Ze świecą w ręku szukać można komiksów Alana Moore'a w wydaniach kolekcyjnych i w sumie słusznie, bo jakoś dzieła wielkiego mistrza nie pasują mi do tej masówki. Osobiście kojarzę cztery tomy: Kapitan Brytania w WKKM oraz Potwór z Bagien (2 tomy) i Superman w WKKDC. Jestem właśnie po lekturze tego ostatniego komiksu.
Moore jest znany m.in. z tego, że w na pozór zwykłej przygodzie superhero opowiada tak naprawdę o ludzkich przyjaźniach i przywarach, dzięki czemu jego dzieła tchną prawdziwymi emocjami. W jego komiksach to nie akcja czy wykreowany świat są najważniejsze, ale właśnie wspólne relacje bohaterów i targające nimi uczucia. Doświadczyliśmy tego chociażby w Strażnikach, Zabójczym żarcie czy Top 10. Nie inaczej jest w przypadku zbioru trzech krótkich historii zatytułowanych
"Superman: Co się stało z Człowiekiem Jutra?" (WKKDC t. 63).
Pierwsza, tytułowa historia opowiada o ostatnich dniach Supermana. Moore stworzył prawdziwie epicką opowieść z mnóstwem drugoplanowych postaci, pojawiających się od lat na kartach supermanowych komiksów (zarówno tych dobrych, jak i złych), którzy uczestniczą w wielkiej finałowej bitwie. Na pierwszy plan wysuwa się rozdarcie Supermana, który cierpi z powodu nieuchronnej śmierci nie tylko swojej, ale przede wszystkim swoich przyjaciół. Jak na standardy DC i ówczesnych czasów (1985 r.) jest naprawdę mrocznie, a trup ściele się gęsto. Bohaterowie nie mają żadnego czasu na odpoczynek, bo przez cały czas atakowani są przez nowe zastępy superłotrów. Cała historia kończy się twistem fabularnym, który jest wprawdzie przewidywalny, ale na swój sposób uroczy. Pożegnanie naprawdę godne kilkuletniej historii największego (poza)ziemskiego bohatera.
Druga historia przynosi kolejne zagrożenie dla życia Supermana, tym razem związane z niewielkim pozaziemskim grzybem, który trafił na naszą planetę. Superman traci moce, a z opresji stara się go uratować nie kto inny, jak Potwór z Bagien, a więc bohater, dzięki któremu Moore wypłynął na szerokie wody (Bagniak od Egmontu dopiero przede mną
. Ciekawy sposób narracji oraz realistycznie przedstawiony motyw utraty mocy sprawiają, że całość czyta się sprawnie, niemniej jednak ta opowieść była najsłabsza z całości.
Ostatnia historia opowiada o nietypowych urodzinach Supermana, w które wmieszał się łotr imieniem Mogul. Kolejne zagrożenie dla naszego bohatera i kolejna nieodzowna pomoc z rąk przyjaciół (tym razem są to Wonder Woman, Batman i Robin). Moore serwuje nam naprawdę fajne rozwiązania fabularne: tajemnicza roślina wizualizująca największe pragnienia, alternatywna wizja życia Kal-Ela na Kryptonie, końcowe rozwiązanie konfliktu. A w tle ponownie prawdziwe emocje: przyjaźń, miłość do bliźnich, rozpad więzi rodzinnych, w końcu niepohamowana złość. Jak dla mnie największa petarda tego tomu; super się to czytało, a stopniowe odkrywanie zawiłości politycznych i technologicznych Kryptona stanowiło dla mnie prawdziwą przyjemność.
Jak dla mnie to jeden z najlepszych tomów wydanych w tej kolekcji, a trzeba przyznać, że WKKDC zaserwowała nam wiele ciekawych i ważnych komiksów, zatem takie stwierdzenie ma dodatkową wagę