2
« Ostatnia wiadomość wysłana przez herman dnia Dzisiaj o 15:47:33 »
Bardzo zacny miesiąc. Chłodniejsze i krótsze dni jak zwykle podbijają u mnie statystyki czytelnicze. Tym razem było to 18 komiksów. Był pełen przekrój gatunków, jak i ocen.
Ernie Pike (8/10) - Chwilę zajęło mi przeczytanie tego komiksu. Solidna cegła na ponad 350 stron, która podzielona jest na 20-30 pojedynczych opowiadań o różnej objętości. Śledzimy losy tytułowego korespondenta wojennego, który pełni tu rolę narratora, który wprowadza nas w historię i przenosi na jeden z kilkunastu teatrów działań II WŚ. Będą to przygody różnorodne - od takich lekkich ramotek, na które trzeba spojrzeć z mocnym przymrużeniem oka, aż po naprawdę solidne, mocne historie z przesłaniem i ciekawym twistem fabularnym. Przeważają te drugie - fani komiksu wojennego powinni być usatysfakcjonowani.
Chyba najbliżej tu do "Opowieści wojennych", nomen omen jednego z najlepszych komiksów tego typu. Co najbardziej imponuje, że jest to pozycja już mocno leciwa, bo sprzed blisko 50 lat. Scenariusze Oesterhelda (Mort Cinder) zaskakująco dobrze wytrzymują próbę czasu. Ilustracje wiadomo, Hugo Pratt (Corto Maltese) - znajdziemy tu wszystko za co lubimy (bądź nie) tego artystę.
Polecam dawkować sobie po kilka historii dziennie. Inaczej mogą się one zacząć zlewać w jedną całość. Jako, że jest to objętość jest spora to spokojnie starczy na kilka czy nawet kilkanaście mniejszych posiedzeń.
Podsumowując - dla fanów komiksu historycznego raczej jest to pewniaczek.
Życie wesołe smutnego psa Corneliusa (7/10) - Historia z życia psa przegrywa. Ma żałosne życie, pracuje jako konserwator powierzchni płaskich na basenie, niskie mniemanie o sobie, dwójkę równie nieudanych przyjaciół z którymi dzielni wynajmowane mieszkanie.
Jego psychika to głównie wszechobecny strach i wątpliwość, brak wiary w siebie, odrzucanie nawet najmniejszych pozytywnych możliwości.
Pewnego dnia Cornelius wplątany zostanie w porwanie swojej koleżanki, a jego życiowa wielopłaszczyznowa nieudolność sprawi, że staczać będzie się o będzie w coraz większy mrok zbrodni, której nie popełnił.
Fabularnie nie jest to może jakiś majstersztyk. Ot taki obyczajówko-kryminał z wieloma odskoczniami od głównego wątku z mniejszymi lub większymi dziwactwami i przemyśleniami. Historia składa się wielu krótkich epizodów.
No właśnie - tu przechodzimy do warstwy graficznej, bowiem poszczególne epizody stworzone są w przeróżnych stylach graficznych i to jest właśnie perła w koronie tego komiksu. Szalone konwencje zmieniają się i jak dla mnie to one były właśnie głównym motorem napędowym tej odjechanej lektury. Wizualnie i jeśli chodzi jest to petarda, fabularnie jest w porządku, ale szału nie ma. Takie trochę lepsze "Życie i czasy Charliego Chan Hock Chye" z tym, że tu aspekt historyczny zastępuje studium ludzkiej psychiki. Komiks ciekawy, ale zdecydowanie nie dla każdego.
Billy Bat. Tom 1 (7/10) - kolejna seryjna superprodukcja za którą odpowiada Naoki Urasawa. Autor poczytanych komiksów dowiaduje się, że na drugim końcu świata ktoś stworzył bohatera, który ma zaskakująco podobne przygody co jego twór. Wyrusza wyjaśnić tę tajemniczą sprawę, która uruchamia lawinę wydarzeń. Kto zna takie serie jak Monster czy Chłopaki z XX wieku ten wie czego się spodziewać.
Krok po kroku (7/10) - jakoś nie wpadł mi na radar ten niemy komiks. Wypożyczyłem w bibliotece i pozytywne zaskoczenie. Dość prosta i otwarta historia, w której każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Mała dziewczynka podróżuje przez fantastyczny świat na wielkim golemo-robocie, który opiekuje się nią i wprowadza w kolejne fazy życia. Bardzo przyjemny albumu.
Old Boy Tom 1 (7/10) - trudno uwierzyć, ale nigdy nie obejrzałem filmu. Może to i fajnie, bo wchodzę w tę klasyczną serię zupełnie bez wiedzy co mnie czeka. W pierwszym tomie poznajemy głównego bohatera, który przez 10 lat trzymany był w prywatnym więzieniu bez wiedzy kto i za co go tam przetrzymuje. Intrygujący początek serii.
Morgan (6/10) - coś w stylu kryminału Noir podszytego czarnym humorem. Podobne do albumie o Kubie Rozpruwaczu tych samych autorów. Ilustracje bardzo fajne, fabularnie gaz gorzej, raz lepiej, ale całościowo dowozi.
Cholera Sakura (6/10) - lekka obyczajówka z japońskim vajbem w tle. Para jedzie na wycieczkę życia do kraju kwitnącej wiśni na wycieczkę życia. Niestety ich relacje od dawna są napięte i w samolocie dochodzi do zerwania. Wakacje spędzają zatem osobno. Przemyślenia, drobne życiowe sprawy i perypetie, refleksja nad związkiem i życiem. No i wszystko polane klimatycznym japońskim sosem. Zaskakująco przyjemna lektura, ale niestety momentami lekko naciągana i dość trudno jest mi w nią uwierzyć.
Robota jak każda inna (6/10) - Komiks na podstawie książki o tym samym tytule. Alabama, lata dwudzieste ubiegłego wieku. Czasy wielkiego kryzysu, ale też powszechnej elektryfikacji. Pewien elektryk poznaje kobietę, która wywodzi się ze wsi, a kiedy jej ojciec umiera dziedziczy po nim ziemie. Wspomniana dwójka zostaje parą, dochowuje się potomka a w międzyczasie osiada na rodzinnej ziemi, żeby zająć się jej uprawą. Nie wiedzie się im najlepiej, a zdesperowany główny bohater postanawia nielegalnie podpiąć się pod sieć elektryczną, żeby usprawnić pracę gospodarstwa. Wszystko idzie świetnie, aż do momentu dramatycznego wypadku, który na zawsze odmieni losy tej rodziny.
Dość gorzka historia obyczajowa. Nędza, brak nadziei, problemy finansowe i międzyludzkie, rasizm, wszechobecna głupota i zacofanie. Taka jest właśnie Ameryka tamtych czasów i taka jest problematyka tego komiksu. Głównemu bohaterowi niby trochę współczujemy, ale też nie kibicujemy mu zbyt mocno. Ogólnie bohaterowie nie budzą tutaj naszych większych emocji, no może oprócz czarnoskórego parobka.
Ilustracyjnie jest dość specyficznie - dość realistyczna, ale dziwaczna kreska. Do tego często narzucona jest taka kropkowa faktura (nie wiem jak to nazwać inaczej) i kolorystyka utrzymana w pomarańczowo-niebieskiej tonacji.
Historia sprawnie napisana, ale niczym wielkim nie zaskakuje, ani niczym wielkim nie porywa. Ot solidny dramat, który ani was nie zawiedzie, ani nie zachwyci.
Czy wszystko smakuje? (6/10) - zbiór historii o pracy w gastronomii. Żadnych fajerwerków tu nie uświadczycie, ale jeśli kiedyś zdarzyło wam się działać w tej branży to znajdziecie tu sporo (dość oczywistych) prawd związanych z tą robotą. Można sobie śmiało podobnie jak ja wypożyczyć z biblioteki i przeczytać w 20 minut.
Barcelona o świcie (5/10) - kryminał z wielką historią w tle. To mój typ komiksu, do tego z rewelacyjną realistyczną kreską. Niestety cała, w zamyśle autora, dość rozbudowana fabuła upchana jest na 56 tronach, które nie wytrzymują takiego nagromadzenia postaci i wątków.
Achtung Zelig! Druga wojna (5/10) - graficzna petarda, ale fabularnie jak dla mnie takie dziwadełko historyczno-oniryczno-bajeczne. Sam nie wiem czym ten komiks chce być, ale jak dla mnie jest niestety przereklamowany.
Lonesome. Terytorium czarownika. Tom 4 (5/10) - przeciętne zakończenie przeciętnej serii. Zarówno sama intryga jak i biorące w niej udział postacie oparte na westernowych schematach. Poganiają się na koniach, postrzelają, zasadzki, ataki na posiadłość, Indianin odwdzięcza się i pomaga prawilnemu kowbojowi itd. itp.
Kalka goni kalkę, ale jakoś to tam się trzyma kupy. Jak zawsze na duży plus ilustracje Swolfs’a. Jeśli nie masz wysokich wymagań na wieczór i zadowoli cię western w stylu "zabili go i uciekł" to czemu nie, ale nie spodziewaj się tu czegoś pokroju Bouncera, Blueberrego czy Cartlanda.
Festiwal (5/10) - trafiłem w bibliotece i postanowiłem dać szansę. Całkiem przyzwoity komiks o Festiwalu Młodzieży, który odbył się w Warszawie w 1955 roku. Nie podobała mi się cała warstwa fabularna, która odnosiła się do szeroko pojętej sztuki i kultury. Znacznie ciekawsze były te bardziej ludzkie elementy - życie na gruzach zniszczonej stolicy, niebezpieczeństwa i klasowe problemy czy humorystyczne podejście do uprzedzeń i zacofania (rozmowy u fryzjera super).
Klezmerzy - 5 - Kiszyniów szaleńców (5/10) - serial "Sfar w dołku twórczym", odcinek kolejny. No słabe to zakończenie niestety. Niestety Klezmerzy to genialne trzy tomy, a 4 i 5 psują mi mocno odbiór całości. Nie, że mamy tu jakiś dramat, ale poziom niestety mocno obniżony.
Brom (4/10) - nastolatki zmieniające się w zwierzęta + ich problemy miłosne + słowiańskie klimaty. Mocno nie dla mnie i sam nie wiem w sumie do czego ten komiks zmierza, bo fabuła jest mocno szczątkowa. Przyzwoite ilustracje,
Agatha Christie. Herkules Poirot. Morderstwo w Boże Narodzenie (3/10) - słabiutka część serii mistrzyni kryminałów. Niezbyt oryginalny materiał źródłowy (morderstwo w domu na odludziu, gdzie jest kilka osób, które stopniowo odkrywają prawdę o sobie) i słabe ilustracje gdzie każda postać ma jakąś wiecznie ponadprzeciętną ekspresję na twarzy.
Czytane z dziećmi
Wojenna odyseja Antka Srebrnego - 7 - Kierunek Wilhelmshaven 1945 r.(5/10) - całkiem w porządku komiks historyczny dla dzieci.
Asteriks i Gryf (4/10) - jeden z najgorszych Asteriksów. Tym razem Gallowie udają się na wschód, bo kolega Panoramiks jest w niebezpieczeństwie. Należy do plemienia, w którym kobiety pełnią rolę męskie. Na siłę wepchany kolejny feministyczny motyw, mało śmieszne żarty, irytujące dialogi z wplecioną ala cyrylicą, która utrudnia czytanie. Do tego przygody, które są odgrzewanymi kotletami. Jednym zdaniem - mało Asteriksa w Asteriksie.