A wracając do tematu, Łazur ma konkretne narzędzia w ręku, którymi mógłby wpłynąć na organizatorów imprezy w Łodzi.
Marek, ale jakie narzędzia?
To że sobie coś napiszę na facebooku i zbiorę parę komentarzy i lajków, to nie jest żadne narzędzie, które miałoby na coś wpłynąć. A już szczególnie nie na orgów MFK (o czym pisałem parę stron wcześniej przywołując sytuacje z krótką formą z 2022 czy Garulą). Nie przeceniaj mojej roli
Zrobiłem we współpracy kilka wystaw, poprowadziłem spotkania, partycypowałem w inicjatywach wydawniczych. Słowem - zaproponowałem pewne działania, które uznałem za ciekawe, a one spotkały się z pozytywnym odzewem - tak organizatorów jak i publiczności.
Fajnie że dołączyłeś do rozmów i pochwaliłeś się swoim dorobkiem, ale nie o to w tej rozmowie chodzi. Prowadzenie spotkań, wystawy - super, ale to wszystko jest przy każdej edycji. Rozmowa (jeśli się nie pogubiłem) dotyczy głównie gości zagranicznych i tego kiedy są ogłaszani, co przekłada się na atrakcyjność imprezy i tak dalej. A tutaj od dobrych paru lat jest kiepściutko i wygląda na to, że w tym roku będzie podobnie (obym się mylił).
Piszesz o tym, że sprowadzenie zagranicznych gości z nazwiskiem pochłonęłoby 1/3 budżetu. No okej, Kim Jung Gi tyle pochłonął, impreza się odbyła i trwa dalej. Da się? Da się.
Fajnie też poczytać jak to można wziąć sprawy w swoje ręce i napisać co się nie podoba, ale nie wiem czy Ty i Marek tak na serio czy żeby się do nich odzywać. W kontekście zagranicznych autorów i komunikacji festiwalu to co trzeba napisać? "Hej, jest pare tygodni do imprezy, dajcie jakieś nazwiska, bo wtedy będzie większe zainteresowanie"?
Jeszcze w temacie zgłaszania uwag - myślisz że wystawcy rok w rok nie zgłaszają swoich grubych obiekcji do kiepskiej organizacji strefy targowej? Że coraz częściej to jest lepione na ślinę? Owszem, zgłaszają przed imprezą, w trakcie i po niej. I co, organizatorzy biorą pod uwagę te podmioty, które też przecież dają im kasę na organizację? Proszę Cię, śmiech na sali.
Przypominam: ta impreza ma 30+ lat i ludzie, którzy są jej głową i szyją też maja podobny przebieg. Jak dla mnie to MFKiG jedzie już na automacie i znowu powtórzę to co pisałem wcześniej - wygląda jak przykry obowiązek, który trzeba odbębnić raz w roku na jakimś tam poziomie i już.
Pierwszy raz od kilkunastu lat na MFK pojadę tylko w sobotę na parę godzin, cały weekend jest już stratą czasu i pieniędzy. Nie czuję żadnej wyjątkowości tej imprezy, a od tych paru lat mam wrażenie, że jeżdżę na tę samą edycję. I trudno.
I taki offtop trochę: pamiętacie jak parę lat temu przy okazji 100 lat polskiego komiksu MFK zagarnęłą te obchody pod swoje skrzydła (z innej strony kto jak nie oni), zapowiadała cuda wianki, jeździła po innych festiwalach i rozgłaszała co tam się nie będzie działo itp itd. A na koniec wyszedł z tego jeden wielki, za przeproszeniem, chuj i tłumaczenie Radonia, że obchody stulecia, można też świętować w kolejnych latach i tak też będzie! Niespodzianka: nie było, nikt do tego tematu już nie wrócił.
Więc jeśli da się spieprzyć taką okazję i taki jubileusz, to ja nie mam pytań i nadziei, że nagle coś co robią od 30+ lat nagle złapie drugi oddech.