Ano właśnie, argument jednoosobowej działalności gospodarczej prowadzonej przez pasjonata nie może być argumentem zbijającym jakiekolwiek zastrzeżenia. Nie mówię to rzecz jasna o pretensjach jakiegoś gościa z tego wątku, który grał w szachy 5D z zamówieniami i dziwił się, że mu się coś nie zgadza.
Ja autentycznie w pewnym momencie przestawiłem się na zakupy w RB, bo trochę gościa podziwiałem, a trochę mu zazdrościłem, że może zarabiać na hobby i stwierdziłem, że być może moje zamówienia, które w skali gildii są planktonem (ba, one są planktonem w porównaniu z zakupami wielu forumowiczów
) , dla mikrusa będą miały jakieś znaczenie. I nie, nie oczekiwałem, że RB będzie oferował obsługę jak Gildia.
Tymczasem sytuacja wygląda tak: w marcu zrobiłem ostatnią dokładkę (swoja drogą system zaklepywania/dokładek to świetny pomysł). Podane terminy realizacji wszystkich pozycji są takie, że w tej chwili moje zamówienie zdecydowanie powinno być już zrealizowane. Między 15 a 20 kwietnia (nie pamiętam już dokładnie kiedy) wysłałem maila z pytaniem o status zakupionych przedmiotów. Do dzisiaj nie uzyskałem odpowiedzi, ze strony facebookowej dowiedziałem się natomiast, że właściciel sklepu ma srogi zapieprz z pakowaniem zamówień i nie odpowiada na pocztę, bo woli się wyrobić z wysyłkami. Brzmi to sensownie, ale póki co status moich zamówień jest taki sam, w aplikacji InPost zaś brak przesyłek od sklepu.
Ja zdecydowanie wierzę, że nie wynika to ze złej woli, że właściciel ciężko zasuwa, że może borykać się z problemami, że ja te komiksy w końcu dostanę. Ale pieniądze, które przelałem nie wzięły się na moim koncie z pierdzenia w kanapę, tylko z ciężkiej pracy, w której też czasem jestem zawalony terminami i tez potrafię wrócić z niej wypompowany. A to już - połączone ze wspomnianymi na przykład relacjami z sesji RPG albo prośbami o polecenie czegoś do czytania na stronie facebookowej - jednak potrafi podnieść ciśnienie.