O to to co napisał @amsterdream. Jak jest historyjka na jeden, dwa zeszyty, to dla mnie nie ma czasu na porządne rozpisanie batmanowej fabuły. Ginie gdzieś sens i logika, a rzeczy się dzieją dlatego, że tak jest napisane w scenariuszu, nawet jeśli nie trzymają się kupy.
Sęk w tym, że to jest prawdziwy majstersztyk - w jednym (22 plansze)/dwóch (44 plansze) zeszytach (albo albumie) zawrzeć zamkniętą historię, która będzie oparta za świetnym pomyśle, nie przegadana, z niezłymi dialogami, dobrze rozpisana i jeszcze dla każdego z bohaterów scenarzysta znajdzie odpowiednio dużo miejsca. Udało się - wg mnie - m.in. tym zawodnikom: Grant/Wagner (origin Scareface'a, "Szczurołap", "Śmieci", "Aborygen", "Ecstasy"); Moore ("Zabójczy żart"), Van Hamme ("Alinoe", "Łucznicy", "Władca gór", "Wilczyca"), Andreas ("Rork: Przejścia"), Ellis (poszczególne zeszyty "Planetary").
Osobiście też wolę dłuższe historie, ale na wszystko trzeba mieć pomysł. Taki Snyder miał wolną rękę i 12 zeszytów, a jego "Zero Year" jest po prostu takie sobie, i to nie tylko w porównaniu z "Year One". King to w ogóle porażka - około 80 zeszytów, w większości o niczym.