniec pozwolę sobie zacytować Aleca:
"Zaśpiewam ci piosenkę o zwiędniętym kwiatuszku.
Najdroższy mi on ze wszystkich. On tylko tkwi w moim serduszku.
Dostałem go od dziewczyny. Myśli o niej mnie nie nużą.
Droższa mi od najjaśniejszej gwiazdy. Zwę ją dziką irlandzką różą."

Z przyjemnością wrócę do tego tomu za jakiś czas, gdy będę po raz kolejny czytał tę serię Batmana ;)
"Więcej Życie nie pozwoli rozdzielić, niż Śmierć połączyć może" P. B. Shelley

Offline Antari

Odp: Batman
« Odpowiedź #947 dnia: Wt, 23 Lipiec 2019, 22:31:14 »
Wraz z pojawieniem się 6 tomu solowej serii Batmana i w niedalekiej przyszłości eventu „Ślub”, postanowiłem odświeżyć sobie lekturę pierwszych 6 tomów z Rebirth i przygotować krótką rozpiskę podsumowującą moim zdaniem jak przestawia się run Kinga w poszczególnych tomach. Może skłoni polskich czytelników do jakiejś dyskusji lub refleksji.

Chyba lekkie spoilery ale starałem się unikać.

Tom 1 – Jestem Gotham

Pierwszy tom Batmana z Rebirth nie prezentuje się jeszcze tak źle jak następne. To pewnego rodzaju amalgamat różnych treści. Mamy tu wyważonego "akcyjniaka" z szalonymi pomysłami jak sterowanie skrzydłami samolotu przez Batmana za pomocą „lin” (niczym chore wybryki kaskaderskie u Snydera). Mamy parę enigmatycznych bohaterów o niejasnych z początku intencjach, które mogły zwiastować nawet intrygę detektywistyczną. Niestety większość z tych nadziei pozostaje niespełniona. Na przestrzeni kilku stron wychodzi na jaw, że King gubi się z początku nawet w strukturze jednego tomu, a co dopiero całego runu. Z tego powodu poziom głupotek rośnie w szybkim tempie. Np. po traumie utraty brata i praniu mózgu Psychopirata Batman pozostawia Gotham Girl, która lata sobie po mieście, zwalcza przestępców, goli głowę i gada do siebie. I na to pozwala Batman, człowiek, który nie ufał eSowi, bo bał się, że przez swoją moc zniszczy planetę. Daje za to wolną rękę dziewczynce o zjechanej psychice i mocy równej Supermanowi. Gacek ot tak idzie sobie spać. :D

Ogółem nie ma tragedii jak się przymknie oko na to i owo (na szczęście się da), czyta się to w miarę szybko i poszczególne zeszyty zachowują ciąg przyczynowo skutkowy. Mamy wrażenie jednej opowieści zamkniętej w ramach tomu. Dobry start runu choć do takiego Detective Comics mu spooooro brakuje. Na plus ukazanie tragedii pary nowych bohaterów, choć szkoda, że na tym ich wątek się niestety na ten moment kończy.

Tom 2 – Jestem Samobójcą

Po w miarę dobrym starcie King zaczyna mocno pikować w dół. Ilość głupot w tym tomie osiąga już poziom krytyczny. Batman z pomocą przypadkowych złoczyńców z Arkham (których bezprawnie przejmuje dzięki wpływom Amandy Waller) odbija Psychopirata z rąk Bane’a w jego państwie. Sama intryga Nietoperza mająca na celu przechytrzenie Bane’a jest tak idiotyczna, że gdzieś w środku chyba sam autor się w niej pogubił. Najśmieszniejsze jest to, że cały wątek z Banem jest samodzielny i można go w całości pominąć bez uszczerbku na dalszej części runu. Na deser naiwne rzucanie w twarz dekonstrukcją, przy której King się rozpływa. Jeżeli dane dzieło chcesz adresować do ludzi inteligentnych to niestety przypominanie im o tym co dwie strony swoimi „inteligentnymi rezolucjami, przewrotnymi prawdami i zaskakującymi alegoriami” się nie sprawdza. Nie tędy droga kolego. Zbyt natarczywie wali to po oczach żeby było z tego coś więcej aniżeli pożywka dla rozochoconego swoim IQ nastolatka.

Tom 3 – Jestem Bane

No cóż. Nie będę oryginalny. Absolutna porażka. Absolutne dno runu Kinga. Wątek Bane’a ciągnący się od tomu 2 to tylko gigantyczny setup dla zeszytu w którym Nietoperz oświadcza się Kotce. Gargantuicznie rozciągnięte walki pełne nudnych, pisanych bez polotu, pompatycznych dialogów między Batmanem i Banem. Walki z których absolutnie nic nie wynika, służących jedynie domknięciu wątków Gotham Girl, na którą nie było pomysłu. To właśnie te ruchy zdradzały brak planu Kinga na cały run i pisanie na kolanie kolejnych wątków. W którą stronę wiatr zawieje tam polecimy.

Niewielkie rozgrzeszenie temu tomowi zapewniają zeszyty z psem Batmana – Acem oraz ten z Catwoman, który jest immanentny dla dalszej części runu. Mimo to jest to za mało aby polecić ten tom. Omijajcie szerokim łukiem.

Tom 4 – Wojna Żartów z Zagadkami

Poziom zdecydowanie wyższy aniżeli w dwóch poprzednich ale historia nie należy moim zdaniem do wybitnych. Wczesne lata działalności Batmana. Joker z Riddlerem walczą o prawo do unicestwienia Gacka w Gotham. Sporo kontrowersyjnych zabiegów typu kolacja w posiadłości Wayne’ów z udziałem łotrów.

W pewnym momencie pojawiło się sporo pozytywnych opinii na temat „Wojny” ale po ponownej lekturze muszę chłodnym okiem stwierdzić, że fabuła jest dość przeciętna. Czy zdarzyło się wam kiedyś słuchać kolegi, który opowiadał przydługawy żart? Dwoił się i troił aby szczegółowo zarysować ramy swojego gagu po czym po 10 minutach słownej żonglerki padła pointa. Na ustach słuchaczy pojawił się delikatny uśmiech ale nie było to donośne CHACHACHA jakie wykształca się po genialnych dowcipach na 2 zdania. I tak właśnie należy podsumować Wojnę Jokera z Riddlerem przedstawioną na łamach tego komiksu. Twist pod koniec udany, lecz pierwszy człon żartu nieprzyzwoicie rozciągnięty, przegadany i pełny niewypałów. Przez co pod koniec można wręcz zapomnieć, że mieliśmy odczuć satysfakcję z lektury. Albo wybuchnąć śmiechem.

Tom 5 – Zaręczeni

Jest to zdecydowanie najlepszy tom z tych wydanych od początku. Podziwiamy w nim reperkusje niedawnych oświadczyn Batmana. Zamiast budować misterne, zagmatwane intrygi King skupia się tutaj na prostych historiach, które łączy tematyka zaręczyn. Mamy tu przyjemny "akcyjniak" z Talią Gul na bliskim wchodzie, budowanie relacji między Robinami, a także eSem a Gackiem i ich podchody w związku z ogłoszeniem zaręczyn. Dodajmy do tego uroczą podwójną randkę w wesołym miasteczku i mamy pakiet naprawdę udanych zeszytów.

Ocena zdecydowanie pozytywna ale w trakcie lektury należy sobie zadać pytanie, dlaczego to takie fajne? Dlaczego jest lepiej aniżeli w poprzednich tomach? Hmm troszkę przypomina to jakąś inną serię z Rebirth... może run Tomasiego w Supermanie? Nie... to przecież niemożliwe. Żeby tak podrabiać? Ale co tam. Cel uświęca środki.

Tom 6 – Narzeczona czy włamywaczka?

Tutaj już wyraźnie gorzej aniżeli w poprzednim tomie. Pierwsza historia to szybko przeprowadzony origin (przyszłego) villaina, który czyta się z względnym zaciekawieniem. Historia z Gentle Manem miała interesujący pomysł ale poprowadzenie dialogów zdradza słabość warsztatu Kinga. Te same żarty i powtarzane kwestie z poprzednich tomów. Sytuację ratowałby fakt, gdyby opowieść o prawdziwej miłości gotowej do poświęceń była choć trochę „urocza”. Ale nie jest. Jest naiwna, napisana w pośpiechu. Punchline gdzieś przepadł. Na deser dostajemy historię z Poison Ivy, która jest już tragiczna w czytaniu. Naprawdę można zasnąć. Ile razy w tym runie czytaliśmy już o postaciach z „trudną przeszłością, którym można było pomóc”. Ile to razy czytaliśmy już o tym „jak ciężko było, przez jakie bagno musieli przejść aby wyjść na ludzi”. „Byłam młoda, nie wiedziałam co robię”. „Tylko ja mogę cię zrozumieć”. Co druga postać u Kinga ma taką właśnie konstrukcję. Sytuację troszkę ratuje ostatnia historia, opowiadająca o poszukiwaniu sukienki ślubnej przez Catwoman. Dużo tu jednak pustego homage, jakiego zresztą pełno w całym runie Kinga. Nie stylowego puszczania oka do fanów tylko ordynarnego rzucania im w mordę ochłapów. „Macie i jarajcie się tym co wam znalazłem z przeszłości”. Jak ten pseudo żart powtarzany przez Batmana i Catwoman odnośnie miejsca ich pierwszego spotkania.

Ogółem po ponownej lekturze tych 6 tomów ma się wrażenie odbycia terapii w psychiatryku. Tak to sobie wyobrażam. Umysł totalnie zgwałcony przez różne wybryki tego autora, który mainstreamowe superhero trakuje jako swoją terapię, a czytelników jako widownię.

A poczekajcie co będzie dalej. <wink, wink>

Jeżeli miałbym coś polecić polskim czytelnikom na ten moment to zakup tomu 1 i 5. Cała reszta to niestety strata czasu... są dużo lepsze rzeczy z Rebirth.
« Ostatnia zmiana: Wt, 23 Lipiec 2019, 22:37:44 wysłana przez Antari »

Offline Odyn

Odp: Batman
« Odpowiedź #948 dnia: Śr, 24 Lipiec 2019, 08:05:43 »
Zgodzę się z Tobą ws. tomu 2, Antari. Szkoda palców i oczu, by opisywać jak bezsensowną przedstawia treść.

Co do tomu 1 i Gotham Girl. Ja polubiłem tą postać. Czy Gacek tak do końca daje wolną rękę? Moim zdaniem ma ją na oku. Nie uważam, by całkowita izolacja dziewczyny wyszłaby jej lepiej.

Co do tomu 3 to już się wypowiedziałem wcześniej. Ja czytałem z zapartym tchem. Dla mnie ten tom, podobnie jak 1, jest lepszy od Blooma Snydera (autora, którego uwielbiam, ale to już wiecie). W USA również ma wysokie oceny, tylko w Polsce psioczą.

4 tom podobnie jak snyderowski Rok Zerowy ukazuje Riddlera w pełnej krasie. Wczoraj przeczytałem tę historię po raz drugi i nadal mi się podoba. Z przyjemnością czytam dialogi i zagadki Riddlera - tak jak u Snydera, tak u Kinga. Podobała mi się rónież rola Kite Mana i zastosowany fortel.

Przde mną jeszcze tomy 5 i 6, więc wypowiem się w stosownym momencie.

Na koniec powiem tylko, że wolę Detective Comics Tyniona IV. Lubię narrację Tyniona i postaci, jakie się tam przewijają. Cieszę się, że to kontynuacja wątków z N52
« Ostatnia zmiana: Śr, 24 Lipiec 2019, 08:08:00 wysłana przez Odyn »
"Więcej Życie nie pozwoli rozdzielić, niż Śmierć połączyć może" P. B. Shelley

Offline Antari

Odp: Batman
« Odpowiedź #949 dnia: Śr, 24 Lipiec 2019, 09:21:38 »
Odnośnie Gotham Girl jeszcze.

Spoiler: PokażUkryj
Też lubię tę postać no ale nie oszukujmy się, obrońca Gotham może być tylko jeden, więc nie mogła zostać. Po prostu wydało mi się to bardzo dziwne, że po śmierci Hanka w jej objęciach Batman sobie poszedł, zostawiając niestabilną emocjonalnie dziewczynę na ulicy żeby sobie brykała. Dopiero po kilku kolejnych wpadł na to aby przenieść ją do posiadłości pod opiekę Alfreda i Thomasa.


Też o wiele bardziej wolę Detectve Comics z Rebirth. Podobnie jak sporo serii tutaj tak samo notuje się spadek formy po czasie ale nie jest aż tak duży, a pierwsze kilka tomów prezentują naprawdę dobry poziom.

Offline Odyn

Odp: Batman
« Odpowiedź #950 dnia: Śr, 24 Lipiec 2019, 09:26:27 »
Wczoraj przeczytałem Deus Ex Machinę i bardzo mi się podobało. Ogólnie czytam mniej więcej naprzemiennie, zgodnie z https://www.comicbookherald.com/reading-dc-comics/batman-reading-order/ . Preferuję narrację Snydera, Tyniona IV od Kinga, ale czytając jeszcze raz, w ciągu, troszkę zmieniłem zdanie o Kingu. Może zaślepia mnie ogromna sympatia do postaci Batmana, a może po prostu poszczególne tomy nie są tak złe jak się je niekiedy opisuje :)
"Więcej Życie nie pozwoli rozdzielić, niż Śmierć połączyć może" P. B. Shelley

Offline Voitas

Odp: Batman
« Odpowiedź #951 dnia: Śr, 31 Lipiec 2019, 13:27:33 »
Kończę pierwszy tom Metalu i takie to miałkie jakieś. Chyba pójdzie komplet na sprzedaż jak tak dalej pójdzie.

Offline Odyn

Odp: Batman
« Odpowiedź #952 dnia: Śr, 31 Lipiec 2019, 21:16:12 »
Przeczytałem w końcu Metal i jestem oczarowany oraz podekscytowany. Czytałem w jednym ciągu, tom za tomem. Szkoda, że to już koniec... Taką miałem refleksję. Po prostu do mnie trafia Snyder ze swoimi pomysłami i już się cieszę na kolejne jego dzieła, w tym kontynuację Metalu za jakiś czas :)

Bardzo mnie cieszy sposób wydania tego eventu na naszym rynku. W końcu dostałem kompletne, nieposzatkowane dzieło. Niektórzy narzekali, że główna historia przeplatana jest 'zbędnymi' tie-inami.. No cóż. Jeśli patrzeć na to w ten sposób, że główne 6 zeszytów to opowiadanie, a pozostałe zeszyty (w tym m.in. historie poszczególnych Batmanów) to wątki poboczne to dostajemy całkiem zgrabnie wydaną powieść [jak w nie jednej książce]. W żadnym momencie mnie nie znużyła, a dodatkowo polubiłem postać Cyborga, Hawkgirl, Detektywa Chimpa (oj chciałbym JL Dark u nas ujrzeć) oraz Wonder Woman [której postać chyba najbardziej mi się podobała z wszystkich historii, jakie miałem okazję czytać z jej udziałem], nie wspominając już o najważniejszej postaci - Batmanie który się śmieje (czekam na jego kolejne występy!).

Dla mnie najdrobniejszy szczegół, jak choćby:
Spoiler: PokażUkryj
wyprawa Nigthwinga, Harley, Croca i Damiana na Górę, samo niepowodzenie oraz wspomnienie o tym w tawernie "Niepamięć" już w trakcie głównej historii

jest istotny.

Dlatego skompletowałem cały run Snydera z Batmana, Wiecznego Batmana, Wiecznych Batmana i Robina z N52 oraz kompletuję również Detective Comics Tyniona IV z Rebirth, bo wszędzie są odwołania do jakichś elementów. Mnie to cieszy, bo mam wrażenie, że uniwersum jest żywe i ciągle się rozwija.

Z niecierpliwością wyczekuję na snyderowską Ligę Sprawiedliwości, bo wiem, że się nie zawiodę :)

p.s. oczywiście rozumiem, że część użytkowników tego forum się ze mną nie zgodzi. Szanuję. Do mnie ta historia trafiła. Ot taka miła odskocznia od przyziemnych spraw. Jutro zabieram się z powrotem za Kinga (tomy 5 i 6), bo tak mniej więcej pokazuje reading order ;)
"Więcej Życie nie pozwoli rozdzielić, niż Śmierć połączyć może" P. B. Shelley

Offline carnivale

Odp: Batman
« Odpowiedź #953 dnia: Cz, 01 Sierpień 2019, 10:19:17 »
Te tie-iny z drugiego tomu Metal da się czytać osobno bez znajomości tomu pierwszego? Zrozumie coś człowiek z tego?

Itachi

  • Gość
Odp: Batman
« Odpowiedź #954 dnia: Cz, 01 Sierpień 2019, 10:26:23 »
Te tie-iny z drugiego tomu Metal da się czytać osobno bez znajomości tomu pierwszego? Zrozumie coś człowiek z tego?

Dla mnie to bez sensu, czytaj jak wychodzi. Jeśli nie masz pojęcia o głównym zarysie fabuły w Matelu to jest to stratą czasu moim zdaniem.

Offline Odyn

Odp: Batman
« Odpowiedź #955 dnia: Cz, 01 Sierpień 2019, 10:27:01 »
Te tie-iny z drugiego tomu Metal da się czytać osobno bez znajomości tomu pierwszego? Zrozumie coś człowiek z tego?
Hmm..ten tom też zawiera Dark Nights: Metal #3, pochodzący z głównej historii.

Generalnie możesz przeczytać, ponieważ każdy alternatywny Batman ma swoją zamkniętą historię, aczkolwiek szczerze nie wiem, czy warto potraktować to jako ciekawostkę, jeśli zamierzasz odpuszczać tomy 1 i 3. Dla mnie to jak wycięcie rozdziałów z książki. Ja nie polecam takiego rozwiązania.
"Więcej Życie nie pozwoli rozdzielić, niż Śmierć połączyć może" P. B. Shelley

Offline carnivale

Odp: Batman
« Odpowiedź #956 dnia: Cz, 01 Sierpień 2019, 10:29:35 »
Ok. Wszystko w temacie. Dzięki.

Offline Odyn

Odp: Batman
« Odpowiedź #957 dnia: Cz, 01 Sierpień 2019, 21:48:22 »
Przeczytałem właśnie Zaręczonych Toma Kinga. Nastawiałem się chyba na coś lepszego, wiedząc że ten album okrzyknięty jest najlepszym co zrobił King dla Batmana. Mogę jedynie stwierdzić, że to typowe love story w superbohaterskim wykonaniu. Gdyby to nie byli Batman z Catwoman pewnie bym to sprzedał. Uwielbiam te postaci, dlatego kiedyś wrócę do historii zawartych w tym albumie, aczkolwiek nie zrobiły na mnie wrażenia. Oczywiście wszystko jest dobrze rozpisane, z głową, a dialogi są okej. Jednakże ten styl pisarski nie trafia w moje gusta. Ot taki tom zapychacz z ładnymi rysunkami i ciekawym pojedynkiem Talii z Seliną (szczerze? myślałem, że ta historia będzie bardziej rozbudowana).
Zastanawiam się czasem jakie są kryteria przyznawania prestiżowych nagród (Eisnera). Okej, batromance w takim kształcie, tak mocno rozbudowany w tym runie, to jedyne, co mi przychodzi do głowy.
"Więcej Życie nie pozwoli rozdzielić, niż Śmierć połączyć może" P. B. Shelley

Offline Odyn

Odp: Batman
« Odpowiedź #958 dnia: Nd, 04 Sierpień 2019, 22:02:14 »
Narzeczona i włamywaczka za mną. W moim odczuciu lepszy tom od Zaręczonych. Bardziej dynamiczny (choć w pamięci mam nadal pojedynek z Talią z poprzedniego tomu :) ) i lepiej narysowany (w V tomie jakoś rysunki Clay Manna mnie nie kupiły - porównując z rysownikami z tomu VI). To kolejny zbiór krótkich opowiadań, jest podkreślona natura Batmana-detektywa, interesujący gościnny występ Wonder Woman i fajnie rozpisana postać Catwoman. Czytało się to luźno, nadal jako love story (jak w poprzednim tomie), aczkolwiek coś mnie bardziej urzekło niż w Zaręczonych. Oba albumy są spoko, ale podkreślę jeszcze raz - tylko ze względu na ogromną sympatię do tych bohaterów. Najsłabszy punkt to epizod z Poison Ivy. Myślałem, że King lepiej ją rozpisze, zwłaszcza że poprzedni jej występ mi się podobał.
Cóż, czekam na album ślubny we wrześniu i śledzę na bieżąco, co tam się dzieje w USA, a na razie City of Bane zapowiada się ciekawie! ;) 
« Ostatnia zmiana: Nd, 04 Sierpień 2019, 22:07:28 wysłana przez Odyn »
"Więcej Życie nie pozwoli rozdzielić, niż Śmierć połączyć może" P. B. Shelley

Offline amsterdream

Odp: Batman
« Odpowiedź #959 dnia: Pn, 05 Sierpień 2019, 07:13:49 »
A w moim odczuciu ogromny spadek jakości. Historia z Poison Ivy była beznadziejna a cała reszta to mielenie w kółko jednego i tego samego.