Może nie tyle zabił wprost, co spowodował śmierć, zamykając w pomieszczeniu bez jedzenia i wody. W "Ten nights of the Beast" Jima Starlina i Jima Aparo. Starlin to byl niezły kozak i w swoim krótkim runie napisał kilka znakomitych historii, z których "10 nocy..." jest najsłabsza, bo kuriozalna, a i tak sie bardzo fajnie to czyta. Jest ten klimacik lat '80.
Oczywiście, że odkręcili, bo się przestraszyli. Ale aż dziw, że w ogóle puścili taki finał. W No Man's Land, Rusek jest juz nawet takim "protegowanym" Gacka. Co jak co, ale Gacek czasem bardzo łatwo zapomina, że niektórzy mają duzo krwi na rękach.
Skręcił kark i pozostawił na mrozie, ale nie zabił. Buhaha. Dobrze że Beast ma zawsze stolichnayą w beast-pasie to nie zamarzł, biedaczek. Co za brednie. Ten Tom King to potrafił. Musiał się napatrzyć w tym CIA na różne niecodzienne sytuacje.
A w ogóle to KGBeast jest juz outdated, powinien się pzremianować na GRUnstoppable, ale się boi, że go z tym od Minionków będa mylili.