Wpadłem w jakiś kosmiczny niedoczas i pewnie nie dam rady popisać we wszystkich kategoriach, ale:
a) Najlepsza okładka
przejrzałem, co mogłem, i tak:
Rzeźzin (B) - bez uwag, u mnie wygrywa.
Valentine's Night - byłoby Numero Uno i to sporo przed peletonem, bo to bardzo przyjemny front, świetna ilustracja na paru kreskach, ucięcie po ustach tu zupełnie nie wadzi i można doszukiwać się jakiejś emocji (a nawet, jeśli jest to scena fellatio powtórzona ze środka, bo nie wiem, to to niczego nie zmienia) i... no właśnie.
Czy to dwie osoby robiły okładkę, czy jak, bo tę pomysłową przyjemność dla oczu ktoś wziął i zwyczajnie przekreślił.
Tytułem, przez twarz.
Drugie miejsce, bo choć patrząc na ten zgrzyt aż boli, to i nie bardzo widzę, czym tę okładkę przeskoczyć.
Tym dwóm okładkom daję brąz:
Ekspozytura "Rygor" - niby schemat na centrum (z problemem, gdzie wpasować niegłównotytułowe teksty), literki w nazwiskach i podtytule na odsię, poratowane trochę kolorkami, ale żaluzja i półszkielet robią robotę, no i całość na umiejętności w plastykę i kolor daje przyjemną w odbiorze i wpadającą w oko okładkę.
Retro - podoba mi się ta okładka, ograny motyw niczego nie umniejsza, najczęściej otwierałem w zakładce do ewentualnego zakupu. Trochę przekombinowany tytuł, chyba niepotrzebnie się świeci, wyróżnienie pierwszego R bez uzasadnienia, ale to tam. Zanim zacząłem kojarzyć środek, wielokrotnie klikałem z myślą, że ktoś zrobił komiks z postaciami jak na froncie. Nie, ale okładka dobra.
I kilka, w których coś było:
Relax 39 - chyba u nas na forum zjechano tę okładkę, ja stanę w kontrze, bo ilustracyjnie widzę malarską łapę i to dużego kalibru, przyzwoite wpasowanie w narzucony layout, bez pójścia w proste centrowanie (i plus za przezroczystość paska pod literki i stempla pod numerem), ten gniecio-element sympatycznie dodaje jakiegoś zaskoczenia. Lista nazwisk z tymi kropkami to niespecjalny eksperyment, ale czasy ludzi potrafiących w literki już chyba u nas nie wrócą.
Przyzwoita okładka jak na lepiony projekt bez głównego motywu.
Wincenty Witos - ograny klasyk z centralną postacią i portretami na wyciętym orle, ale dobry rysunek, fakturowe tło, niewygłupione kolory. Komputerowy tytuł z tą próbą drapania troszkę uwiera, a i gdyby go zniknąć, to patriotyczny motyw okładki jasno przekazuje, czego się spodziewać. I niby nic ponad rzemiosło, a wyszła solidna okładka.
Hiena - nie moja bajka. I nawet nie wywołuje we mnie zainteresowania, czy to wykoncypowane jajo, czy zrobił, jak umiał, czy może kolejne poszukiwania czystej formy. Ale wymieniam tę okładkę nie dla podśmiechujek - ta okładka spełnia jedno z kryteriów dobrego projektu: wyróżnia się na tle innych. I to czyni ją jakąś, nie mogłem jej pominąć.
Noirtober - a ta fontem po skosie się wyróżnia i brawo za odwagę przełamania już arcynudnego schematu zeszytu w linię, czy tam w kratkę.
Mumia 6 - miałem zaznaczonych kilka okładek, które można podciągnąć pod "niezłe", ale wziąłem na koniec okładkę, której nigdy wcześniej nawet nie kliknąłem na Gildii. Bo ten straszny tytuł. A to mogła być niezła okładka, bo ilustracyjnie to jest jakieś (popatrzyłem na poprzednie tomy i bez znaczenia, czy akurat to to autora, zamówione, czy stokowe). Czasem oparty o sensowne założenia paralayout serii (czytelny i duży tytuł, centralnie na górze) staje się zabójczym problemem przez wykonanie, tak jak tu. Szkoda, mogło być interesująco.
b) Najlepszy scenariusz.
1. Daniel Odija za Rege.
2. Mariusz Pitura za Niepamięć absolutną.
3. Tomasz Kontny za Wydział 7.
4. Luko Czakowski za Pokusę.
c) Najlepsze ilustracje.
1-2. Antoni Serkowski za Niepamięć absolutną i Wojciech Stefaniec za Rege.
3. Herzyk za Wolność albo śmierć.
f) Najlepszy e-komiks
Kurhan na przylądku (Artur Biernacki) - tylko tę jedną e-publikację przeczytałem (choć nie mam świadków, to próbowałem i inne) i nie bez zaciekawienia. Całkiem udana komiksowa adaptacja opowiadania Howarda.
I nienudnie porysowane, i wreszcie ładnie napisane litery - choć chyba na szybko, czy może pisane ponownie po wycierce, bo charakter pisma się lekko gubi i wpasowanie z łamaniem leży, ale to się dobrze czyta, a i litery współgrają z rysunkiem. Gdzieś potem w sieci przemknęło mi absurdalne doradztwo: "zmień font"...
Nie wiem, czy trafiłem w rok publikacji, ale w sieci Kurhan widnieje z datą 2022 i wtedy to czytałem, choć coś mi świta, że to w Poznaniu mogło się ukazać na papierze z inną datą, sprawdzę w wolnej chwili u misioklesa.
Ciekawe wykonanie, po zadbaniu o estetykę literkową ja to w papierze brałbym. A najchętniej zbiór kilku takich opowiadań (o ile autor nie uległby podszeptom i nie wyjechał z jakimiś fonciskami).
g) Wydarzenie komiksowe
Z braku czasu zwrócę uwagę na tylko jedną sprawę, która nie jest wydarzeniem ściśle umiejscowionym w minionym roku, ale jest zauważalna: brak skutecznego animatora rynku rodzimego komiksu. Podeprę się cytatem z zeszłorocznej książki Łukasza Chmielewskiego, z jednego z wywiadów z ludźmi komiksu:
"Dlatego namawiam polskich autorów, żeby szukali zagranicznych wydawców - a ja potem chętnie opublikuję ich komiks tutaj".
To ciekawe zjawisko: duży z możliwościami nie chce, mniejsi od wielu lat nie dają rady rozszerzyć niszy. Są festiwale, nagrody, istnieje krytyka i publicystyka, są stowarzyszenia, wystawy i muzeum. Wydawcy zaczynają wspomagać się zbiórkami, bo polskie się niespecjalnie sprzedaje, a autorzy nie zarabiają (znaczy ci bez państwowego mecenatu).
A się kręci.