Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - nadęta waltornia

Strony: 1 [2] 3
16
Dział ogólny / Odp: Sideca
« dnia: Cz, 30 Kwiecień 2020, 13:12:59 »
Ja najpierw skontaktowałem się z pewnym człowiekiem, którego znalazłem w komentarzach na Fb Sideki, domagającym się od nich zwrotu pieniędzy. Powiedział mi, że zgłosił sprawę na komisariacie w Pionkach i po pewnym czasie dostał zwrot pieniędzy przelewem pocztowym.
Chciałem zgłosić sprawę elektronicznie w lutym br. najpierw w Radomiu i u posterunkowego w Pionkach ale bez odpowiedzi. Potem napisałem do poznańskiej komendy i odpisali, że muszę przyjść osobiście. Spisywanie trwało koło dwóch godzin, najlepiej mieć ze sobą wszystko co potrzebne wydrukowane tj. dowód zakupu, fakturę/paragon, dowód wykonania przelewu, ofertę sprzedaży z Fb. Trzeba wszystko po kolei wytłumaczyć i opisać, a funkcjonariusz sporządza w tym czasie pismo. Dobrze też wspomnieć, że podobna sprawa była prowadzona w Pionkach, może im to ułatwić procedowanie. Póki co jednak nie dostałem żadnej informacji od Policji, więc czekam cierpliwie do wakacji, potem się będę upominać.   
Zapomniałem jeszcze napisać, że oczywiście dobrze wziąć ze sobą na komisariat wszelkie potwierdzenia prób kontaktu z Sideką i zawartych tam próśb/wezwań do zwrotu pieniędzy. Ja próbowałem przez Fb Messengera (nikt nie odczytał), mejla z potwierdzeniem odbioru (które nie nadeszło, hehe) i listem poleconym z potwierdzeniem odbioru (strata kasy, a jak...). List wysłałem na adres podany w fakturze, który był inny od tego który znalazłem w KRS, ale przypuszczam, że ten drugi jest równie abstrakcyjny jak pierwszy. Cała sprawa była zgłoszona jako oszustwo, ale nie znam dokładnej nomenklatury prawnej i właściwości sprawy i jej procedowania.

17
Dział ogólny / Odp: Sideca
« dnia: Śr, 29 Kwiecień 2020, 23:40:41 »
Ja najpierw skontaktowałem się z pewnym człowiekiem, którego znalazłem w komentarzach na Fb Sideki, domagającym się od nich zwrotu pieniędzy. Powiedział mi, że zgłosił sprawę na komisariacie w Pionkach i po pewnym czasie dostał zwrot pieniędzy przelewem pocztowym.
Chciałem zgłosić sprawę elektronicznie w lutym br. najpierw w Radomiu i u posterunkowego w Pionkach ale bez odpowiedzi. Potem napisałem do poznańskiej komendy i odpisali, że muszę przyjść osobiście. Spisywanie trwało koło dwóch godzin, najlepiej mieć ze sobą wszystko co potrzebne wydrukowane tj. dowód zakupu, fakturę/paragon, dowód wykonania przelewu, ofertę sprzedaży z Fb. Trzeba wszystko po kolei wytłumaczyć i opisać, a funkcjonariusz sporządza w tym czasie pismo. Dobrze też wspomnieć, że podobna sprawa była prowadzona w Pionkach, może im to ułatwić procedowanie. Póki co jednak nie dostałem żadnej informacji od Policji, więc czekam cierpliwie do wakacji, potem się będę upominać.   

18
Podsumowanie marca.

Najlepsze przeczytane:
Ranx - zdecydowany must-have dla fanów włoskich brutalnych klimatów w klimacie giallo, pulpy, Leone czy Pasoliniego. Świetne, plastyczne rysunki i wulgarno-abstrakcyjny humor potęgują wrażenie przebywania w jakimś chorym śnie Joe'go Dredda. Co prawda nie odbieranie przekazu z perspektywy rzeczywistości włoskich lat 80-tych może ten odbiór zniekształcać, ale mimo wszystko uważam, że schizoidalny, pedofilski android ze skłonnościami do permanentnej przemocy jest archetypem dość uniwersalnym. Szkoda tylko, że całość tak krótka.
Strażnicy Masery - ten komiks (wydany w dwóch tomach) to dla mnie odpowiednik Hugo i Marine z dzieciństwa i wspomnienie czasów gdy jako dziecko podkochiwało się w wymyślonych postaciach. Graficznie jest obłędnie, pierwsze moje skojarzenia to oniryczny styl filmów Jeuneta/Caro i ultradrobiazgowość Loisela, ale jest to zdecydowanie autorska, oryginalna kreska. Fabuła nie zostaje w tyle, jest ciekawie i intrygująco, w skonstruowanym świecie daje się łatwo zatracić. Szkoda, że ta bajka się skończyła..
Żona magika - mimo względnie prostej fabuły komiks stawia duże możliwości interpretacyjne, jest to podobnie mglista i magiczna rzecz jak świetna książka Petera Strauba Kraina cieni, gdzie nie wiadomo było co jest (i czy w ogóle jest) normalną rzeczywistością. Podobnie rysunki - połączenie realizmu i surrealizmu w idealnej syntezie - takie dzieła zdecydowanie uzasadniają twarde wydanie w powiększonym formacie. Jest to dzieło do wielokrotnego czytania.
Largo Winch - kupiłem w Bonito 4 pierwsze części i po przeczytaniu dziwię się Kurcowi, że wydał kontynuację tomów 9+ w pomniejszonym formacie, gdyż rysunki (i ogólniej operowanie nimi) to ekstraklasa. Jest to komiks sensacyjno-przygodowy z najwyższej półki z wciągającą, efektowną, ale jednocześnie zrównoważoną fabułą i świetnie nakreślonymi postaciami. Czyta się to z zapartym tchem i szkoda, że części 5-8 są tak trudno dostępne.
Dekalog t.1 - nie jest to moim zdaniem dzieło wybitne, ale po prostu bardzo dobry komiks. W ciekawej, nie pretensjonalnej fabule czuć pewną zadumę i głębię, pierwszym skojarzeniem tematycznym jest oczywiście filmowy Dekalog Kieślowskiego. Rysunki są takie jak najbardziej lubię, kreujące wrażenie uczestnictwa w pewnym kwaziseansie filmowym, są świetnie skomponowane z treścią i przez to czytelnik płynie przez tę opowieść, choć pewnie odbiór całości będzie jaśniejszy w miarę czytania kolejnych tomów.
Druuna t.1 - nie spodziewałem się, że to będzie fabularnie tak dobre (bo o znakomitości rysunków nie warto wspominać), a jednak lektura tego była lekturą w pełnym tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim robi wrażenie wykreowany świat ze swoim brudem i okrucieństwem, gdzie cały czas trzymamy kciuki za główną bohaterkę. Brawa też za wspaniałe fizyczne wydanie, bez wątpienia Druuna na to zasługuje.

Bez zaskoczeń:
Katanga - świetny komiks przygodowy z akcją osadzoną w Czarnej Afryce. Jest brutalnie, refleksyjnie i można poczuć tragizm faktu urodzenia się w takim miejscu w tamtym czasie. W 3 tomach zawarto ciekawą fabułę ze sporą ilością charakterystycznych postaci rzuconych w spiralę przemocy i bezwzględności. To bardzo dobre czytadło, ale zapadające w pamięć.
Ultimate Spiderman t.5 - do rysunków Bagleya (pamiętając styl jego rysunków w TM-Semicowskich Pająkach) faktycznie trzeba się na nowo przyzwyczaić, do tego młodzieżowego sznytu, ale ogólnie dzięki przyzwoitemu scenariuszowi i psychologii postaci komiks jest dowodem na to, że nawet jeśli jest on skierowany do nastolatków może być niebanalny i frapujący. Jest coś fascynującego w śledzeniu menażerii znanych od lat łotrów i przyjaciół w nowym, uwspółcześnionym wydaniu. Tom 5 trzyma poziom poprzednich i nie ma tu czasu na nudę.
Smerf naczelnik - to z kolei przykład (jak wiemy jednego z milionów innych typu Asteriks, Fistaszki itp.) komiksu niby dla dzieci w których każdy dorosły znajdzie dojrzalszy humor, satyrę na rzeczywistość i mechanizmy funkcjonowania społeczności. Małe, krótkie i treściwe w dobrze znanym stylu.
Blame! -  kupiłem to z ciekawości i jestem oczarowany, zwłaszcza stroną graficzną - wielkie pejzaże futurystycznych miast (ogólnie jakichś ciał stałych) robią piorunujące wrażenie i są znakiem rozpoznawczym tej mangi. Przeczytałem dopiero pierwszy tom i fabuła się rozkręca, nie jest to na razie nie wiadomo co, ale całościowo idealnie pasuje do rysunków i przede wszystkim są tu tony klimatu oczekiwanego od tego typu pozycji.

19
Najlepszy komiks przeczytany:
Pierwsze tomy Donżonu i Profesora Bella - nie mogę powiedzieć, że się nie spodziewałem, że to będzie aż tak dobre. Sfar i Trondheim to jednak klasa sama w sobie, ich wyczucie komiksowego medium i talent do tworzenia światów lekkich i bezpretensjonalnie wciągających czytającego, ale jednocześnie będących złożonymi w strukturze i dalekimi od trywialności jeśli chodzi o zawarty przekaz, sprawia, że kupuję ich komiksy w ciemno. Czytając P. Bella miałem wrażenie powrotu do słodkiego dzieciństwa i oglądania Scooby Doo, zmieszanego z Kotem rabina, Donżon zaś to rzecz z typu tych co siedzą w tobie od zawsze nawet jeśli jeszcze nie trafiłeś na tego fizyczny egzemplarz. Szkoda, że seria nie jest nieco szybciej wydawana, ale przy zaległościach liczonych setkami jakoś może to przeżyję.
Złodziej wszystkich czasów - kupiłem to lata temu w podobnym czasie co Koralinę N. Gaimana i w istocie komiks C. Barkera jest bardzo podobny do wspomnianego, to baśń o dzieciach z elementami horroru i fantastyki, podana w ciekawym i niewtórnym anturażu. Nie wymyślono tu oczywiście drugiego koła, ale biorąc pod uwagę, że Barkera u nas bardzo mało wydano dla jego fanów rzecz nie do przeoczenia (choć łańcuchów i rwanego mięsa się tu nie spodziewajcie).
Mister Miracle Kinga - zastanawiałem się jak wypadnie na tle świetnego Visiona i nie rozczarowałem się. Historia jest ciekawa, oparta na konkretnym pomyśle z odpowiednią równowagą akcji, charakterystyką postaci i świetnymi rysunkami. Właśnie takie historie czytane za młodu automatycznie przywiązywały mnie do ich bohatera na zawsze.

Bez zaskoczeń:
30 dni nocy Nilesa - po świetnym, lekko niedocenianym Detektywie Fellu i mocno rozczarowującym Abra Makabra byłem bardzo ciekaw tego komiksu z rysunkami Templesmitha, gdyż to one są tutaj główną osią napędową, generują mrok i uczucie martwoty świata, niezależnie czy akcja dzieje się w śnieżnej Alasce czy słonecznym Los Angeles. Mimo wszystko chciałoby się, żeby fabuła była nieco bardziej dającą okazję do przyzwyczajenia się do bohaterów i zgłębienia ich psychologii jak i poznanie historii miejsc akcji i mieszkających tam społeczności. Zamiast tego pędzi ona na złamanie karku i w efekcie mało czuć tutaj horroru, niepokoju czy suspensu, ale w komiksach rzadko zdarzyło mi się dostać pod tym względem pełny produkt  (jak np. Severed, Saga o potworze z bagien czy Wiedźmy).
Green Arrow Lemire'a - to przyzwoity akcyjniak z naprawdę świetnymi rysunkami i kadrowaniem, Queen jest tu osadzony faktycznie w klimatach Ironfistowych tj. klany, symbole, ścieżka samokształcenia itp. Miałem tylko wrażenie, że niestety nie pozwolono autorowi zaprezentować tego co potrafi, wzbogacić historię głębszą psychologią, jakimś faktycznym kontekstem, czymś co zakotwiczyłoby historię w świadomości czytelnika jako dzieło uniwersalne. Zamiast tego mamy bardzo dobre czytadło i podobnie jak w przypadku drugiego słynnego Zielonego chciałoby się więcej komiksów z tą postacią. 
Neonomicon A. Moore'a - jako fanowi Lovecrafta i Moore'a w zasadzie ten komiks nie mógł mi się nie podobać. Jest tutaj uchwycony ten ciężko uchwytny weirdowy klimat: historia skromnej jednostki przeczuwającej istnienie czegoś niepojętego i niewytłumaczalnego. Powiedziałbym, że szkoda, że Moore nie pisał książek w czasach Derletha, bo pewnie by zrobił to lepiej niż sam Lovecraft, ale szkoda by było świetnych rysunków, jest coś w tej kresce, jakiś pseudofotorealizm, który idealnie wkomponowuje się w świat Ameryki czasów Hoovera itp.   

Lekkie zaskoczenie na minus:
Planetary Ellisa - w zasadzie komiks mi się podobał, ale daleko mi było do spodziewanego zachwytu. Męczyła mnie ta gonitwa fabuły na złamanie karku, coraz bardziej brakowało dozy "twardości" SF, gdyż nawet jak na standardy popularnonaukowe odniesienia do fizyki zaczynały przypominać, zwłaszcza w drugim tomie, okrutny bełkot. Na plus na pewno zapadające w pamięć postaci, rysunki z dużym rozmachem i jednak mimo wszystko spójność koncepcyjna dzieła.
Klatki McKeana - tutaj również miałem duże oczekiwania a wg mnie to dzieło tylko poprawne. Rysunki i kolaże u tego pana to wiadomo, że najwyższa półka, ale podobnie jak w przypadku Stwórcy McClouda czegoś tutaj zabrakło. Niesprawiedliwie byłoby oceniać to dzieło jako pretensjonalne i stworzone tylko do pokazania możliwości warsztatowych, tak na pewno nie jest, po prostu brakuje tu tej iskierki magii, która oddziela rzeczy bardzo dobre od tych tylko dobrych.

Dziwna rzecz:
Księga Genesis R. Crumba - nie wiem do końca co o tym myśleć, sam Crumb jako ateista traktuje ten komiks jako próbę zobrazowania pewnych pierwotnych instynktów, które są racjonalizowane poprzez wiarę i dogmaty religii. Komiks nie jest kpiną z religii, chyba, że na jakimś nieuświadomionym, komórkowym poziomie.  Dziwnie się to czytało, tekst jest niezmodyfikowany, bardzo męczący zarówno jeśli chodzi o formę i treść i okraszony tymi dzikimi rysunkami ludzi. Patrząc przez kilka godzin na te wszystkie prymitywne, śliniące się twarze i zwierzęce sylwetki chyba można sie dobrze wczuć jak Crumb odbiera religię i chyba po to ten komiks powstał. 

20
Tego Terminatora 2 to czytałem wieki temu jako mały dzieciak. Do dziś traktuję finałową filmową scenę w tej hucie jako Karmaniolę Przeznaczenia. Z innych nowelizacji mam też Robocopa2, Powrót Batmana i Batman Forever oraz Obcych Fostera. Kiedyś czytałem to z zapartym tchem, ale nie wiem jak dzisiaj bym do tego podszedł. Jest jednak u mnie jakieś (może nie zawsze uzasadnione) poczucie wtórności przy konwersji z filmu do powieści, gdy na odwrót rzecz wydaje się naturalna. Niekiedy czytając po raz pierwszy powieści, których ekranizacje wcześniej widziałem mnóstwo razy (jak np. Milczenie owiec) mam wrażenie jakbym czytał nowelizację, ale kluczowe jest chyba to, że rzadko autorzy piszący w tym trybie nadają książce wymaganej literackiej głębi czy tez elementu znacząco różniącego ją od bazowego materiału filmowego. Spróbuję kiedyś przeczytać jakąs nowelizację przygód Bonda, zobaczę czy warto. Ogólnie jednak są filmy, które chciałbym żeby bazowały na książce, ale już o znowelizowaniu ich nie marzę.
PS. Ale juz komiksy o Batmanie na podstawie 4 wiadomych części to uwielbiam, oczywiście zwłaszcza dwa pierwsze.

21
W domenie klasycznego horroru (w tym m.in. wiktoriańskiego) to gorąco polecam serię Biblioteka grozy wydawnictwa c&t i wydawnictwo Vesper. Ostatnio z innych wydawnictw kupiłem Nawiedzony hotel W. Collinsa, Kwiaty na poddaszu V. Andrews i Zwierciadło z Sherrock Bensona (ale brata tego "właściwego", bardziej znanego Bensona) - jak przeczytam to coś napiszę. Chyba w podobnych klimatach jest też niedawno wydana Wigilia pełna duchów i wznawiana seria Opowieści niesamowite np. Literatura rosyjska PIW.
Ogólnie horroru to jest sporo wydawane u nas, zarówno z współczesnej jak i żelaznej klasyki, oraz tego co jest wydawane aktualnie na świecie. Z mniejszych wydawnictw ciekawy jest Dom horroru wydający bardzo zróżnicowaną ekstremę, wyd. Golem wydające Ewersa, wyd. IX skierowane bardziej na okultyzm, czy Phantom book wydające głównie pulpę. Nie mówiąc już o dużych wydawnictwach z tytułami "dużych" autorów typu King,Masterton... Ja kupuję na bieżąco ale już powoli nie ogarniam tej wielości, przydałby mi się jakiś kwantowy czytnik lub mózg by czytać wszystko równolegle.
Brooksa czytałem World War Z i bardzo mi się podobała w formie i treści. Czytałem też jego Zombie survival, ale wynudził mnie strasznie, zmęczyłem to już wyłącznie powodowany wymogami nerwicy. Pomysł był spoko, ale w udawaniu rzeczywistego poradnika książka mogła na mój gust przybrać formę miniporadnika tj. conajmniej 3 razy krótszego. No, ale rozumiem, że to była dobra wprawka przed napisaniem WWZ. Z tematu zombie to czytałem ostatnio Noc zombie Briana Keene'a i trochę dziwię się, że tytuł jest raczej u nas mało znany, bo wizja konceptu zombie autora jest nietypowa i mocno brutalna nawet jak na te klimaty.

22
Dział ogólny / Odp: Egmont 2020
« dnia: So, 01 Luty 2020, 15:27:30 »
Łamiąc swoje postanowienie o zmniejszeniu ilości kupowanych komiksów, jednak dopadłem końcówkę Visiona w Bonito. Dla mnie jest to zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy od Marvela, które czytałem w ostatnich latach, obok Daredevila B&B, Kapitana Ameryki Brubakera czy Punishera Ennisa z oczywistości. Komiks smutny i poruszający ze świetnymi rysunkami idealnie wkomponywującymi się w snutą opowieść, trochę czułem się jak za dzieciaka czytając Dark Phoenix czy Ostatnie łowy Krakena. Idealne zrównoważenie elementów horroru, obyczajówki, pewnej filozoficznej wzniosłości na których tle akcja i nawalanka zyskuje swoją głębię i pełnoprawne miejsce w historii. Powinno się takie historie dawać dzieciakom w szkole do czytania.

23
Ostatnio przeczytane:
1. W. Faulkner, Pylon - w zasadzie od pierwszego przeczytanego zdania dowodzi się, że to pisarz z typu tych naprawdę wielkich, wspaniałym językiem opisuje na przykładzie lotników - ludzi żyjących na krawędzi i z niebezpieczeństwa czyniących swój zawód - rzeczywistość Ameryki, gdzie ideały były często zamknięte tylko w bańce ideałów i pryskały po zderzeniu z rzeczywistością. Modernistyczne, pełne detali opisy człowieka i jego psychiki na tle natury i zastanych okoliczności są ciekawym przewodnikiem po rozwijaniu się tego kraju i społeczeństwa.
2. J. Boyne, Nawiedzony dom - klasyczna wiktoriańska powieść grozy, napisana w formie wspomnień głównej bohaterki czyta się lekko i przyjemnie. Nie ma tu nie wiadomo jakiej wymyślnej historii, ale przyzwoita tajemnica i suspens gwarantują, że powieść pochłania się na kilka posiedzeń. Coś dla fanów S. Jackson. Autor ma talent do kreślenia realistycznych postaci, w których skórę łatwo można samemu wejść.
3. P. Wahloo, Stalowy skok - czytając to miałem trochę skojarzenia z kryminałami Ch. Mievilee'a osadzonymi w przyszłości, ale tutaj większy nacisk jest na zagadkę kryminalną niż na zaznaczaniu obecności futurystycznego świata. Komisarz Jensen bardzo kojarzył mi się z Joe Dreddem jeśli chodzi o brak elementarnego poczucia humoru i maniakalną dbałość o przestrzeganie prawa w dość absurdalnych sytuacjach. Jest tu pewna doza utopii i dystopii i trochę wątków politycznych, lubiącym skandynawski styl pisania kryminałów na pewno się spodoba.
4. M. Sandemo, Saga o czarnoksiężniku/Saga o ludziach lodu - Skończyłem czytać tę pierwszą, zacząłem pierwszy tom tej drugiej (która jest historycznie pierwszą z trylogii sag - 47 tomów!). W zasadzie każdy tu coś dla siebie znajdzie: jest powieść obyczajowa, elementy fantastyczne, dużo wątków kryminalnych i przygód w różnych zakątkach globu i w różnych epokach geologicznych, trochę o religii, filozofii i polityce - jednym słowem fantastyka pełną gębą. Co jest tu wyjątkowe to bardzo ciepły styl pisania autorki, prowadzi swoich sympatycznych bohaterów przez wszystkie epickie wydarzenia trochę jak Włóczykij przyjaciół przez Dolinę Muminków i wiadomo, że wszystko musi się dla nich skończyć dobrze.

W kolejce do czytania: reszta sagi, Nagi lunch Burroughsa, Uczeń czarnoksięski Ewersa i coś Edwarda Lee i Ligottiego.

24
Dział ogólny / Odp: Studio Lain
« dnia: Cz, 30 Styczeń 2020, 18:54:32 »
Bezprawie faktycznie jest dobrą lekturą, kojarzy mi się trochę z KA 1,2 (dla mnie to duży +) z uwypuklonym westernowym anturażem. Wiadomo, że drugiego koła tu nie wymyslono, ale fabuła jest wciągająca, postacie do których można się łatwo przywiązać, no i szczypta brytyjskiego humoru. W ogóle to podziwiam dużą spójność czasową i fabularną tego dość hermetycznego uniwersum Dredda - jak by ktoś mi powiedział, że to wszystko pisała jedna i ta sama osoba to bym specjalnie nie polemizował. Dodatkowo, jeśli chodzi o zapach, to komiksy od SL to dla mnie fetysze, chyba żadne inne wydawane na polskim rynku tak rozkosznie nie pachną.   

25
Komiksy amerykańskie / Odp: The Punisher
« dnia: Cz, 30 Styczeń 2020, 18:34:33 »
Mi również tom 6 się bardzo spodobał, spodziewałem się jakiejś cienizny, kupiłem by nie mieć dziury między 1-5 a 7 i przyjemnie się zaskoczyłem. Nie jest to poziom Ennisa, ale przyzwoity akcyjniak. Jako że TM-Semic wypełnił mi dużą część dzieciństwa, to jakby ktoś wydał to kupowałbym wszystko z starych serii The Punisher, War Journal i War Zone. Uwielbiałem takiego Franka - starego, dobrego psychopatę z jego szorstkimi monologami.   

26
Dział ogólny / Odp: Studio Lain
« dnia: Wt, 21 Styczeń 2020, 15:34:58 »
Studio Lain, a może Wy byście spróbowali wydać coś H. R. Gigera? W końcu klimatycznie siedzicie w rejonach Heavy Metalu, a okołokomiksowe artbooki mają pewnie u nas jakąś swoją niszę (np. ilustrowane wydania Lovecrafta). Czy to raczej nierealne? 

27
Komiksy amerykańskie / Odp: Kolekcja Transformers G1 (Hachette)
« dnia: Wt, 21 Styczeń 2020, 15:20:11 »
Ja odkładam lekturę Transformers aż zbiorę wszystko, podobnie z Conanem. Czytałem WKKM do 40 numeru na bieżąco, potem zbierałem całe WKKDC i 40 numerów SBM, ale nie przeczytałem żadnego. Wynika to zwyczajnie z braku czasu i monstrualnej ilości papieru do przepalcowania - na pierwszy ogień idzie Vertigo, Donaldy i Dreddy, choć często sposób wyboru co czytać jest kwazichaotyczny tj. wybieram coś z pierwszej wieży komiksowej na podłodze, orientuję się mniej więcej gdzie są zlokalizowane pozostałe części, wtedy ewentualnie przebudowywuję wieże itp. itd. Nudno nie jest! 

28
Zakupy / Odp: Sklepy internetowe, stacjonarne - wrażenia z zakupów
« dnia: Pt, 27 Grudzień 2019, 17:21:10 »
Podzielę się moimi wrażeniami po 10 latach kupowania, w zasadzie głównie w internecie.
Gildia.pl: kupuję tu trochę mniej niż kiedyś (albo raczej rzadziej) gdy wprowadzili próg darmowej wysyłki od 300 zł, ale mając jakąś nową premierę od Studia Lain co 1,5-2 miesiące chyba na jedno wychodzi. Kupuje tu często Muchę, Elemental, Słowobraz, KBoom, Bum Projekt itp., można też niekiedy upolować jakieś zwroty książek (sam przypadkiem trafiłem na dawno niedostępnego Sukkuba Edwarda Lee w wydaniu rozszerzonym). Obsługa i pakowanie jest najlepszej jakości, zawsze jak chcę coś załatwić, co w innych sklepach by raczej nie przeszło (typu łączenie zamówień, opóźnienie zamówienia do premiery jakiegoś tytułu itp.), to nie ma żadnego problemu. Jedynym minusem są ceny "comiesięcznych egmontowskich pakietów", szkoda, że nie wprowadzą jakichś upustów dla kupujących regularnie, bo kupując w dyskontach oszczędzam jednak sporo.
Mestro/Nieprzeczytane/Profit24: nie jestem pewien czy te trzy to nadal jakiś stowarzyszony podmiot, ale chyba najwięcej pieniędzy łącznie zostawiłem tu przez ostatnie lata. Dopiero niedawno, przy zamówieniu z nieprzeczytane.pl dostałem uszkodzonego BBPO3, wymiana trochę trwała, ale bez większych problemów, choć trzeba na własną rękę im odesłać egzemplarz (kasę szybko oddali). Kilka razy paczki miały spore dziury, ale komiksy dotarły nieuszkodzone, choć myślę, że to jednak była wina Poczty Polskiej i ich sortowni. Ostatnimi czasy kupuję tu jednak mniej ze względu na ciągłe zmiany cen produktów i wysyłek, mam też wrażenie, że kiedyś szybciej wszystko załatwiali i wysyłali.
Aros/Bonito Nigdy nie miałem żadnego problemu z pakowaniem, wysyłka też bardzo szybka, kupowałem tu głównie rzeczy na zmianę z gildią (Ongrys kolekcjonerskie, Mucha)+płyty CD. Po wprowadzeniu programu lojalnościowego w bonito + kody rabatowe 7% wolałem nieraz tu kupować niż w mestro, no ale dobre się skończyło.
Czytam.pl Zdarzają się niekiedy dobre promocje, pakowanie, dostawa ok.
Tantis Zrobiłem tu jedno duże zamówienie przed świętami ze względu na niskie rabaty dla wszystkich pozycji, zapakowane dość niestandardowo tj. zafoliowane komiksy owinięte kartonem na kształt graniastej tuby i całość owinięta taśmą z milion razy, ale wszystko się trzymało.
Poczytaj.pl Domówiłem tu kilka pozycji względem powyższego zamówienia w tantis, przy towarach były adnotacje, że sprowadzenie może potrwać 7 dni, ale bardzo szybko wszystko wysłali, dobrze zapakowane.
ABC Księgarnia Trafiłem kiedyś na "dobrą okazję cenową". Wszystko Ok.
Captainhook System kublarów pewnie sprawdził by się lepiej w moim przypadku (łącznie 3 lub 4 zamówienia) gdyby zostali przy swojej pierwotnej ofercie i kontynuowali rozpoczęte serię (lub nie przesadzali z żółwim tempem). Ich zagrywki z cenami dla niektórych produktów i znalezionymi nakładami też jakoś nie pozwalają mi ich zbyt poważnie traktować.
Empik Ostateczność. Kupuję tu tylko wybrane numery kolekcji, dopadłem też tutaj dodatek do Hugo. Na plus jest duży internetowy wybór (jak na komercyjny sklep) z odbiorem gratis płyt CD w niewysokich cenach (swoją drogą nigdy bym nie pomyślał, że będę kupować płyty Throbbing Gristle i Whitehouse w empiku...)
Hachette Mam aktywną prenumeratę Transformers i Conana, kiedyś miałem też SBM, w zasadzie nie miałem nigdy żadnych problemów, raz dostałem egzemplarz z odwrotnie doklejoną okładką, wysłali szybko nowy egzemplarz bez żądania zwrotu felernego. Paczki dostaję regularnie w podobnym okresie miesiąca.
Eaglemoss Tu jest sporo gorzej, opóźnienia są duże (czekam teraz na 80 nr WKKDC niewiadomo czemu nie dołączony do przedostatniej paczki) a egzemplarze też niekiedy zostawiały dużo do życzenia (pogniecone lub krzywo przycięte strony, smród).
Literia prenumerowałem też Kinga, Cobena, Le Carre i Pratchetta - bez większych problemów, dostałem ostatnio Cztery Pory Roku Kinga ze źle obciętą stroną (szybko wymienione), o jedną gdzieś zapomnianą paczkę musiałem się na infolinii upominać, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony.
Lokalne sklepy typu Komikslandia,GeekZone: proces zakupu często to proces pełną gębą, a to się zapytasz o dostępność produktu, którego cena kilka chwil później wzrasta, a to upominasz się o zwrot za zapomniany, niewysłany produkt (przez pół roku ale z sukcesem), rekapitulując: nie na moje nerwy, choć doceniam fanowską i wydawniczą inicjatywę, wierzę też, że moje perypetie to pewnie odosobnione przypadki wynikające z lokalności takich podmiotów i chwilowego rozchwiania fazowego. Niemniej jednak kupuję tam tylko produkty trudno dostępne (np. ostatnio H. Cruse i Schuitena w Komiksiarnii - tutaj wszystko tiptop).
Efemerydy typu sprzedaż bezpośrednia przez Fantasmogorię i Sidekę: Przepadła mi kasa za Buttona mana, choć dostałęm niezamawianego Q&W, nic nie wskazuje też, żeby S wydała Bruno Brazil - zgłosiłem sprawę do Policji, zobaczymy co z tego wyniknie)

No i tyle, kupowałem też kiedyś w Fantastycznych-zakupach, Imago czy Incalu (Kurc), ale w zasadzie zawsze staram się ograniczać do max. 2-3 sklepów ze względu na oszczędność czasu przy zakupie jak i przy odbieraniu przesyłek.

29
Komiksy europejskie / Odp: Mroczne miasta
« dnia: Pt, 27 Grudzień 2019, 15:02:40 »
Zakupiłem niedawno Mury Samaris od Manzoku i zgodzę się z przedmówcą. Klimat zagubienia, senności i tajemnicy jest niesamowity (Lovecraft byłby dumny), czuje się wbicie w rytm życia miast i ich bezwład (choć ponoć jeszcze te pierwsze części są bardzo surowe komiksowe). Mam nadzieję, że Scream ruszy z kopyta z tą serią w miarę kompletnym wydaniem, ze spinoffami itp.

30
Dział ogólny / Odp: Studio Lain
« dnia: Pt, 27 Grudzień 2019, 14:56:34 »
Dla kogoś wychowanego na Monty Pythonie Ongrysowe KA to must-have. 13 to chyba rzeczywiście najlepszy start dla zaczynających, ja przy lekturze 1 i 2 śmiałem się jak przy oglądaniu skeczu z Piłatem (wiadomo gdzie). Z kolei nowe Dreddy to idealne wyważenie nowoczesnej historii superbohaterskiej (no...) z zachowaniem specyfiki i oryginalności tego uniwersum. Zresztą, sam Dredd to dla mnie trochę taka metapostać, chyba z definicji jest niemożliwe określenie jej środka ciężkości - czy jest to autoparodia, pastisz czy też mokry sen torysa. I do tego te crossovery - sam pomysł zestawienia Dredda z Batmanem lub Lobo (w zasadzie z kimkolwiek, gdyż jest on bardzo unikatową postacią) sam w sobie jest już gwarantujący oryginalną rozrywkę. Mi on najbardziej przypomina akademickich profesorów z często szczątkowym poczuciem humoru, co, o ironio!, owocowało absurdalnymi i śmiesznymi sytuacjami.
Co do nowości: Ameryka, Tytan super, niedawno czytałem Szambalę (tam Dredd też ma kilka swoich mordujących jelita wstawek) i jestem pod wrażeniem pewnej spójności mimo różnorodności tego uniwersum. I pomyśleć, że komuś obraz tej postaci mógłby utrwalić wiadomy film, brrr......

Strony: 1 [2] 3