31
Literatura / Odp: Co teraz czytacie? Forumowicze forumowiczom polecają/odradzają
« dnia: Cz, 04 Kwiecień 2024, 22:50:30 »
Śmiem twierdzić, że wojna siedmioletnia miała cholernie poważne znaczenie dla chwiejącej się Rzplitej.
Do jej wybuchu w kraju panował względny spokój pod względem militarnym, który pozwalał na powolny, mozolny i trudny, ale jednak rozpoczynający się proces odbudowy ekonomicznej. Mówimy tutaj o blisko ćwierćwieczu od początku panowania Augusta III do wybuchu wojny. Ten okres spokoju jak najbardziej miał znaczenie.
Tymczasem wojna siedmioletnia znowu wbiła nas obcasem w błoto i jednocześnie sprawiła, że Moskwa wybiła się już praktycznie na stałe do europejskiej czyli światowej ekstraklasy. Jednocześnie nasz pech (znowu) polegał na tym, że Elżbiecie zeszło się zanim zdążyła wbić osinowy kołek w robaczywe serce pruskiego wampira. Piotr III zaczął prostować stosunki prusko-ruskie, Krwiożercza Kasia to podtrzymała i nasz los został przypieczętowany.
Tak naprawdę to wojna siedmioletnia zdecydowała o tym, że chwiejąca się, ale jeszcze nie do końca upadła Rzeczpospolita niemal* ostatecznie została skazana na rozszarpanie.
*piszę "niemal" ponieważ jestem zwolennikiem tezy, że gdyby nie gorąca krew i bezmyślny pośpiech przodków w kontekście uchwalania Konstytucji 3 Maja za życia carycy to być może psim swędem uniknęlibyśmy II i III rozbioru. Dzisiaj można gdybać, ale wydaje się, że ówcześnie nie było żadną wielką tajemnicą - wystarczał tu zwykły biały wywiad -, że przyszły Paweł I to generalnie półgłówek i z reformami lepiej zaczekać do zejścia jędzy. A do wnioskowania, że wiedźma w końcu wyciągnie kopyta to nawet wywiadu nie trzeba było. Natura jest nieubłagana. Niestety przez ostatnie ponad 200 lat charakteryzowaliśmy się fatalnym na ogół timingiem.
Do jej wybuchu w kraju panował względny spokój pod względem militarnym, który pozwalał na powolny, mozolny i trudny, ale jednak rozpoczynający się proces odbudowy ekonomicznej. Mówimy tutaj o blisko ćwierćwieczu od początku panowania Augusta III do wybuchu wojny. Ten okres spokoju jak najbardziej miał znaczenie.
Tymczasem wojna siedmioletnia znowu wbiła nas obcasem w błoto i jednocześnie sprawiła, że Moskwa wybiła się już praktycznie na stałe do europejskiej czyli światowej ekstraklasy. Jednocześnie nasz pech (znowu) polegał na tym, że Elżbiecie zeszło się zanim zdążyła wbić osinowy kołek w robaczywe serce pruskiego wampira. Piotr III zaczął prostować stosunki prusko-ruskie, Krwiożercza Kasia to podtrzymała i nasz los został przypieczętowany.
Tak naprawdę to wojna siedmioletnia zdecydowała o tym, że chwiejąca się, ale jeszcze nie do końca upadła Rzeczpospolita niemal* ostatecznie została skazana na rozszarpanie.
*piszę "niemal" ponieważ jestem zwolennikiem tezy, że gdyby nie gorąca krew i bezmyślny pośpiech przodków w kontekście uchwalania Konstytucji 3 Maja za życia carycy to być może psim swędem uniknęlibyśmy II i III rozbioru. Dzisiaj można gdybać, ale wydaje się, że ówcześnie nie było żadną wielką tajemnicą - wystarczał tu zwykły biały wywiad -, że przyszły Paweł I to generalnie półgłówek i z reformami lepiej zaczekać do zejścia jędzy. A do wnioskowania, że wiedźma w końcu wyciągnie kopyta to nawet wywiadu nie trzeba było. Natura jest nieubłagana. Niestety przez ostatnie ponad 200 lat charakteryzowaliśmy się fatalnym na ogół timingiem.