Stare Warsy zawsze było robione pod tezę typu demokracja jest super mega fajna a jej brak to ultra mega faszyzm. Jedynie marne zdolności reżyserskie Grzesia Pukasa ukryły ten przekaz pod nawałą kolorowych postaci służących jako reklama zabaweczek.
Ale Lucas nigdzie nie twierdził w tych filmach, że demokracja jest super fajna co wskazywało jak przedstawił bierną i zdurniałą radę jedi, bierność polityczną i nieudolność biurokracji. Raczej pił do tego, że osłabła, ośmieszona demokracja to świetna okazja dla dyktatorów. Można się czepiać Lucasa masy rzeczy, szczególnie tego, że to nigdy nie był wytrawny reżyser a lepszy światowórca niż taki właściwy, filmowy twórca ale to co piszesz to już zwyczajne złe rozumienie "co autor miał na myśli"
Spokojnie, dopiero się rozkręca, zaraz zablokują licznik.
Po raz kolejny wierzyć, że tym razem będzie dobrze, trzeba mieć chyba syndrom sztokholmski. The Acolyte to jest kino skierowane do kobiet, gdzie stare baby naparzają się z młodymi babami. Plus jakiś biały patriarchalny samiec idiota, po którym będzie się ujeżdżać ku uciesze feministek. Tak to widzę. Na dodatek słabe zdjęcia, zasłanianie kadru postaciami, drętwa praca kamery, kadrowanie jakby robił to jednooki pirat, może to efekt wczesnej produkcji, ale zwiastun powinien zachęcać, a nie zniechęcać.
Btw przy zainstalowanym rozszerzeniu do łapek w dół na yt, acolyte ma już ponad 650 tysięcy łap w dół. Feminizm nie feminizm, ja myślę, że ludzie po prostu już mają dość infantylnego syfu made in disney. Tu jest dużo do wypomnienia, daremne jeżdżenie na fanserwisie mające ratować kiepski scenariusz, no jakaś taka scenariuszowa nędza- "somehow palpatine returned"- brak dbania o jakość w większości, czego koronnym dowodem jest niepotrzebna i w sumie mówiąca o niczym jest trylogia. Trylogia, która przy okazji totalnie niszczy sens poprzednich filmów i jest jakąś totalną szyderą wobec tego czym sw stały. Bo wiecie, każdy może być skywallerem, więc wybijmy ich wszystkich i zróbmy tak, że potomek palpatine przeżyje i sobie oznajmi, ze też jest gwiezdnym chodzikiem bo tak czuje w serduszku. Jak bardzo można nie widzieć, że to jest totalna szydera wobec sw?
Feminizm, woke czy jak kto woli nie wydaje się wcale problemem wobec produkcji z szeroko rozumianej kultury w momencie kiedy produkt prezentuje sobą wysoką jakość na każdym możliwym polu i woke to nie jest jego dania główne, czy inaczej wartość sama w sobie. W Diunie dostaliśmy czarną kobietę Lyte Kynesa i Chani, która jest trochę bardziej autonomiczną postacią i czy te filmy są przez to mniej świetne?
Z gierkowa to chyba najlepszy współcześnie przykład Baldurs Gate 3. Masa opcjonalnych homoseksualnych romansów, chociaż w sumie nawet nie bo mam wrażenie, że tam masa postaci jest nawet panseksualana xd ale czy to sprawia, że klimatem, rozbudową, mechanikami i rpgowością to nagle staje się zła gra? Nie dalej jest jedną z najlepszych.
SW gdyby miało obecnie jakąkolwiek jakość to ludzie tak naprawdę by kładli lachę na to, że jakaś tam postać jest gejem itd. ale sw z drobnymi wyjątkami jak Andor to obecnie festiwal kręcenia się na karuzeli mentalnego wiadomo czego.
Co innego też, że tzw wokeowości przyciąga nieudolnych kaleków twórczych, którzy są tolerowani bo tworzą taką a nie inną wartość, że to niby dodaje czegoś samo przez się. Potem skutkuje to czymś takim jak odpychająca wariatka, furiatka o aparycji karyny jak taka Galadriela z "rings of power" i tłumaczenie, że trzeba zamknąć pysk bo to silna kobieta jest i dlatego to ma wartość samą w sobie.