Impreza zaczyna się zawsze co najmniej dzień wcześniej! Skróciłem sobie w piątek robotę (robiąc przerwę ustawową nie w środku pracy, a na jej zakończenie), wrzuciłem trochę komiksów do podpisania do plecaka (w tym Andzie licząc, że jednakowoż Trust da radę dotrzeć i podreptałem na dworzec. W deszczu. Plecak pod kurtką + parasol i na szczęście nic nie zamokło. Wbiłem do pociągu i 4h 40min później byłem w Katowicach. Pokręciłem się przed dworcem szukając drogi; w końcu ogarnąłem, że muszę się skierować do drugiego wyjścia. Kiedy to zrobiłem błyskawicznie i bez dalszych problemów znalazłem swój hostel.
Czemu nocowałem w Katowicach? Bo gdybym pojechał w sobotę najwcześniejszym pociągiem byłbym na 13, a GIK od 10... Natomiast noclegi w Gliwicach były od jakiś 130zł, podczas w rewelacyjnej lokalizacji Katowice oferowały za 60zł...
W sobotni poranek wstaję i pakuję cię do pociągu IC - jedzie szybciej i jest tańszy. W Gliwicach jestem o za kwadrans 9. Spokojnie spacerkiem udaję się na plac Krakowski, gdzie wg. @turucorp jest wystawa prac. I tu pierwszy zawód - stoją 3 tablice. Z jednej strony jakaś reklama, z drugiej po jednej stronie z komiksu. No nie robiło to roboty. Pomaszerowałem dalej.
Do Mrowiska dotarłem jakieś pół godziny przed czasem. I napatoczyłem się na 2 ludzi rozpakowujących bambetle. Krótka wymiana uprzejmości, wreszcie pada pytanie w moją stronę:
- Kim jesteś? artysta wystawca...?
- Nie xD Czytelnkik.
- Dobrze, dobrze, bardzo dobrze. Na takich imprezach zdarza się, że nas artystów jest więcej niż was czytelników.
Na szczęście to były tylko czarnowidzkie wizje, bo było sporo zwiedzających.
Zaraz też pojawił się turucorp i wprowadził mnie tylnymi drzwiami. Jednak czułem się nieswojo i czmychnąłem do głównego wejścia. Tam po chwili zjawił się Itachi.
Pogadaliśmy, zostawiliśmy kurtki w szatni i poszliśmy w tango. Na pierwszy ogień Mandioca. Wtedy zorientowałem się, że jestem bez gotówki, więc wróciłem po kurtkę i do bankomatu. Gdy stawiłem się z powrotem zdziwko - szatnia zamknięta. Musiałem odtąd dygać wszędzie z wierzchnim okryciem.
Zrobiłem mega zakupy u Mandioki, byłem na prelce niezalu (lubię tą nazwę i nie mam zamiaru przechodzić na indyka). Jeszcze trochę się pokręciłem. O bodaj 12 miałem warsztaty komiksowe z Rafałem Szłapą. I tu mała wtopa. Prowadzący mówi, że zwykle takie zajęcia trwają 2-3h, a my mamy 1h, więc lecimy ekspresowo. Ja wiem, mieli być jeszcze inni warsztatowcy, ale ostatecznie się pochorowali i to były jedyne zajęcia praktyczne. Mimo krótkiego czasu warsztaty uważam za udane. Losowaliśmy cechę charakteru, a następnie postać i na tej podstawie rysowaliśmy bohatera komiksu. Mi się wylosował strachliwy przedwieczny przebudzony demon. Oceńcie sami moją interpretację tematu:

Chociaż nie wiem, czy by mi się chciało taką postać po wielokroć rysować z różnych perspektyw :V
Chodziłem po strefie, stałem w kolejkach po wrysy - ogólnie rzecz biorąc GIKowałem

A gdy nastał koniec imprezy dałem Iachiemu torbę z Bardo* (bo bał się nosić komiksy w papierowej; i słusznie). Udaliśmy się pod Arenę Gliwice na browar i food tracki. Następnie na stare miast na wystawę Stefańca i Trusta oraz wernisaż. Wystawa zapiera dech, możecie zresztą to ocenić na powyższych zdjęciach. Mnie najbardziej urzekła panorama miasta Stefańca jakby żywcem wyjęta z mangi Nihei'a. Była w 2 wersjach: duża b&w i mniejsza kolorowa. Monochromatyczna robi robotę bardziej moim zdaniem. 2 grafika, którą na długo zapamiętam, to lew Trusta. Nosz ileż on tam nawalił kreseczek

Po wernisażu tłumem poszliśmy na nieoficjalne afterparty. Komu się nie udało być niech żałuje! Moment jak Hanami zaorało Timofa bezcenny. Niestety około 23 musiałem się zwijać do Katowic, bo rano pociąg powrotny, a po północy jakby rzadsze są połączenia

Rano do pociągu relacji Katowice-Lublin i o 12:30 jestem w rodzinnym mieście. Wracam z buta, a jakże, plecak ciąży niemiłosiernie i w końcu nie wytrzymuję - wsiadam do empeka.
Wrażenia? Rewelacja. Było dość kameralnie, bez tłoku, dało się spokojnie pogadać, a jednak nie wiało pustkami i było co robić.
Pomysł na przyszłość:
- Nagrywajcie prelki, chętnie bym zobaczył to na czym być nie mogłem.
- Fajne było, że wszystko działo się w jednej przestrzeni, ale jak impreza się rozrośnie będzie to niemożliwe. Proponowałbym przeniesienie prelekcji do innej sali, a autografów tam gdzie były teraz prelekcje.
- Jeżeli GIK ma być jesienny, to jednak szatnia powinna być otwarta. Lub od początku zamknięta, bo Itachi musiał szukać kurtki na ochronie.
Podział na niezal i wydawnictwa był fajny. Chciało by się jednak więcej wystawców. Apetyt rośnie w miarę jedzenia 
- W sali kinowej może puszczać jakiś film tematyczny? Może anime? Maraton filmów Ghibli

- Właśnie, czy jak GIK będzie 2-dniowy jest szansa na sleeproom?
Największymi porażkami były wydażenia spowodowane siłami wyższymi: brak Trusta, Panny N, ta nieszczęsna wystawa na Krakowskim, wczesne zamknięcie wystawy Trust-Stefaniec. Ale mimo tego było rewelacyjnie. Mimo tylu trudności udało się stworzyć naprawdę świetne miejsce. Trzymam kciuki za kolejne edycje. Rozrastajcie się, nie zniechęcajcie. Oby GIK 2,0 miał więcej szczęścia i mniej papierkologi

---------------------------------
* Itachi, sprawdziłem, mam drugą identyczną, więc tą możesz zachować lub oddać mi przy okazji. Wysyłka będzie pzerostem formy nad treścią
