Egmont oszczędza na reklamach własnych w Gigancie i drukuje je na czarno-biało. Heh - aż mi się Łamacz Głowy przypomniał. Na kolorze tej jednej strony oszczędzili pewnie czypieńdziesiąt.
Żeby po tylu latach kupowania gigantów nie wiedzieć, że tomy są drukowane razem z całą Skandynawią i wymieniana jest tylko czerń, to już trzeba naprawdę słabo łączyć fakty.
Przeglądałem nowego Mamuta "Kaczkę dziennikarską" I dalej komiksy Scarpy wyraźnie odstają graficznie od reszty pozycji w numerze. Ciężko się to ogląda i ciężko czyta. Dobrze, że kolekcji Scarpy po polsku nie będzie.
Mogę się zgodzić, że dobrze, że tej konkretnej włoskiej kolekcji Scarpy nie będzie, bo słabe materialy, słabe kolory, a materiały dodatkowe nic nie urywają. Ale wybór najlepszych komiksów Scarpy to konieczność, jeśli chcemy być poważnym rynkiem pod względem komiksów Disneya.
A co do jego komiksu z tego tomu - jest z najbardziej dzielącego fanów okresu twórczości Scarpy, gdzie pozwalał sobie na dużą większą dynamikę w rysunkach, co potem zainspirowało wielu twórców (między innymi Cavazzano) i co miało duży wpływ na późniejszy kierunek rysunków we włoskich komiksach. W tym okresie rzadko sam pisał scenariusze (cięcia budżetowe, samo rysowanie dużo bardziej mu się opłacało) i zwykle dostawał marne historie braci Barosso, ale w tym przypadku to historia z drugiego, najlepszego, okresu Guido Martiny, więc scenariuszowo od tomu może odstawać jedynie na plus.