Dzisiejszy post sponsoruje literka "B", a to za sprawą graficzki poświęconej pewnej latającej myszy, którą przed chwila wrzuciłem do tematu o Batmanie. A jak grzebanie przy graficzkach, to trzeba sobie w danym temacie coś przypomnieć, poskanować okładki, posprawdzać daty wydań itp, więc jak już wygrzebałem tę tonę makulatury, to przy okazji pstryknałem parę fotek.
Mały przegląd co też w temacie Batmana ukazało się na naszym rynku. Oczywiście nie są to wszystkie pozycje, a jedynie wybrane, by pokazać, co i jak nam wydawcy serwowali.
Początek, czyli miesięcznik z kultowego wydawnictwa "TM-Semic". W sumie w latach 1990-1997 ukazały się 82 numery serii "Batman", po czym seria została przemianowana na "Batman & Superman" i pod tym szyldem wydano jeszcze 15 numerów.
"TM-Semic" także wydawał linię "Wydania Specjalne" w której Batman bardzo często gościł, m.in. ukazały się adaptacje filmów aktorskich. Co ciekawe, adaptacja pierwszego filmu Tima Burtona ukazała się jako pierwszy numer miesięcznika. Co więcej, ta sama adaptacja została wydana nieco wcześniej przez inne wydawnictwo, więc w sumie "TM-Semic" tak naprawdę nie był pierwszym wydawcą, który miał Gacka w ofercie.
Inne wydania specjalne z Nietoperzem, w tym słynny "Sąd nad Gotham", czyli pierwszy komiks "TM-Semic" wydany na naprawdę dobrym papierze. Do tego fajna historia, niezwykle narysowana i niestety klęska sprzedażowa.
Otrzymaliśmy też spotkania z postaciami z innych światów, i czyta się to naprawdę dobrze, a pierwszy tom to perełka.
"Przysięga zza grobu" to ciekawy zbiorek klasycznych historii, a kolejne ciekawe spotkanie zaserwowało nam wydawnictwo "Mandragora".
I w końcu w Batmana wszedł "Egmont". Z początku w formacie A4.
Szybko jednak zaczęły pojawiać się albumy w klasycznym formacie amerykańskim, wydawane w miękkiej oprawie. Dobór historii był całkiem ciekawy.
Z czasem coraz więcej albumów zaczęto wydawać na twardo,
i w sumie trend ten w większości przypadków trwa do dzisiaj.
"Egmont" nie omieszkał zaserwować nam dzieł z najwyższej półki, i tak się przy tym starał, że pierwsze wydanie "Powrotu Mrocznego Rycerza" zmasakrował przez oddanie tłumaczenia prawdziwemu dyletantowi. Jedna z największych wpadek tego wydawnictwa, która niestety wiele tego molocha nie nauczyła, patrząc co odwalają w niektórych współcześnie wydawanych albumach, jak choćby tych z linii X-men punkty zwrotne.
Drugie wydanie Powrotu już miało nowe tłumaczenie, wydano także pozostałe albumy z serii, jak wiadomo, poziomem znacznie odstające od pierwszej części.
Z takich ciekawszy serii spoza kanonu, warto wymienić "Białego Rycerza".
Na rynku także ukazała się pewna niezwykle uznana trylogia, tym razem zaprezentowana przez wydawnictwo "Mucha Comics", choć swoisty prequel do niej ("Nawiedzony rycerz") wydał "Egmont".
"Egmont" szalał, i tak zaszalał, że Gacka także dość mocno zaznaczył w swojej linii "DC Deluxe", czyli w albumach o powiększonym formacie, w twardych oprawach i zaopatrzonych w nieszczęsne obwoluty.
W linii tej ukazały się także serie, jak choćby Nietoperek z Ziemi Jeden. Szkoda jedynie, że z tego uniwersum pojawiły się także albumy poświęcone innym postaciom z DC, a które póki co nie ukazały się drukiem u nas.
Pewna kotka także dostała trzy całkiem opasło tomiska. Tylko trzeba uważać na jej ostre pazurki, bo te obwoluty naprawdę łatwo potargać....
Jeszcze jedna linia wydawnicza od "Egmontu", także powiększony format, nieco bardziej kwadratowy, na szczęście tym razem twarde oprawy bez obwolut.
A na deser "Batman Noir". Format ponownie urósł, już do monstrualnych rozmiarów, jednak kosztem kolorów, wszystkie historie w tej serii zostały wydane w czerni i bieli. Do serii "Black & White" pasuje to idealnie, w linii tej prezentowane są także jedne z najlepszych historii z Batmanem.
Znowu na miękko i w nieco mniejszym formacie wydano albumy z serii "Powieść graficzna 13+" przeznaczonej dla nastolatków. Ale spokojnie, Batman Was nie będzie ścigał, jak macie więcej lat i sięgnięcie po te tomiki. A czasem naprawdę warto.
I Batmanomanga. Wyszły dwie serie, jeszcze nie czytałem, trochę się obawiam, jedną postanowiłem spróbować. Jak ktoś czytał, chętnie poznam opinie o tej drugiej.
Było już parę spotkań z postaciami z innych światów, tutaj jeszcze dwa. O dziwo, całkiem niezłe!
Regularne serie. Także spod szyldu "Egmontu", tutaj "NEW52", czyli "Nowe DC Comics", obecnie już wcale nie takie nowe, od razu było wiadomo, że ta polska nazwa szybko się przedawni. Tomy w standardowym formacie, w twardych oprawach (wg mnie, zupełnie zbędnych w tym przypadku). Poniżej fotka tomów z numerkami "1" na grzbiecie z rożnych serii.
I takie dodatkowe wydania, zazwyczaj całkiem grube.
Ciekawostką jest jeden tom z regularnej serii, wydany na twardo z obwolutą. Obwoluta jednak nie jest papierowa, a plastikowa, do tego z nadrukiem miejscowym.
Dzięki czemu otrzymujemy smaczek w postaci schowanej pięknej buźki. Drugie wydanie tego albumu było pozbawione już tego bajeru, do tego posiadało zupełnie inną okładkę.
Nadeszło "Odrodzenie" i zmieniła się nieco forma, kolejne albumy wydawane były na miękko. I w sumie dobrze, bo nieco ich sie ukazało, a zawsze to trochę miejsca zaoszczędzonego na półce.
"Odrodzenie" przeminęło, ale Batman trwa nadal. Bez problemu można się pogubić w kolejnych seriach.
Co ciekawe, niektóre "wydania specjalne", mimo całkiem sporej liczy stron, także wydano w miękkiej oprawie.
Ale twarda także jest obecna. Misz - masz totalny. A Batman z tego rechocze. Wydawca pewnie też.
Metale także na twardo, do tego przepięknie się mieniące, choć raczej nie szlachetne, ale z pewnością ciężkie. Od tego przerzucania komiksów już mi kręgosłup nawala...
Album "Przypinka" ukazał się w dwóch wersjach, do tego miał fajny dodatek, czyli soczewkę wykonaną w technologii druku lentikularnego.
Jak patrzymy z jednej strony jest taki obrazek,
z drugiej taki.
Niektóre albumy otrzymały wersje z okładkami rysowanymi przez polskich artystów, do tego tematycznie nawiązując do rożnych miast Polski. Fotki brak, nie dublowałem, nawet dla okładek...
Ukochane przez wszystkich kolekcje, Batmana było sporo w tej czarnej:
jak i białej:
Często w kolekcjach pojawiały się dubelki, ale też tytuły, które stanowiły swoiste dopełnienie innych wydań.
A to oczywiście nie wszystko.
A na dobranoc, jeszcze porównanie formatów. Czyli za cholerę sensownie się tego wszystkiego na półkach nie ułoży. Takie życie komiksiarza.