Jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził, jak ktoś ma kija w dupie żeby się o byle co obrażać to już nic na to nie poradzę a czytelników komiksowych mimo wszystko uważam za wyluzowaną społeczność
Co do tych wiekopomnych dzieł to dzięki, postaram się zapoznać z tymi tytułami, Pan Samochodzik kompletnie mnie nie interesuje ale jak będę miał okazję z chęcią obejrzę aby wyrobić sobie zdanie. Ale przyznasz że droga od Kapitana Minety do Cyberpunka i nagrody Hugo to jednak progres ?
Nagrodzony tomik Cyberpunka przeczytałem, nawet gdzieś napisałem kilka zdań na jego temat , jak odnajdę to wkleję tutaj. Mi się wydaje że bardziej leci na fejmie Familiady.
A co do La Haine , w latach dziewięćdziesiątych w wielu polskich miastach były dzielnice do których się po prostu nie wchodziło, i to jednolitych kulturowo . I w jeszcze wiekszej pełni nie doceni dowcipu tego filmu ten, kto nie spotkał się z brutalnością policji.
Piona.
Nie mam pojęcia, jak wspominałem nie czytałem Cyberpunka. Ta w latach dziewięćdziesiątych od tamtego czasu się tutaj mocno zmieniło, w Zachodniej Europie też, tylko w drugą stronę. No właśnie nie spotkałem się z brutalnością policji, nawet nie znam nikogo kto by się spotkał. Tych co im ręce wykręcali przy aresztowaniach, czy siebie skaczącego przez stadionowe płoty uciekającego przed gazem nie wliczam, w takich sytuacjach ciężko mówić o brutalności, to raczej ryzyko zawodowe. Piona.
Wyciąganie Sztyborowi "Kapitana Minety" przy okazji tego co robi teraz i za co jest nagradzany, jest jak porównywanie mojej planszy z zina, robionego na luzie dla funu, z planszą z jakiegoś mainstreamowego komiksu dla dzieci, żeby udowodnić, no właśnie co?
"Kapitan Mineta" to była nasza zgrywa, zabawa, wygłupy, na które w komiksie też jest miejsce. Poza tym, nikt nie jest od razu geniuszem i warsztat też trzeba na czymś budować. Choćby na takich undergroundowych pierdołkach, do tego one między innymi słuiżą. Więc za kolegą PabloWu również apeluję o poluzowanie gumki w kalesonach. Tym bardziej, że wiosna już tuż tuż.
Wyciągam, bo to jedna z tych rzeczy które policzyć można na palcach jednej ręki a które miałem okazję sprawdzić od tego autora i wszystkie są jakie są. No i porównując Kapitana do rzeczy, które robi teraz to jest "Wiedźmi Lament", jeden z najgorszych komiksów jakie przeczytałem w zeszłym roku, kompletna kastastrofa. Ten wcześniejszy Wiedźmin w sumie nie był zły, ale do tych trzech pierwszych z serii to mu bardzo daleko było. Pan Samochodzik to porażka praktycznie pod każdym względem, zwłaszcza pod kątem scenariusza, ale to może nie wina Sztybora, jego raczej wynajęli to napisania takiego gówna pod odgórnie przyjęte założenia, kręcenie filmów przez serwisy streamingowe chyba się różni od procesu tworzenia filmu do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, zresztą ja wcześniej żyłem w przeświadczeniu, że to jest przerobiony skrypt jakiegoś innego filmu.
A najbardziej znamienne w tym wszystkim jest chyba to, że nie dość że odezwało się tutaj pięć osób na krzyż, to tak naprawdę nikt nie powiedział co w takim razie jest dobre?