Ja w ogóle jak patrzę na te komiksy kupowane/dostawane za dzieciaka/nastolatka, to wiele z nich ma jakąś historię, niesie ze sobą jakieś wspomnienia, pamięta się kiosk, którego dawno już nie ma, pogodę jaka była, gdy się kupowało, nieraz nawet uśmiech na swojej mordzie jak dojrzało się dany tytuł na kioskowej witrynie. A dziś? Kilogramy komiksów, mechanicznie odbieranych z paczkomatu, człowiek nie odróżnia jednego zakupu od drugiego, bo każdy zakup kojarzy się tak samo - popierd**am z ciężką paczką do domu. Też tak macie?