Alanowi.
Z półki Chmiela - odc. 2
Dziś specjał sprzed 21 lat: "Batman/Scarface - A Psychodrama". Od momentu kiedy polscy czytelnicy poznali Scarface'a i Ventriloquista minęło ponad 30 lat (epizod w "Batman" 2/91; pełny występ w "Batman" 6/92 - semicowcy zmienili kolejność). Alan Grant wyraźnie inspirował się doskonałą powieścią "Magik" Williama Goldmana (zekranizowaną z Anthony Hopkinsem), co zresztą Norm Breyfogle odzwierciedlił na jednym z kadrów.
W 2001 r. ukazał się komiks pokazujący jak to się wszystko zaczęło. A było tak: na terenie więzienia Blackgate (oczywiście w Gotham City) znajdowała się szubienica Blackgate Gallow Tree używana do wieszania skazanych na śmierć przestępców. Legenda głosiła, że dusze skazańców trafiały wprost do drewna szubienicy (niczym Josie Packard w gałkę szafki nocnej). Z kawałka drewna urwanego uderzeniem pioruna jeden z więźniów wyrzeźbił kukiełkę. Kukiełka tak spodobała się jego kompanowi z celi, Arnoldowi Weskerowi - niepozornemu facetowi z talentem brzuchomówcy, że postanowił dla niej zabić. Tym bardziej, że zaczęła do niego mówić. Reszta to już historia gothamskiego "podziemia". Ale po latach Wesker leczony w Arkham Asylum poddaje się sugestii swojego psychiatry - kukłę Scarface'a trzeba spalić w stylu pogrzebu wikińskiego jarla i rozpocząć nowy rozdział w życiu. Opuszcza klinikę i wykorzystując umiejętności rozkręca karierę w showbiznesie, tym razem w towarzystwie kukiełki Loli. Nie wie jednak, że Scarface tylko się nadpalił i bardzo chce wrócić do swojej kukły za którą uważa Weskera. I - oczywiście - serią dziwacznych przypadków powraca.
"A Psychodrama" sprawnie łączy nadnaturalny klimacik z psychoanalizą człowieka z rozdwojeniem jaźni. Kunszt Granta i jego subtelność z jaką prowadzi narrację zapewnia, że czytelnik nie dostaje jednoznacznej odpowiedzi czy Wesker jest po prostu świrem, czy może jednak lalka jest nawiedzona. Plus jak zwykle u szkockiego scenarzysty świetne dialogi i błyskotliwie poprowadzone sceny (interakcje Wesker-Cobblepot to małe fabularne perełki). Całość kapitalnie narysowana przez (rozkręcającego się dopiero, ale już z dużym talentem w łapie) Charlie Adlarda ("The Walking dead"). A na okrasę przepiękna okładka Billa Sienkiewicza.
Ogowiązkowa lektura dla każdego fana Gatmana.