No chyba napewno przesadzasz. Reżyserów na poziomie Ridley Scott to znalazłoby się trzech na krzyż, nie jest wśród nich Snyder, ale Nolan też niekoniecznie. To, że nie jesteś dobry jak Scott to nie jest żaden dowód na to, że jesteś słaby. To, że uważasz Sucker Punch za koszmarek to też żaden dowód, że nim jest, szczerze mówiąc nawet nie rozumiem co można mieć do lasek w kusych spódniczkach lejących wielkie roboty No właśnie MCU trwało ileś tam lat, Snyderowi kazano to nadrobić natychmiast bez żadnej podbudowy, na dodatek chyba Warner widział wcześniejsze jego filmy, więc nie rozumiem skąd zaskoczenie. Te jego produkcje DCEU, może i marne jako ekranizacje komiksów, ale lepiej się je ogląda niż większość MCU. Tyle, że tu nie ma żadnej snyderowej sekty, tylko Ty wrzucasz co jakiś czas teksty o tym jaki on jest do bani. Porównania do gier nie rozumiem.
No chyba na pewno nie przesadzam, bo trzeba zacząć od tego, ze Snyder nigdy nie miał renomy wielkiego w świecie filmu. Największym fanem Nolana nie jestem ale facet ma na koncie trylogię Mrocznego rycerza, definitywnie lepsza rzecz od wszystkich komiksowych rzeczy jakie Snyder spłodził. Jasne 300 i Watchmen to nie jest złe kino, ale ciągle bardzo niewolnicze ekranizacje materiału źródłowego a gacki Nolana mają jakieś tam własne dobre pomysły na siebie, chociaż wiadomo, ze niemożliwe jest żeby filmy o Batmanie były pozbawiony inspiracji z dekad opowiadanych o nim historii.
Wiedziałem, ze argument o laskach padnie
Sucker Punch to taki teledysk, byłby super jakby miał z 5-10 minut ale w formie prawie 2 godzinnego filmu męczy mnie strasznie. Laski laskami, upodabnia w sferze płciowej nie mogą totalnie rzutować na czysto filmową warstwę. Przecież bym musiał oceniać takie rzeczy jak "Słoneczny Patrol" w kategorii dzieł totalnych za to, ze fajne dupeczki tam biegały na czele z Pamela w jej prime time.
Większość mcu gorsza od snyderverse? Bo ja wiem. "Winter Solider", pierwszy "Iron man", Guadiani vol 1 i 3, "Inifnity war", "Thor Ragnarok" i "Civil war" to imo z palcem w nosie lepsze rzeczy. Nawet w sumie mniej znaczące filmy Marvela jak choćby pierwszy Ant-man i Shang-Chi oglądało mi się dużo lepiej niż wszystko co zrobił Snyder w ramach DC.
Ja nie piszę o żadnym "tutaj". Sieć w tematach komiksowych to ogromna przestrzeń a nie tylko to forum, na facebook czy różnych deskach tematycznych reddita można znaleźć dokładnie to o czym piszę.
Porównanie do gier polega na tym, ze w dzisiejszych czasach masa gier jest siekana na masę dlc- nie mówię tutaj o dodatkach fabularnych z prawdziwego doświadczenia- mamiąc ludzi, że gra w wersji podstawowej to jeszcze nie to". Snyder robi te swoje filmy i od czasu szumu marketingowe związanego z wersją 4 godzinną JL zaczyna bawić się w te swoje "ej to nie jest jeszcze kompletny obraz bo mam super rozszerzoną wersję" To zaczyna się dziać przy Rebel Moon, nawet ostatnio mówił o tym w kontekscie tego Sucker Punch. Oddając mu sprawiedliwość to ok, wersje reżyserskie filmów nie wymagają wydawania na nie krocie przez konsumentów jak te nieszczęsne dlc do gier, tyle z tego dobrego. Jednak gość już mega wyrachowanie się wbił w schemat tego typa co na wszystko ma wersje director cut. Jeszcze rozumiałem te argumenty przy DC, bo Warner jednak nie dał pełnej swobody twórczej, ale Rebel Moon? Snyder sam piał z zachwytu, że Netfllix dał mu swobodę, no poza kategorią wiekową, a to raczej nie są rzeczy, które wpływają na logikę i scenariusz filmów. Więc coś tu się u chłopa nie spina. Imo jak nie robi niewolniczych ekranizacji to po prostu nie potrafi robić sensownych filmów i tyle.
Gadanie o super 4 godzinnych wersjach to gwóźdź do trumny. Dlaczego Nolan albo Villeneuve starają się przede wszystkim zrobić kompetentne filmy w takim czasie jakim dysponują podstawowo? Ten drugi nawet wprost mówi, ze nigdy nie zobaczymy żadnych ultimate cutów, bo jego ostateczne wersje filmów to te które trafiają do kin. Trochę to boli, ale z drugiej strony ktoś musi wyrównywać balans w przyrodzie jak jest taki Snyder, który wiecznie na wytłumaczenie się ma ten sam chwyt od kliku lat.