Ale może niektórzy po prostu lubią gadające głowy? Ja tam ostatnio w dwa tygodnie połknąłem całego "Monstera" i była to jedna z najlepszych lektur w ostatnim czasie. Tylko trzeba po prostu lubić tytuły, w których nie akcja jest najważniejsza, ale powolne przedstawianie wykreowanego świata. Najbardziej w seriach Urasawy podoba mi się, że nie skupiają się na jednym bohaterze, lecz powolutku opowiadają o kolejnych postaciach i relacjach ich łączących, a fabuła powoli brnie do jakiegoś celu. Oczywiście - powoduje to, że zarówno "Monster" jak "Chłopaki z XX wieku" stają się trochę telenowelą, ale świetnie napisaną i pełną ciekawych rozwiązań fabularnych.