Nie ma sensu zestawiać projektów z Nietoperzem, które idą pod szyldem Black Label ("Imposter", "Three Jokers", "White Knight", końcówka "Earth One") ze "zwykłymi runami" Kinga, Tyniona, Tomasi'ego, Tamaki. Dzieli je przepaść. W Black Label scenarzyści mogą sobie pozwolić na O WIELE więcej (zabijać postaci, przerabiać w dowolny sposób, poruszać mocniejsze wątki), byleby nie pokazywali bat-penisa (oj, Azz
).
W ten sposób jest ciekawiej (a i tak nader często bywa słabo, co jest w sumie szokujące), ale to nie oddaje istoty współczesnego Batmana, niestety. W seriach "Batman" i "Detective" tradycyjne lanie ciepłej wody w kranie, idiotyczne pomysły, dużo wybuchów, żadnego przekazu.
A nie, przepraszam, od Gary'ego Whitty w "Batman: Fortress" dowiedziałem się, że Bats rozróżnia kogo broni przed przestępcami, a kogo nie. To, przyznam, pewne novum w zakresie tej postaci.
Wracając do pytania Gashu: Tamaki - straszna słabizna, Jock - duży zawód, nudny projekt (zwłaszcza, że to Black Label).
Zdarsky daje pewną nadzieję, choć knightfall z Księżyca to jednak jest odlot.