Kilka osób napisało, że się zdziwię albo nie doceniam siły nabywczej. Otóż może tak być, że się zdziwię, natomiast mam wrażenie, że Wasze wypowiedzi w tym przedmiocie oparte są na zasadzie własnych zachowań nabywczych czy też Waszego przekonania o tym, jak wygląda potencjalny rynek dla takiego tytułu, który opieracie przez pryzmat Waszych zachowań zakupowych.
Tymczasem jak wygląda sytuacja. Mamy dane na lipiec 2022.
Interesuje nas Pat Mills, 2000 ad.
Slaine - Brutania i zabójca demonów - sprzedało się po 500 egzemplarzy (2/3 nakładu) po odpowiednio 1,5 i 3 latach. Mówimy o komiksie tanim w stosunku do Nemesis i do tego tysiąc razy bardziej rozpoznawalną marką, dzięki wcześniejszym wydaniom ze Studia Lain czy Egmontu.
Sędzia Dredd: Krew Satanusa - sprzedało się 300 egzemplarzy po prawie 3 latach. Marka milion razy bardziej rozpoznawalna na całym świecie niż Nemezis, mamy film z Sylwkiem, mamy Dredda z 2012, sporo gier komputerowych, zdecydowanie najmocniejszy brand ze Studia Lain.
ABC Warriors - Wojna Volgańska 1, po 5 latach sprzedało się nieco ponad 300 egzemplarzy. Marka tak samo nieznana jak Nemesis, ale mająca wcześniej niezły wynik przy ABC Warriors - Czarna dziura, sprzedane łącznie 900 egzemplarzy. Z tych 900 kupujących do ABC Warriors - Wojna Volgańska 1 wróciła 1/3, więc zapewne kupowano dla Bisleya.
Więc panowie (i panie), jak wy chcecie sprzedać 400 sztuk no-name'a za 400 zł, jeśli super marki za kilkadziesiąt złotych (60-85) sprzedają się w mniejszej ilości?
I żeby była jasność - ja ten komiks pewnie kupię, bo przeczytam i sprzedam. Ale bądźmy realistami i na dodatek uczciwi, bo muszętomieć nie usprawiedliwia zakłamywania rzeczywistości. W pewnym złym scenariuszu przy bardzo złej sprzedaży (prawdę mówiąc pierwotnie miałem napisać, że tego się nie sprzeda 200 egzemplarzy, ale stwierdziłem, że to może jednak przesada), ale przy braku sprzedaży Lain padnie na pysk.
Popatrzcie na te liczby powyżej i powiedzcie, skąd Wasza pewność, że ludzie wywalą 400 zł na no-name'a, jeśli nie wydali na coś co znają i lubią.
Stanowczo nie doceniasz polskich nabywców marvelowskich Omnibusów, którzy na półkach mają dziesiątki cegieł wartych ponad 400 zł sztuka. Wiadomo, Nemezis to nie marvele, ale nie doceniasz siły nabywczej.
Mówimy o nemesis, a nie o marvelach. Jakby ktoś powiedział, że wyda Marvela za 400 zł to bym nie powiedział, że się nie sprzeda 600 sztuk. Nie, żebym to rozumiał, ale to by się sprzedało.
I nie docenia rzucania się polskich czytelników na drogie wydania w małym nakładzie.
Sędzia Dredd: Krew Satanusa jest w małym nakładzie 600 egzemplarzy i jakoś nie widać, by się na niego rzucono...
Nie lekceważ potęgi Owczego pędu.
Nie będzie owczego pędu do zakupu komiksów Lain do tego czasu. To nie jest tak, że do tej pory sprzedawali 300-500 egzemplarzy w 2-3 lata, a teraz nagle wszystko będzie się sprzedawać w dwa dni przedsprzedaży. To były specyficzne komiksy, które odbiegały od normalnych komiksów od Lain, a teraz wracamy do tego, co było wcześniej. Ale jeśli by tak miało być, że rzeczywiście to się odmieniło i tak będzie wyglądać rzeczywistość wydawnicza SL, to wtedy tak, będziesz mieć rację.
400zł i 600 egzemplarzy to fajna opcja i sprzeda się. Nie wiem czy w preorderze, czy po roku, ale się sprzeda.
Po pierwsze, będzie to piękne, trzytomowe wydanie w slipcase. To już działa na wyobraźnię i od razu wzbudza zainteresowanie. W poszukiwaniu Ptaka Czasu kosztowało wiecej, miało 550 egzemplarzy i też się sprzedało, Borgia się sprzedała, a to były wznowienia, tutaj mamy materiał premierowy. Bariery psychologiczne dawno zostały przebite, a to było w czasach przed inflacją, więc teraz te 400 za wypaśne trzytomowe wydanie to nie jest wielkie halo. Wydawać jak najszybciej, to będzie piękne wydarzenie na rynku komiksowym.
Już Ci Death odpisał, ale: z czym do ludzi. Ptak Czasu czy Manara to są rzeczy, które się sprzedają same.
Za to Ptak czasu i Borgia to były wydania komiksów już dostępnych na rynku, a Nemesis nie. Ptak czasu również był cały czas dostępny w normalnym wydaniu od Egmontu, a na Borgię można było liczyć na Scream (jak widać słusznie). Więc kupili głównie ludzie, którzy chcieli mieć konkretnie wypasione wydanie, bez tych, którzy chcieli po prostu poznać historię. Nie mówiąc o tym, że już wtedy zaczynało się dostrzeganie dziadostwa PCA, choć nie było jeszcze tak zaawansowane jak dzisiaj. Mi się wydaje dość oczywiste, że Nemesis w takiej formie i w takim nakładzie jak wspominane wyprzeda się bardzo szybko. Książka Ruska za 500 zł (nawet za 400 powiedzmy, na targach) się przecież wyprzedała dość szybko, choć tu ciężko dokładnie porównać nie znając nakładu.
Tak były dostępne inne wydania. Ja nie mówię, że w PL nie ma 400 czy 600 ludzi, którzy nie są w stanie wydać 400 zł na komiks. Ja mówię, że nie ma 400 ludzi, którzy są w stanie wydać 400 zł na no-name'a Nemezis. Manara mnie nie interesuje, ale Ptaka Czasu sam bym sobie kupił za 400 zł, gdyby był mniejszy format i zbiorczy. I to mimo, że na rynku jest wydanie w miękkiej.
sa rzeczy z ktorymi sie nie zgadzam, ale nie ma co drzec szat
natomist drogi sedzio - uruchomiles mi komorki na innym lewelu troche za co dzieki wielkie
czlowiek to jednak zaba w studni
faktycznie jak sie spojrzy na to co wydajemy - to jest to szeroko rozumiana fantastyka - patrz np zapowiedzi
i faktycznie Baton i Cat odstaja od tej linii - co pokazuje, ze moze trzeba pomyslec o zwikeszeniu roznorodnosci oferty o inne gatunki - jest masa fajnych kryminalow, komiksow akcji, westernow do wydania
w tym roku stawiam sobie cel - nawiazac kontakty w Ameryce i moze w Japonii
Europe juz ogarniamy bez problemow
Cieszę się, że mogłem (mam nadzieję) pomóc. W przypadku Batona mam wrażenie, że zadziałał też w istotnej mierze czynnik ilustratora, nie bez powodu Sędzia Anderson się sprzedaje lepiej niż Sędzia Dredd. Po Mazeworld będzie to jaśniejsze.
Natomiast mam wrażenie, że westerny całkiem nieźle się sprzedają, nie wszystkie i nie zawsze, ale jest kilka tytułów, które się wyprzedały, mimo że były przeciętne czy wręcz słabe. Łączy je, jak mi się wydaje, dość realistyczna kreska (Dziki Zachód, Undertaker czy Serpieri od Scream), podobnie jak Catamount, ale nie ramotkowatość (np. Cartland, Buddy Longway czy Comanche). Mam wrażenie, że przy komiksach westernowych jest podobna grupa nabywców jak przy tych komiksach lotniczych czy bitewnych od Screama. To są komiksy poprawne, ale żadne cuda, ale można sobie obejrzeć piękne i duże, realistyczne ilustracje samolotów, statków, bitew itp. Tak samo, tak czuję, jest przy westernach.
I jeszcze uprzedzając zarzuty, że Nemesis to nie no-name. Nie słyszałem o tym do momentu, jak SL nie napisał o tym komiksie kilka dni temu. To rzecz jasna może znaczyć samo w sobie niewiele, ale dla porównania - zanim wróciłem do czytania komiksów kilka lat temu (nie, nie z powodu jakiś kolekcji, tylko dlatego że przeczytałem opis serialu Kaznodzieja i na tyle mnie zaciekawił, że przeczytałem ze skanów całą serię) dobrze znałem markę Slaine czy Sędzia Dredd, nawet nie czytając w ogóle komiksów. Czytając przez kilka lat bardzo dużo, o Nemesis wcześniej nie słyszałem. To w jakieś sposób pokazuje relacje między tymi dwoma przypadkami. To, że mała grupka miłośników 2000 ad czy Pata Millsa wie o co chodzi, nie znaczy, że jest to marka rozpoznawalna.