Uff, zdążyłem.
1. Kolekcja Toppi
2. Dni piasku
3. Rege
4. Jedzenie Picie
5. Wędrowiec*
6. Niepamięć absolutna
7. Czwórka z Baker Street #9
8. Julia
9. Blast
10. Kilka dni lata. Wysepka szczęścia.
*na podstawie włoskiego wydania
O jednym komiksie tylko (no, prawie) - Dni piasku. I tylko dlatego, że układając na szybko listę, coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić, co też o nim wyskoczy w połączeniu z hasłem recenzja.
Kupiłem ten komiks na forumową polecajkę (i przy okazji ogromne dzięki wszystkim pisującym w plusach/minusach i jakie komiksy właśnie czytacie, to dla mnie oprócz Gildii podstawowe źródło informacji o komiksach, sądzę, że dla wielu też) i ogląd kilku stron na Gildii, licząc się z tym, że obyczajówka, że znowu po paru stronach przerwę i ewentualnie przekartkuję. Przeczytałem.
I nie, że jest to dzieło, które w jakikolwiek sposób pcha, a niech, sztukę komiksową do przodu, ale ma wszystko to, co publikacja komiksowa, właśnie taka na polecenie każdemu i może zachętę do komiksu kogoś spoza, mieć powinna: opowieść i atrakcyjne jej przedstawienie. Ma też to, czego brakuje w nawet całkiem dobrych komiksach, czyli bardzo dobre opracowanie graficzne. Dni Piasku są graficznie zadbane, samo poprzyglądanie się rozłożeniu kadrów i ilustracji na stronach to uczta dla oczu.
Kliknąłem jeden z pierwszych linków, bo kojarzyłem nazwę portalu. Bardzo chcę wierzyć, że tego typu opinie z mianem "recenzja" to tylko twórczość jednego delikwenta (spojrzałem, że i u nas pojawiają się wrzutki z odnośnikami do portalu). I nie to, żebym bronił Dni piasku, same się bronią i nie, że komuś mogą się nie podobać (to przecież naturalne), ale w tejże recenzji brzydko się podziało. Sprytnie podpierając się Steinbeckiem recenzent posłał ten komiks dla "odbiorcy z niższego przedziału 'young adult'" (mnie nie pytajcie, cytat). "Chłopcem z Georgii" pewnie nie dało się podeprzeć, no bo to pogodne, ale ponoć już rasistowskie a i jeszcze dla dorosłych. I pewnie trzeba by znać. Dalej jest jeszcze sporo czepnięć, które oprócz tego, że uświadomiły mi, że recenzent podpiera się pojęciami niespecjalnie przejmując się czy orientując, co znaczą, to kazały zwątpić w zwykłą uczciwość recenzencką (czyli stosowanie jednolitych kryteriów oceny co do różnych dzieł). Popatrzyłem na kilka recenzji jegomościa.
I to, co wadzi w Dniach piasku, jest z kolei ogłaszane jako znakomite w komiksach, których autorzy (teraz moja opinia!) są na początku tej drogi (tym, co prezentują), którą już dawno przeszła Aimée de Jongh.
I tak:
Dni piasku a Powrót do Edenu - ja uprzejmie wierzę, że u Paco Roki jest wszystko to, czego doszukał się recenzent (nie mam tego komiksu). Ale patrzę na kadry z obu recenzji: w jednym przypadku widzę dojrzałego ilustratora, dla którego żadnym problemem jest pokazanie konturowym rysunkiem postaci, które żyją, twórcę dobrze i swobodnie potrafiącego posługiwać się kolorem i atrakcyjną kompozycją. W drugim widzę konturową banalność i mechaniczne płaskie kolory. Pozbawioną atrakcyjności martwotę. Jeśli w jednym jest "irytująca mimiczna oszczędność", to co powiedzieć o tym, który głęboko porusza recenzenta? W którym ponoć są subtelność, czułość, niewymuszone panowanie nad rysunkową narracją?
No gdzie?!!
Dni piasku a Blast - tu mam łatwiej, bo mam oba komiksy. W jednym podtrzymuję to, co widzę. Dodatkowo widzę subtelne, wielotonowe cieniowanie, piękną zabawę światłem nawet w monochromatycznych kadrach. W drugim przypadku widzę dopiero odkrywającego siebie twórcę, poszukującego w rysunku i posługującego się narzędziem (tu: tuszem) na poziomie ucznia 1 czy 2 klasy plastyka (u recenzenta "Larcenet daje popis ekspresjonistycznych możliwości tuszu", tak stoi, nie zmyślam). W polskim wydaniu tego tuszu zeżarło zresztą i nie wszystkie "możliwości ekspresjonistyczne" widać, to i "mimicznej oszczędności" pewnie nie ma.
Ale docenił "czysto estetycznie" piękno wydania Dni piasku: "papier został trafnie dobrany, co dotyczy też obwoluty i okładki".
I wystarczy, choć należałoby parę kwestii wyjaśnić, no bo tak nie powinno się bawić w recenzje. Wierzę, że to nie jest dominujący typ komiksowej publicystyki, bo może ktoś to przeczyta i weźmie na poważnie, a potem, że nisza, że ludzie nie interesują się komiksem, itp.
Fani Blasta czy Paco Roki proszę, nie miejcie do mnie ansów, bo najważniejsze, co komu się podoba (no a komiksy to też opowieści), ja opiniowałem co widzę, nie nagrody, sławę czy że czarno-białe lepsze. Wiem, że żyjemy w świecie cudzych opinii, ale chyba nie wyłącznie.
Blasta przeczytałem, mam też podarowane przez kumpla wydanie francuskie.
Zapomniałbym: "Dni piasku" są kiepskie, bo mają obwolutę, a ja nie przepadam za obwolutami.