Autor Wątek: Noir  (Przeczytany 448 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Chmielu

Noir
« dnia: Pt, 09 Czerwiec 2023, 09:09:08 »
Założyłem w dziale amerykańskich - bo to w końcu "ojczyzna" gatunku. ;)

A.J. Lieberman to ziomek, który do świata komiksu trafił z telewizji. Jeden z tych zawodników, którzy kariery artystyczne robili w innych gatunkach, a potem zidentyfikowani przez czujnych redaktorów większych wydawnictw dostali propozycję pobawienia się w komiksowej piaskownicy. Tak było z Jodie Picoult, Mike'm Bensonem, Charlie Hustonem, Gregg'iem Hurwitzem czy J.M. Straczynskim. Lieberman to kolejny z nabytków, zaproszony do współpracy przez DC Comics.
Zaczął od całkiem miłego (mrocznego i mocno thrillerowego runu) w "Harley Quinn" [vol. 1 (2000-2004) # 26-38], kiedy postać ta jeszcze nie była do cna wyeksploatowana. Potem był back-up w "Detective Comics", a następnie bardzo fajny run w serii "Batman: Gotham Knights" (# 67 "Life of Riley" - polecam zawsze i wszędzie).
Jego poprowadzenie "GK" nie spotkało się jednak ze zbyt dobrym przyjęciem, podobnie jak miniseria o Martian Manhunter i Lieberman zniknął na jakiś czas z komiksowego firmamentu.
Ale nie na długo, bo powrócił z siłą wodospadu miniserią "Cowboy Ninja Viking", która ostro zamieszała w USA. Opowieścią o Duncanie - zawodowym zabójcy, "produkcie" rządowego eksperymentu naukowego, którego mózg kontrolowany jest przez trzy osobowości: kowboja, ninję i wikinga. To oczywiście przekłada się na umiejętności i efektywność. Inne "trojaczki" to chociażby: Lara St. Britt (stewardessa/Joanna d'Arc/amazonka) czy Yashitiko Ammo (pirat/gladiator/oceanograf) - także macie obraz jak odjechany jest to projekt.

Ale ja nie o tym.

"CNV" zdobyło dużą popularność (od lat kręci się temat ekranizacji z Chrisem Prattem), więc Liebermann dostał szansę zrobienia kolejnego projektu, a mianowicie: "Term life". Bohaterem jest Nick Barrow, facet który opracowuje skoki. W kryminalnym podziemiu jest to ciekawa fucha (w takiej roli widzieliśmy genialnego Toma Noonana w najlepszym filmie świata - czyli "Heat" Michaela Manna), polegająca na tym, że zawodnik przygotowuje plan (cel/pomysł na przeprowadzenie/obejścia systemów alarmowych/ucieczka), ale realizują ten plan inni. "Planista" nie ryzykuje (zasadniczo) i dostaje tylko procent od zysku. I Barrow jest takim właśnie gościem od koncepcji. Żyje mu się fajnie i bezproblemowo. Do momentu, kiedy sprzeda plan próbującemu wybić się na niezależność Yurij'owi - synowi rosyjskiego gangstera Victora Plancka. Synowi, który zginie w czasie skoku. Zonk. Straciwszy pierworodnego Planck będzie musiał znaleźć winnego. Tym gorzej dla Barrowa, gdy okaże się, że skok zahaczył o finanse skorumpowanych policjantów kierowanych przez niejakiego Keenana. A Keenan gra o duże stawki, bo i dużo ma do stracenia. I bezlitosny z niego madafaka. Nick wie, że nie ma dla niego opcji - przeżycie; wie też, że ma córkę Cate, dla której nie było miejsca w jego życiu. Teraz chce zapewnić jej przyszłość, a jedynym sposobem jest ubezpieczenie na życie. Tyle tylko, że polisa wchodzi w życie po 21 dniach od podpisania. Namierzany przez wszystkich (gang, kontraktowi zabójcy, policja), Barrow będzie musiał wykorzystać swoje talenta, aby przetrwać 3 tygodnie.

144 strony kapitalnego noir. Bardzo dobrze napisane, z dialogami "jak-od-bendisa". Znać, że A.J. to scenarzysta filmowy, bo ma to przełożenie jak pisze komiksy. Dużo u niego opowiadania obrazem, dialogi są tam gdzie powinny i zawsze naturalne, nie jakieś tam wydumane dywagacje gadających głów. Barrow nie jest żadnym ideałem, ale da się go polubić, i co ważne kibicuje mu się w tych zawodach. A to w sumie nieczęste w dzisiejszych czasach, kiedy wielu pisarzy/scenarzystów tworzy postaci tak, aby były "realistyczne" i "ludzkie", czyli tak pełne wad, że w efekcie odpychające. I w sumie - czytając - masz gdzieś czy protagonista przeżyje czy nie. Bo i tak go nie lubisz.
Tu jest inaczej. Fajnie pokazana jest relacja ojciec-córka, próba stworzenia tego co wydawałoby się nierealne. Skonstruować to w sposób przyciągający uwagę i wymieszać z całym sztafażem noir to - przynajmniej - bardzo dobre rzemiosło. Bohaterowie (nawet drugoplanowi) mają "osobowościowe zaplecze", co dodaje całej historii dodatkowych smaczków.
Do tego narracja w pierwszej osobie i bohater od początku opowieści spisany na straty, który musi sobie mocno radzić żeby przetrwać, czyli to co noirowe tygryski lubią najbardziej. Ponadto Lieberman fajnie żongluje narracją, skacząc nielinearnie po fabule, przeplata wątki - daje to ciekawy efekt, odsuwający wrażenie sztampowości na drugi plan. Czy opowieść jest sztampowa? Zapewne tak, ale w XXI wieku kiedy jeśli chodzi o historie powiedziano już wszystko, można bawić się już tylko w wariacje sposobu podania na stół. A Lieberman to całkiem zręczny szef kuchni.
Całość narysowana przez Nicka Thornborrowa. Tu jest po prostu słabo. Tak to już jest z niezależnymi projektami, że o ile scenarzysta jest znany, to już rysownicy to niekoniecznie pierwsza liga. Cóż, Lieberman to nie Mark Millar i ewidentnie nie przyciąga do siebie gwiazd ołówka tak jak Szkot. Thornborrow rysuje chwilami przyzwoicie, a momentami po prostu tragicznie (wtedy przypomina to Bionik Jagę ;)). Aż chciałoby się zobaczyć tę historię narysowaną przez kogoś znanego i uznanego.

A teraz najzabawniejsze. Być może znacie "Term life" bo zostało... sfilmowane. Doborowa obsada: Vince Vaughn, Hailee Steinfeld, Bill Paxton, Shea Whigham, Jonathan Banks, Jon Favreau. Scenariusz napisany przez Liebermana. I co? I nic - kompletna sztampa, pokazująca jak wiele zależy od reżysera, operatora i castingu. Vaughn (jakkolwiek świetnym aktorem jest) do roli Barrowa jakoś nie pasuje, być może przez przyprawioną mu fryzurkę prosto z komiksu - no nie, i już. Więc jeśli widzieliście film, to zapewniam - komiks jest duuużo lepszy.

[Lieberman zrobił później historię "Harvest", o nielegalnym handlu organami do przeszczepów. Tyż warto - jakby kto pytał. :D]

W temacie noir - z mniej znanych (a dobrych) polecam też:
"Pride & joy" Gartha Ennisa i Johna Higginsa (DC Vertigo)
"Back to Brooklyn" Gartha Ennisa, Jimmy Palmiotti'ego i Mihailo Vukelica (Image Comics)
To nie pandemia, to test IQ.

"Żadna ilość dowodów nigdy nie przekona idioty" /
„Łatwiej jest oszukać ludzi niż przekonać ich, że zostali oszukani” Mark Twain

sum41

  • Gość
Odp: Noir
« Odpowiedź #1 dnia: Pt, 09 Czerwiec 2023, 11:47:50 »
Ja do dzis lubie ogladac stare b&w filmy noir z lat 40 i 50 gdy bylo ich najwiecej i trzymaly najwiekszy poziom.

Korzystajac z promocji na Atomie gdy mielismy promocje na Image Comics takie 2 perelki wylowilem  w klimatach noir ktore dolaczyly do innych w kolekcji.