Dziwna akcja z tym Kingiem, zabierają mu główną serię praktycznie na finiszu jego długiej przygody z Gackiem, a jednocześnie dają mu nową serię w której pozamyka wątki z tejże serii... Przecież tak kluczowa kwestia jak związek z Kotką nie może nie mieć znaczenie w regularnej serii Batmana... No dziwnie w DC to skonstruowali. To tak jakby dać psiakowi smaczny kawałem mięsa, później mu go zabrać a po chwili odkroić kawałek i łaskawie mu go rzucić...
Batman/Catwoman to projekt który nie może się udać. King albo się ugnie i stworzy kolejne podwaliny pod sfinalizowanie związku albo ponownie wymyśli teorię chaosu i para dojdzie do wniosku, że jednak nie są dla siebie stworzeni, takie bla bla bla to co działało spontanicznie, nie zawsze wypala w codziennym życiu... Tak kluczowe wydarzenia powinny mieć swoje miejsce w regularnej serii, a tak kolejny projekt Kinga może zostać błyskawicznie schowany do szuflady i szybciutko zapomniany. Wiem, że to takie lekkie biadolenie na kilka miesięcy przed premierą, ale postawcie się teraz na miejscu scenarzysty. Albo przyzna się do błędu z 50 zeszytu albo napisze po raz enty to samo.
Właśnie skończyłem lekturę piątego tomu Batmana i po raz pierwszy mogę napisać iż jestem w pełni zadowolony z lektury. Nieźle wypadła zwłaszcza pierwsza część. Dobre, momentami ostre dialogi. Rozśmieszyło mnie tylko jak Batek w upale śmiga na koniu w swojej zbroi
Mogli mu już w tym DC uszyć coś bardziej przystępnego. Kolejny raz to udowadnia, że czym mniej taniego mordobicia tym Batman staje się lepszą i przystępniejszą przygodą dla czytelników.