Za moich czasów.... pierwszego "Tytusa " znalazłem w paczce "od Mikołaja" a wcześniej śledziłem przygody w " Świecie Młoodych", a teraz mogę dostać coś fantastycznego , bez stania w kolejce w kiosku "Ruch"
Ech, ja to bym chętnie jeszcze przeszedł się w mroźne ferie do papierniczego i zupełnie niespodziewanie odkrył tam świeżo przywiezioną księgę (coś powyżej X - nie pamiętam dokładnie), łaził trzy razy dziennie do kiosku z pytaniem, czy już przywieźli, albo rzucił się na ostatnią stronę świeżo przywiezionego ŚM...
Daje mi ta Tytusopedia jakąś namiastkę tamtych przeżyć, ale to jednak tylko namiastka.