1
Dział ogólny / Odp: Jakie komiksy właśnie czytacie?
« dnia: So, 08 Luty 2025, 21:36:35 »
RIP
Wcześniej pisałem tutaj o tomie pierwszym tej serii i nadszedł czas żeby podzielić się z wami opinią na temat całości. RIP na początku mnie zachwycił. Wsiąknąłem w opowieść i od razu zamówiłem pozostałe tomy. Po przeczytaniu drugiego albumu mój entuzjazm zaczął gasnąć. Nie czułem takiego zaangażowania i satysfakcji z lektury. Trzeci tom był sprawnie napisany i stanowił mały progres w stosunku do poprzedniego, ale nadal czułem lekki zawód. Opowieść o Albercie była lepsza, ale nie ze względu na jakość scenariusza, a to, że historia tytułowego bohatera kompletnie mnie zaskoczyła. Ten tom określiłbym jako…dziwny, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Tom piąty i szósty z kolei to dobre komiksy, ale w pewnym momencie zmuszałem się do czytania z nadzieją, że może znowu zostanę zaskoczony i ten entuzjazm z lektury historii Derricka wróci. Niestety tak się nie stało. Szkoda. Dzieło Gaets’a i Moniera finalnie uważam za ciekawą i całkiem dobrą historię, która naprawdę warto przeczytać. Pierwsza części serii RIP jest wspaniała i dostarczyła mi najwięcej frajdy i gdyby pozostałe tomy utrzymały jej poziom to całość zajęłaby honorowe miejsce na moim regale.
Ocena: 7/10
Batman: Łowy
Nie spodziewałem się, że ten komiks tak mi się spodoba. Oczekiwałem mocno sztampowej i raczej pozbawionej sensu fabuły, a dostałem naprawdę solidne czytadło. Generalnie moje ulubione komiksy z Batmanem to te, które dotyczą początków działalności Mrocznego Rycerza. W przypadku „Łowów” obserwujemy jeszcze nieopierzonego i mało doświadczonego Nietoperza, który popełnia błędy, nie wygrywa wszystkich pojedynków i często daje się zaskoczyć swoim oponentom i to według mnie jest siłą tego albumu. Dodatkowo bardzo podobało mi się antagoniści (zwłaszcza Hugo Strange). Graficznie jest również całkiem w porządku. Prace Gulacy’ego są dość charakterystyczne, ale mają swój urok. Batman: Łowy to bardzo dobry komiks i ciekawa historia o początkach Gacka.
Ocena: 8/10
X-Men Pieśń egzekutora
Lubię X-Menów i każdy o nich komiks traktuje trochę w kategorii guilty pleasure. Obiecałem sobie, że będę nadrabiać klasykę żeby poznać losy Mutantów. Przy Pieśni Egzekutora bawiłem się dobrze. Interakcje Cable’a, Wolverine’a i Bishopa cieszyły japę, rysunki (zwłaszcza Kuberta) były cool, a historia…cóż…nie przeszkadzała.

Ocena: 7/10
Thorgal: Alinoe
Nigdy nie byłem wielkim fanem Thorgala. Do tej pory przeczytałem tylko jeden album pt. „Łucznicy” powszechnie uważany za najlepszy. Stwierdziłem, że nasze dobro narodowe trzeba znać, więc nadszedł czas żeby sięgnąć po kolejny tytuł. Zastanawiałem się czy zacząć od początku, ale stwierdziłem, że postawię na komiks, który utrzymany jest w klimacie horroru. „Alinoe” okazał się trafnym wyborem. Opowieść naprawdę bardzo mi się podobała. Szkoda, że album jest tak krótki, a zwieńczenie historii przychodzi niespodziewanie szybko i łatwo.
Ocena: 7/10
Hellboy i BBPO: 1952-1954
Ciągle czekam na dodruk tomu szóstego bo trochę stęskniłem się za Hellboyem. Cudownie, że Mignola zadbał o to żeby czytelnicy mogli poznać pierwsze lata działalności Piekielnego Chłopca. Niestety tym razem nie zostałem porwany. Lekturę uważam za satysfakcjonującą, ale zabrakło mi iskier. Komiks jest po prostu dobry, ale nic ponad to. Z kolei graficznie tytuł ten, nawet pomimo wielu różnych rysowników, stoi na bardzo wysokim poziomie. Szkoda, że Corben zilustrował raptem parę stron.
Ocena: 6,5/10
Wcześniej pisałem tutaj o tomie pierwszym tej serii i nadszedł czas żeby podzielić się z wami opinią na temat całości. RIP na początku mnie zachwycił. Wsiąknąłem w opowieść i od razu zamówiłem pozostałe tomy. Po przeczytaniu drugiego albumu mój entuzjazm zaczął gasnąć. Nie czułem takiego zaangażowania i satysfakcji z lektury. Trzeci tom był sprawnie napisany i stanowił mały progres w stosunku do poprzedniego, ale nadal czułem lekki zawód. Opowieść o Albercie była lepsza, ale nie ze względu na jakość scenariusza, a to, że historia tytułowego bohatera kompletnie mnie zaskoczyła. Ten tom określiłbym jako…dziwny, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Tom piąty i szósty z kolei to dobre komiksy, ale w pewnym momencie zmuszałem się do czytania z nadzieją, że może znowu zostanę zaskoczony i ten entuzjazm z lektury historii Derricka wróci. Niestety tak się nie stało. Szkoda. Dzieło Gaets’a i Moniera finalnie uważam za ciekawą i całkiem dobrą historię, która naprawdę warto przeczytać. Pierwsza części serii RIP jest wspaniała i dostarczyła mi najwięcej frajdy i gdyby pozostałe tomy utrzymały jej poziom to całość zajęłaby honorowe miejsce na moim regale.
Ocena: 7/10
Batman: Łowy
Nie spodziewałem się, że ten komiks tak mi się spodoba. Oczekiwałem mocno sztampowej i raczej pozbawionej sensu fabuły, a dostałem naprawdę solidne czytadło. Generalnie moje ulubione komiksy z Batmanem to te, które dotyczą początków działalności Mrocznego Rycerza. W przypadku „Łowów” obserwujemy jeszcze nieopierzonego i mało doświadczonego Nietoperza, który popełnia błędy, nie wygrywa wszystkich pojedynków i często daje się zaskoczyć swoim oponentom i to według mnie jest siłą tego albumu. Dodatkowo bardzo podobało mi się antagoniści (zwłaszcza Hugo Strange). Graficznie jest również całkiem w porządku. Prace Gulacy’ego są dość charakterystyczne, ale mają swój urok. Batman: Łowy to bardzo dobry komiks i ciekawa historia o początkach Gacka.
Ocena: 8/10
X-Men Pieśń egzekutora
Lubię X-Menów i każdy o nich komiks traktuje trochę w kategorii guilty pleasure. Obiecałem sobie, że będę nadrabiać klasykę żeby poznać losy Mutantów. Przy Pieśni Egzekutora bawiłem się dobrze. Interakcje Cable’a, Wolverine’a i Bishopa cieszyły japę, rysunki (zwłaszcza Kuberta) były cool, a historia…cóż…nie przeszkadzała.

Ocena: 7/10
Thorgal: Alinoe
Nigdy nie byłem wielkim fanem Thorgala. Do tej pory przeczytałem tylko jeden album pt. „Łucznicy” powszechnie uważany za najlepszy. Stwierdziłem, że nasze dobro narodowe trzeba znać, więc nadszedł czas żeby sięgnąć po kolejny tytuł. Zastanawiałem się czy zacząć od początku, ale stwierdziłem, że postawię na komiks, który utrzymany jest w klimacie horroru. „Alinoe” okazał się trafnym wyborem. Opowieść naprawdę bardzo mi się podobała. Szkoda, że album jest tak krótki, a zwieńczenie historii przychodzi niespodziewanie szybko i łatwo.
Ocena: 7/10
Hellboy i BBPO: 1952-1954
Ciągle czekam na dodruk tomu szóstego bo trochę stęskniłem się za Hellboyem. Cudownie, że Mignola zadbał o to żeby czytelnicy mogli poznać pierwsze lata działalności Piekielnego Chłopca. Niestety tym razem nie zostałem porwany. Lekturę uważam za satysfakcjonującą, ale zabrakło mi iskier. Komiks jest po prostu dobry, ale nic ponad to. Z kolei graficznie tytuł ten, nawet pomimo wielu różnych rysowników, stoi na bardzo wysokim poziomie. Szkoda, że Corben zilustrował raptem parę stron.
Ocena: 6,5/10