Ja odwrotnie. Gdyby super-hero wydawane było na papierze toaletowym, maksymalnie nędznie i tanio - czytałbym tego dużo więcej. Większość tego szrotu w moim przekonaniu nie zasługuje na twarde oprawy, duże formaty, błyszczący papier, itp.
Aktualnie, przy cenach które mamy na rynku, selekcja u mnie jest dość ostra i sporo pozycji, które potencjalnie mógłbym przeczytać (ale jeżeli nie przeczytam, dramatu też nie będzie), wypada z koszyka zakupowego z uwagi na to, że po prostu szkoda mi kaski.
Staram się nie tracić czasu i pieniędzy na komiksy, których poziom oscyluje wokół szrotu. Nieważne, w jaki sposób wydany, szrot to szrot. Zdarza mi się, że się natnę, wtedy po przeczytaniu komiks od razu ląduje na olx. Jednakże mnie zupełnie nie przekonuje oszczędzanie na papierze, rozpadające się strony, tzw. byle jaki druk. Choćby taka książeczka kosztowała 20 zł to jednak te 20 zł można wrzucić w coś innego.
Mogę się natomiast zgodzić, że Egmont powinien ograniczyć wydawanie komiksów w twardej oprawie, które podbijają cenę (papier, format, oprawa), na rzecz wydań ze skrzydełkami, na miękko. Na twardo puszczałbym tylko opasłe tomy, zawierające klasyczne cenione opowieści (do takich m.in. zaliczam sagę Knightfall - mnie przypadła do gustu i ostrze sobie kły na kolejne tomy, bo jeszcze nie miałem okazji czytać), ongoing który zazwyczaj jest mierny wydawałbym tylko na miękko, bez względu na eventy czy zwykłe historie.
p.s. pod niesamowitym wrażeniem jestem anglojęzycznych omnibusów DC. Na Marvel zwykle się narzeka, DC natomiast w mojej opinii robi dobrą robotę (drukarnia znajduje się w Kanadzie). Dla mnie takie grubasy to czysta przyjemność.