Z półki Chmiela - odc. 3
Devin K. Grayson przygodę z Batmanem zaczynała naprawdę w średnim stylu od kilku nudnawych historii w ramach crossovera "No man's land" (potem była praca nad "Catwoman" i "Titans"). Jednakże Dennis O'Neil dostrzegł jej potencjał powierzając w 2000 r. prowadzenie nowej serii "Batman: Gotham Knights". Tam początkowo było słabiutko, ale z czasem panna Grayson zaczęła nabierać wiatru w żagle. I to tak, że w końcu stworzyła dwie opowieści z Mrocznym Rycerzem, które spokojnie można postawić na półce z tymi najlepszymi w historii postaci.
Pierwsza z nich to "Cavernous", z 18 zeszytu serii. Batman ma wolną noc, żadne międzyplanetarne zagrożenie nie czyha na błękitną planetę, na ulicach Gotham City spokój, Catwoman gdzieś hasa - nijak zaciągnąć do łóżka lub chociaż na dach - jak żyć? Otóż Mroczny nie wie co ze sobą zrobić; posprawdza tu, posprawdza tam, zadzwoni, ale jakby nie za bardzo chcą rozmawiać (przezabawna scena z Oracle). W końcu okazuje się, że jest sprawa, która nie cierpi zwłoki - wielka moneta z Batcave podczas trzęsienia ziemi wpadła w zapadlisko. Niezbędna jest pomoc Aquamana, który akurat pełni dyżur w kwaterze JLA na księżycu. Arthur pomoże, ale nawet nie będąc
World Greatest Detective szybko pokapuje o co tak naprawdę chodzi...
Druga to "24/7" z 32 numeru, stanowiąca nieformalne zwieńczenie crossovera "Bruce Wayne: Fugitive". Dwadzieścia cztery godziny na tydzień - każdy wie, że to niemożliwe, nie do zrobienia, nikt nie wytrzymałby tego na dłuższą metę. No, ale to przecież... Batman. On właśnie. Ten komiks to właściwie składak scen nieefektownych, ale wielkich - w sensie emocjonalnym. Rozgrywka na polu golfowym, stypendium dla młodocianego pracownika Wayne Enterprises, czy partia szachów z dawnym przyjacielem w domu pełnym koszmarów. I wiele innych - suma tego wszystkiego co określa Nietoperza.
Dwa oblicza Mrocznego - życiowo pogubionego samotnika (z czego w jednej kultowej scenie zadrwili sobie twórcy "Lego Batman") i faceta "większego niż życie", zawsze dziesięć kroków przed innymi. Niby się wykluczające, a jednak w pełni oddające złożoność postaci.
W obu tych komiksach wszystko zagrało przepięknie. Nieprzegadane, proste, a jednocześnie wymowne scenariusze Grayson i wysmakowana kreska Rogera Robinsona (jednego z najlepszych rysowników komiksów o Batsie - najlepszych i kompletnie niedocenionych), inkowanego przez Johna Floyda. Kapitalne dialogi i łącznie czterdzieści cztery strony mówiące o Nietoperzu wszystko to czego Tom King nie był w stanie powiedzieć w prawie 80 zeszytach.
Dawka przypominająca
:
https://gothamwdeszczu.com.pl/blog/niedocenione-czesc-druga/