A to nie każdy komiks na ściśle określony nakład? Nawet masówka ma tak przez jakiś czas, bo przecież dodruku nie zrobi się w tydzień.
No właśnie o to chodzi, że jeśli duży wydawca, czytaj Egmont, wie, że nakład sprzedał się przed dniem premiery, to chyba w ok. 1,5-2 tygodnia da się zrobić dodruk. Tak było z 1. "Deadpoolem", gdzie doszło do takiej sytuacji. W przypadku książek, kojarzę sytuacje, że wydawnictwo w tydzień potrafiło zorganizować dodruk.
Nie spodziewali się, że po pierwszej setce nie dostaną więcej z hurtowni, więc się nie przejmowali liczbą zamówień.
Tylko że nie taka była chronologia zdarzeń. Gildia zbierała zamówienia, tak samo jak dla każdego komiksu. I w jakiś sposób, nie wiem jaki, wysyłała do hurtowni. A ta hurtownia wysyłała je do Egmontu. Nie wiem, jak tu dokładnie wygląda przepływ informacji, w jakich interwałach są te informacje wysyłane, ale tak to działa.
I w 99,9% sytuacji tyle książek ile Gildia zamówiła, dostaje z hurtowni, a hurtownia tyle książek ile zamówiła, dostaje od wydawnictwa. Ale tu mieliśmy do czynienia z sytuacją jedną na tysiąc, albo nawet jedną na dziesięć tysięcy. Okazało się, że tyle, ile Gildia zamówiła przed premierą, tyle nie dostała. I co najgorsze w sposobie dystrybucji Egmontu, o tym nie wiadomo od razu.
Pewnie kojarzycie wiele sytuacji, że jakiś komiks znika ze sprzedaży dzień czy dwa przed premierą. Z czego to wynika? Pierwsza partia, którą Egmont wysłał hurtowniom, po prostu rozeszła się na pniu. Ale potem, po jednym-dwóch dniach, pojawia się druga partia. A tu po prostu tej kolejnej partii nie było, a zanim ta informacja przejdzie z Egmontu do hurtowni, a z hurtowni do sklepu, to trochę zajmuje.
Nikt się chyba nie poskarżył na brak realizacji zamówienia w innym sklepie. Może mniejsi działają ostrożniej?
Wydaje mi się, że ktoś tutaj narzekał, ale to może wynikać z bardzo prostej rzeczy. Gildia to po prostu największy sklep komiksowy w Polsce, a w przypadku takiej dystrybucji, to oni obrywają na tym najmocniej.