Widać, że słowo "limitowane wydanie" w komiksowie traci na wartości tak jak "kameralne mieszkanie" w deweloperce (czy "apartament", który jest zwykłym, niewyróżniającym się niczym mieszkaniem). I tak jak nie kupiłem "w odpowiednim czasie" Szninkla czy pierwszego tomu KiKa, to miałem nadzieję (choć oczywiście mogłem się mylić), że mogę spodziewać się dodruków tych tytułów w krótszym czasie. Bo wydawca nie komunikował, że są to wydania limitowane.
W sytuacji z Mandiocą mamy dostępną wersję kolor, a brak limitowanej B&W. Domyślam się, że mogą być inne wrażenia w odbiorze dzieła dzięki wydaniu w taki lub inny sposób. I mogę rozumieć, że nie każdy siedzi "w komiksowie", a nawet jak siedzi, to nie każdy kupuje w dacie wydania tytułu, ale jeśli dobrze rozumiem, to: Mandioca jako wydawca zamówił w kooperacji 500 sztuk (u siebie w sklepie nie wyłączył opcji zamawiania ponad tę liczbę - może z doświadczenia wiedział, że z 10% zamówieni nie jest opłacona), dmuchał bańkę marketingową: "limit! unikat!", dostał wydrukowanych 560 sztuk, i jak się później okazało to ten nakład nie sprzedał się w samym preorderze, a kto tak bardzo ten tom, w takim wydaniu, chciał, to mógł go zakupić, np. podczas jakiegoś komiksowego eventu (Kraków?).
A na kontakt sklepu (komiksowego czy innego), to bym im odpowiedział: zachęcam do zamówienia dostępnej wersji kolor.
Nie jestem/byłem targetem na ten tytuł, ale uważam że jeśli "limit" miał być limitem, to jednak słowo dane kupującym o "wyjątkowości" tego produktu i obecna zmiana zasad gry nie jest czymś fajnym i przyjemnym. Jakieś wydania mangowe robią preorder na pewne tytuły i np. dla preorderu wychodzi w HC, czasem z jakimiś dodatkami, a pozostali mogą zadowolić się wydanie SC w wersji "bida".
Powoli też wczytuję się w wątek wydawcy na tym forum. Takie tam granie na uczuciach: "bo jak dodrukujemy, to wydamy tytuł "x". A jak nie, to go nie wydamy." No, fajnie, fajnie.
Ale wiecie, że gdyby Droga była drukowana w Polsce, to prawdopodobnie dodruk byłby zlecony na etapie preorderów i nawet byście o tym nie wiedzieli?
I tak to właśnie powinno zostać rozwiązane: dogadać się z koprodukcją, a publicznie poinformować, że reszta egzemplarzy dotrze za miesiąc
bo drukarnia nie wyrobiła się
lub, że jedna paleta z komiksami została wysłana na Madagaskar i czeka się na rozpatrzenie reklamacji i powrót paczek do magazyny wydawcy
co na tym dodruku straciłeś?
Rozmazały się obrazki? Kreska straciła na ostrości i zamaszystości? Scenariusz popłynął i stracił pazura? Materiałowy grzbiet zmiękł, spuchł, posiwiał? Rozcieńczyła się wartość posiadanego przez Ciebie komiksu, jak dwudziesta kopia na taśmie VHS?
No ja np. w limitowanym Małym Nemo #3 mam inny kolor czcionki na grzbiecie, a "dodruk" (druga partia) ma już kolory zgodne z #1 oraz #2. Brzydko to wygląda.
I miałem taką nieszczęśliwą dla mnie sytuację, że w "preorderze" zamówiłem "Rosiński Artbook Thorgal 40 lat" dla siebie w sklepie "x" (nie pamiętam już gdzie dokładnie). Kilka tygodni później to o taki zakup poprosiła mnie znajoma (wiedziała, że ja oblatany, że znajdę w fajnym rabacie) i dla niego kupiłem w ravelo.pl. Korciło mnie, by też tutaj zamówić, bo było znacznie taniej, ale machnąłem ręką, bo "przecież swój egzemplarz już zamówiłem, a janusz nie jestem by rezygnować gdzieś z zakupu na 5 złotych". I co? I on dostał swój egzemplarz, a ja nie! Więc przez chwilę płakałem w rękaw, ale już mi przeszło.
Niech może najpierw sprawdzi po ile wołają na allegro za tą czarno białą edycje Drogi. Pięknie pokazuje to, że liczy się biznes.
Zgłosić gagatka do urzędu skarbowego! Niech płaci (przy sprzedaży) odpowiedni podatek!!!