Wydaje mi się, że przykład z LM jest średnio trafiony z uwagi na to, że żeby się do niej dostać to jednak trzeba rozegrać cały bardzo dobry albo wręcz wybitny (w wypadku przysłowiowego kopciuszka czy nawet średniaka) sezon w swojej lidze.
W pierwszej chwili do głowy przychodzi mi Leicester, który zanim do LM wszedł to najpierw pozamiatał wszystkich miejscowych potentatów. Czyli jednak LM premiuje stałą całoroczną solidność.
A dzisiejsze eliminacje w Europie? Na ME zagra Gruzja, która weszła "z trzeciego miejsca". Zagra "zbankrutowana" Ukraina, której reprezentacja tuła się po Kontynencie. Zagra wreszcie żałosna Polska, która nie awansowała z najłatwiejszej od (chyba) dziesięcioleci grupy i która prześlizgnęła się dzięki przewadze jednego karnego. Daj Boże żeby któraś z wymienionych drugo-,trzeciorzędnych reprezentacji zaskoczyła na turnieju i dała radochę swoim kibicom. Ale jak dla mnie udział wszystkich trzech na obecnych ME to zwykła pomyłka. Przy czym - żeby być uczciwym - jeszcze kilka lat temu taką samą pomyłką wydawałby się udział Węgier. A dzisiaj Węgrzy zasługują bez dwóch zdań.
Ja rozumiem, że trafiają się historie czarnych koni na których nikt nie stawiał i którzy odpalają jak nigdy (Dania 1992). Ale UEFA powiększając turniej w pogoni za kasą zwyczajnie go zeszmaciła. Jak będę chciał oglądać drugorzędne drużyny, które wchodzą z rozdzielnika geograficznego to obejrzę MŚ. Po ME zawsze oczekiwałem poziomu stanowiącego wzorzec z Sevres dla reszty piłkarskiego świata.
Ale Ukraina to akurat powinna wejść już po meczu z Włochami, bo sędzia nie gwizdnął 100% karnego dla Ukraińców, więc z tym że się tuła po Europie to bym polemizował, też chciałbym by Polacy tak się tułali.
Wybitny sezon w przypadku klubu - to zależy, jeśli weźmiemy pod uwagę np Bolognę w Serie A to faktycznie, rewelacyjny trener i zawodnicy, którzy trafili z formą, w dodatku dobrze rokują.
Jeśli trener nie odejdzie i piłkarze nie zostaną sprzedani to w Lidze Mistrzów coś pokażą.
W klubie są odpowiednie mechanizmy, ale też trzeba pilnować budżetu, utrzymywać się w lidze/pucharach, z reguły są to strategie wielosezonowe. My mamy problem ze strategią na pół roku, co było widać po mundialu w Katarze. A ponieważ na kadrach piłkarze spotykają się rzadziej i selekcjoner nie ma przesadnie czasu na wypracowanie czegokolwiek, sami na własne życzenie przepalamy ten czas, który np wypracował Sousa, później Michniewicz (który też nie czerpał nic z tego, co zostało po Sousie) i Santos, który nie wiedział nic.
Dla Ciebie powiększanie turnieju to strata czasu i obniżenie atrakcyjności, ale jeśli federacje reprezentacji, których nie spodziewaliśmy się na tym Euro odpowiednio dobrze skonsumują pieniądze z UEFA to poziom rywalizacji w Europie się podniesie, a nie obniży. I wydaje mi się, że z turnieju na turniej już to widzimy (zresztą, w eliminacjach też).