A te numery z Jimem pisze Todd, Ala nie ma i jest to ok, a kim jest Jim to dowiemy się po przeczytaniu tej historii. Zresztą coś o Alu tam też jest
Ależ ja to wiem, ale zrozum ludzi, którzy zobaczą na okładce nazwisko Todda, otworzą komiks, a tam jakiś inny rysownik, już widzę ten ich ból zawodu jaki nastąpi
Piszę to w pewien sposób żartobliwie, ale patrzac ile razy Mucha musiała tłumaczyć w komentarzch (nawet spejcalnym postem) czym różni się wydanie Legend X-men od wydania X-men Jima Lee to tu będzie tak samo, bo ludzie nie znają w wiekszości dalszej serii Spawna, tylko pamiętają to co wychodziło za czasów semica/mandargory.