Dziś o komiksie dla mnie szczególnym. O ile z postacią Batsa zetknąłem się wcześniej przelotnie (kadr tu, naklejki tam, plansza w "Sztuce komiksu" Toeplitza, w końcu artykuły i film Burtona) to pierwszym komiksem z Mrocznym był właśnie niemiecki przedruk "Batman Annual 1989", który otrzymałem w prezencie w grudniu '89. Niemiecką wersję wydała oficyna Hethke Verlag wykorzystując okładkę zeszytu 600 serii "Detective Comics" w wykonaniu Denysa Cowana i Malcolma Jonesa III - jedną z najlepszych bat-okładek EVER! Jak zapewne przypuszczacie większości intrygi wówczas nie zrozumiałem (nie wspominając o dialogach)
, ale młody umysł zaskoczył i przestawił się na właściwe bat-tory. Tak to (bat-komiksowo) zaczęło się dla mnie i trwa do dziś. Tyle memuarów - pora na konkrety.
Z półki Chmiela - odc. 15
Główną historią w Annualu było "Faces" napisane przez Jamesa Owsleya (pierwszego czarnoskórego scenarzystę w amerykańskim komiksowym głównym nurcie / pisującego także po pseudonimem Christopher Priest) i narysowane przez Michaela Baira, poinkowanego przez Graya Morrowa.
Batman próbuje schwytać członka gangu Two-Face'a - zabójcę policjanta. Zastawiona pułapka prawie kończy się tragedią, interweniujący Dent nieomal zabija Robina, sytuację ratuje Batgirl. Koniec końców zabójca zostaje schwytany. Mijają dwa lata. Jason Todd nie żyje. Barbara Gordon jest sparaliżowana. Była żona Gordona, Barbara, zginęła w skutek jego policyjnej działalności (jak? nie wyjaśniono). Zabójca policanta, którego Bats schwytał, czeka na wykonanie wyroku śmierci. A tymczasem były inny załogant Two-Face'a mieszkający na Santa Prisca (wyspa-samo-zło/Venom-Bane-wiadomo/Kuba-w-wersji-DC-bez-ekstradycji- do-USA
) udziela wywiadu amerykańskiej telewizji, w którym chełpi się zabójstwem policjanta, tym samym, za które niebawem amerykańskie władze stracą być może niewinnego człowieka. Batman jest wściekły, wie, że złapał nie tego typa co trzeba. Ale żeby właściwie zamknąć temat i dopaść delikwenta z Santa Prisca, potrzebna jest mu pomoc Two-Face'a; Two-Face'a zamkniętego w Arkham Asylum. Mroczny Rycerz prosi Gordona o pomoc w czasowym wydobyciu Denta z kliniki - psychopata ma pomóc w dotarciu do dawnego podwładnego na Santa Prisca. Ponieważ komisarz odmawia, Batman, który zawsze wie wszystko najlepiej, przedostaje się do Arkham i uprowadza Harveya. Szybko jednak okaże się, że nie wszystko toczy się tak jak to sobie zaplanował...
Napisany przez Owsleya scenariusz jest nietuzinkowy. Pełno tu nieścisłości, fabularnych luk, kompletnych głupot nawet, a jednak nie jest to przeciętna opowieść, jedna z tych, które Owsley napisał na potrzeby serii "Batman". Jest w niej jakiś smutny rozrachunek z postacią aroganckiego Mrocznego Rycerza, z relacją Batman-Gordon, z mitem zamaskowanego mściciela wreszcie. Widać tu zapędy scenarzysty, aby osiągnąć poziom Jima Starlina i Alana Granta w robieniu historii o Batsie atrakcyjnych akcyjnie, ale też "o czymś". Czytelnik musi zadecydować czy Nietoperz jest tak "samozajebisty" jak mu się wydaje, czy też również popełnia błędy - błędy niosące konsekwencje. Jak się bardziej nad tym zastanowić to chyba pierwszy komiks w którym Batmana pokazano jako totalnego dupka - trend kontynuowany i twórczo rozwijany przez lata następne, aż do apogeum lat dwutysięcznych. Przy wszystkich wadach, jest w tej opowieści kilka naprawdę dobrych pomysłów i scen zapadających w pamięć (zwłaszcza ostatnia).
Podobnie komiks wypada od strony plastycznej. Michael Bair czasem sprawia wrażenie jakby średnio potrafił rysować, po czym zaskakuje kadrami, które spokojnie mogłyby wejść do klasyki opowieści o Batmanie, gdyby o "Faces" ktoś jeszcze pamiętał. Dosyć "brudna" kreska (tudzież tusz) odstająca od większości tego czym epatowała w latach osiemdziesiątych Wielka Dwójka.
"Faces" zostało umieszczone w drugim tomie serii "Batman: Caped Crusader".