16
Dział ogólny / Odp: Mucha Comics
« dnia: Cz, 18 Kwiecień 2024, 13:37:26 »
No to nie wiem, wymyślasz sobie te błędy, nikt inny ich nie widzi tylko ty, ale nie chce ich wrzucić bo ci się nie chce
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
To wcale nie jest zasada, że jak więcej wydaje, to powinno być więcej narzekań, jeśli i tam też są błędy. Dla mnie to generalizowanie. Ostatnimi czasy z Muchy uczyniono sobie worek treningowy - nie mówię, że bez powodu, bo też mam X-Statix 2 i też mam 3 tom Na wschód od Zachodu. Ale teraz ludzie są tak przewrażliwieni, że wszystko tu wrzucają od najmniejszej znalezionej popierdółki. A na Egmoncie nie ma nic, a błędy są - przykładowo ten przytoczony przeze mnie poniżej.Egmont też miał "problem" z rozkładówką w Ultimate x-men a wcześniej Civil War w pierwszym wydaniu i też o tym było pisane.
Starsza w sensie - nie dziecko, tak jak pisałem w poprzednim poście. Sądzę, że jeśli powiesz do kogoś, kto ma ze 20 lat "kapewu", to zrozumie, o co chodzi.To trzeba byłoby zrobić jakąś sondę dla 20-latków, kapewu jest z PRLu
"Kapewu" pozostało rozpoznawalne. Wiele innych słów z ówczesnego slangu - nie. Natomiast co do dzisiejszego slangu - na razie nie wiadomo, które słowa się utrwalą, dlatego moim zdaniem dobrze używać go oszczędnie, jeśli chcemy, aby za kilka lat nasze tłumaczenie było zrozumiałe. Oczywiście z wyjątkiem sytuacji, gdy dana postać celowo ma mówić trudnym do zrozumienia slangiem.
Ale teraz to żartujesz, prawda? Autor i tłumacz mają równać do niższego poziomu? Co to, szkolna wycieczka w górach, gdzie najsłabszy dyktuje tempo?
Komiks to dziedzina sztuki, jako taki ma poszerzać percepcję, a nie równać do najgłupszej owcy w stadzie. "Bo nie zna słowa". I nawet nie sprawdzi. Za to zna słowo "nitka". Super. Cool. Szacun ludzi ulicy. Sezamkowej.
Bardzo proszę mi tu nie deprecjonować "Kaczora Donalda" i używanego w nim słownictwa, bo jego poziom był znacznie wyższy niż w wielu dzisiejszych komiksach superbohaterskich, a przez długi czas konsultantem językowym był prof. Bralczyk. To dzięki lekturze "KD" już w podstawówce miałem tak bogaty zasób słów, że mogłem szpanować na różnych testach na czytanie i rozumienieChodzi o to, że nikt tak nie mówi, tego kapewu używało się nie wiem w latach 90-tych.
"Nice" znam choćby z opowiadania Lema z "Bajek robotów" o maszynie, która robiła wszystko na literę "N". Tam ten wyraz był dość istotny dla fabuły. To było zdaje się nawet w moim podręczniku do polskiego, chyba w gimnazjum (pierwsza dekada tego stulecia), więc teoretycznie całkiem sporo osób z roczników zbliżonych do mojego powinno mieć kontakt z tym słowem.
O celowości użycia feminatywów w "She-Hulk" z lat 80. można dyskutować (ale nie róbmy tego teraz, proszę. Bo kolejnych 20 stron pójdzie), ale moim zdaniem w słowie "nice" nie ma nic niezwykłego ani dziwnego, o ile tylko pasuje do sytuacji. Komiks powinien w mojej opinii uczyć nowych słów. Bo jeszcze się okaże, że dzisiejsi pełnoletni czytelnicy superhero mają większy problem z odbiorem tekstów niż młodociani czytelnicy "Kaczora Donalda" z lat 90. Właśnie otworzyłem numer 3/97, który kupiłem parę dni temu na targu staroci i są tam takie zwroty jak "hibernować", "deficyt budżetowy", "partia wokalna", "palpitacja", "neurony", "Admiralicja", "podatek gruntowy", "gwinea", "radiacja"...