Oryginalnie nie było żadnego wiersza. Więc nie wiem co Drewnowski zniszczył, jak po prostu stworzył swoje wierniejsze tłumaczenie.
Nie mów tak, bo Drewnowski też zastosował wiersz. Tyle że tylko na pierwszej stronie. Wojnarowski leciał nim do połowy komiksu.
archiwalne "Kaczory Donaldy" są dostępne w antykwariatach.
Nie w antykwariatach, tylko w skrzyneczkach z KD z lat 1994-2000, które każdy porządny kaczkofan ma u siebie w domu.
XD
Ale co ja się będę do ciebie produkował, jak ty nawet nie masz wszystkich polskich Gigantów. Podstawowe pytanie jakie miałbym do Egmontu, to czy ma jeszcze prawa do tłumaczeń z Donaldów z lat 1994-2000? Jeśli tak, to czemu ich nie używa? Jeśli nie, to szkoda, ze się porobiły trudności prawne. Ale naprawdę irytujące jest to, że Drewnowski zmienia praktycznie każdy dymek. Jak się na siłę tak zmienia wszystko, to podstawowy cel, którym jest śmieszność tego tłumaczenia, znika. I mnie te teksty odrzucają.
Gołym okiem widać, że tekst o rzadkich monetach, lub o biednym,
własnym wujaszku jest o wiele śmieszniejszy, niż to co smaży nam Drewnowski.