44
« dnia: Cz, 17 Październik 2024, 15:06:37 »
Misja to komiks, ktorego wydanie z 2004 roku pamietam, ale nigdy nie mialem okazji przeczytac. Jednakze wraz z ostatnia paczuszka z gildii ten "legendarny", jak okresla go wydawca, tytul trafil w moje lapska. Szczerze mowiac nie bardzo rozumiem dlaczego jest tak okreslany, bo w moich oczach zadna legenda nie jest. W zwiazku z niedawna smiercia tworcy, jest mi troche niezrecznie wyrazac swoja opinie i pewnie naraze sie fanom jego oraz samego komiksu, ale po skonczonej lekturze mam bardzo mieszane uczucia, z przewaga raczej tych negatywnych. Rysunkowo jest bardzo fajnie, czuc Bizowy vibe i bardzo w jego stylu wszystkie pokraczne, napakowane charaktery. Problemem jest to, ze sa fajne tylko na poczatku, bo tak mniej wiecej od 30 strony, styl zmienia sie na prostszy, brakuje obecnego wczesniej przywiazania do detalu, postacie co chwile wygladaja inaczej i ciezko momentami rozpoznac na kogo patrzymy. Im dalej, tym slabiej, a koncowe plansze bywaja strasznie nieczytelne. Scenariusz? Jakis jest, choc bardzo pretekstowy. Pomysl wyjsciowy jest plytki, nastawiony glownie na pijatyki, rozpierdol i prozno szukac w nim jakiejkolwiek glebi. Ktos moze powiedziec, ze wlasnie o to chodzi, ze tak ma byc! Ok, ale ja tego nie kupuje, bo historia przypomina cos posklejanego z nie do konca pasujacych do siebie elementow. To jakby wziac kilka, kilkanscie przypadkowych komiksowych paskow i zlozyc w jedna opowiesc. Koniec interpretowac mozna tak, ze autorowi juz sie przestalo chciec i na szybko wymyslil final aby tylko przygody krasnali miec za soba. Humor? Kwestia dyskusyjna, ale mi podczas lektury warga nawet nie drgnela. Najwidoczniej smieszy mnie cos innego. Zdaje sobie sprawe, ze Misja ma hardcore'owych fanow, ze to komiks przez wielu uwazany za kultowy. Ja z przykroscia stwierdzam, ze choc bardzo chce to owej kultowosci czy legendarnosci nie widze, a samego komiksu raczej nie polecam.