Saga związana z zamknięciem RD trwa. Wczorajszy wpis to ponowne biadolenie na wszystko tylko nie na to co doprowadziło do takiej sytuacji - długi wzięły się nagle i z nikąd i nie można było zrobić nic by zapobiec tej sytuacji:
FB RÓBMY DOBRZE / 21 sierpnia 2024 / 20:02
W ogóle co za koszmar. Ze względu na to, że mój sklep od długiego czasu tracił sporo pieniędzy, ubiegałem się jako firma o umorzenie części zaległych składek ZUS-u, których nie miałem z czego płacić. Jest przewidziana taka możliwość, można się o to ubiegać z różnych tytułów, a jednym z nich jest “trudna sytuacja finansowa”, którą ZUS opisuje jako “po opłaceniu należności składkowych nie mógłbyś zaspokoić niezbędnych potrzeb życiowych Twoich i Twojej rodziny”. Wpisuję się w te założenia idealnie, bo sam kredyt firmowy, który będę musiał jeszcze długo spłacać, w połączeniu z innymi zaległościami, zeżre sporą część mojej etatowej wypłaty. Jeśli musiałbym do tego spłacić całość zaległych składek, to na życie nie zostałoby mi niemalże nic. Plan był taki, żeby poczekać na decyzję w sprawie umorzenia, a jeśli będzie odmowa, to skorzystać z innej przewidzianej przez ZUS możliwości - rozbicia zaległości na raty. ZUS mi jednak w ogóle nie dał możliwości rozbicia tego na raty! Dziś podczas przerwy w pracy z przerażeniem odkryłem (i to dzięki powiadomieniu z mBanku!), że ZUS zrobił “zajęcie egzekucyjne”, co oznacza, że zabrali sobie to, co było na koncie, a na brakującą kwotę “wystawili minus”. Działa to tak, że każda kwota, która wpłynie na konto jest automatycznie zajmowana przez ZUS, “zmniejszając minus”, i przestanie się to dziać dopiero, kiedy konto “wejdzie na plus”. Ale to jest jeszcze nic! To “zajęcie” zrobili także na moim prywatnym koncie, na którym była moja wypłata z etatu na magazynie, która nie ma nic wspólnego z moją firmą! Nie umiem sobie tego poukładać w głowie, jakim cudem ZUS ma w ogóle takie uprawnienia, żeby zabrać komuś dosłownie wszystko co ma. Bez ostrzeżenia, bez szansy odwołania się, czy choćby rozbicia tego na raty. W sensie dosłownym (!) nie jestem w stanie sobie kupić jebanej bułki!
Wracając z pracy na rowerze po prostu pękłem i płakałem tak mocno, że ledwo widziałem drogę. Od długiego czasu moja sytuacja była cholernie trudna, bo Polska nie sprzyja prowadzeniu jednoosobowej działalności, więc stres skąd brać hajs na opłaty firmowe, to jest coś, co towarzyszyło mi nieustannie, ale to teraz rozjebało mnie zbyt mocno. Mocno żałuję, że założyłem firmę.Znowu ruszam ten temat, bo Michał ponownie szuka frajerów (i niestety znajduje), którzy bezrefleksyjnie będą mu finansować gapiostwo i brak umiejętności w prowadzeniu biznesu. Fajnie zrzucać winę na podatki, zus i trudy prowadzenia działalności. Ale jest też druga strona, która w jakiś sposób do tego doprowadziła. A przecież w maju w tym wątku padły takie słowa:
Obecnie muszę już płacić samego tylko ZUS-u 2858,71 zł miesięcznie, co oznacza, że w gorszych dla handlu komiksami miesiącach oddaję 100% zarobku ZUS-owi.
Czyli co - musiał płacić, ale mimo wszystko nie płacił
To wszystko jest dla mnie szyte tak grubymi nicmi, że szok. Łącznie z niedawnym pousuwaniem postów świadczących o prowadzeniu sklepu czy jego zamknięciu.
To powyższe to sytuacja związana tylko z ZUSem. Szkoda, że Michał jakoś nie wspomina, że jeszcze grube hajsy ma zaległe niektórym wydawcom - skąd na to weźmie kasę skoro nie potrafi nawet wywiązać się z podstawowych należności? Jak przedstawi sytuację obserwującym, żeby pomogli mu spłacić te i inne długi?
Tyle pytań i tak mało odpowiedzi.
PS. A w komentarzach pod wpisem nawoływanie żeby Michał szedł do mediów (no wtedy to by szybko wyszło skąd te długi i w jakiej wysokości, na bank by mu to wyszło na dobre) czy dostawał wypłatę na revoluta (stary trik alimenciarzy). Festiwal żenady.