Wydana w 2009 r., jeszcze dwa lata temu chodziła za kilkanaście złotych na Allegro (nowe egzemplarze), 5 lat temu chodziła za 3-4 złote. To świadczy o tym, że książka żadnego większego rozgłosu nie zyskała, co nie znaczy że w jakiś branżowych pismach ktoś nie chwalił. Po prostu przeczytało kilkadziesiąt osób, który się spodobało, a reszta nie kupiła. A stan obecny jest taki, że na LC ma 41 ocen i 8 opinii, czyli w zasadzie nie istnieje w Internetach.
Żeby było jasne, nie znaczy to że jest słaba, po prostu nie odniosła, przynajmniej w Polsce, żadnego sukcesu.
Dopiero po wydaniu komiksu zalegające egzemplarze się sprzedały i teraz kosztują swoje.
Na marginesie, to komiks miał wyprzedane pierwsze wydanie oraz dodruk (jeśli się nie mylę to dwa razy po 800 egzemplarzy) a obecnie planowane jest drugie wydanie. Nie zdziwiłbym się, gdyby łączna sprzedaż komiksów przekroczyła (może nawet kilkukrotnie) sprzedaż książki. Ale to tylko dywagacje, bez żadnych danych.
LC w 2009 to w zasadzie był śmieszny portal dla egzaltowanych panienek (którym zresztą pozostał, tyle że egzaltowanych panienek teraz więcej na świecie), książka potem nie była wznawiana, a jej wydawca (Czytelnik) to nie Znak czy WL, którzy co miesiąc ogłaszają debiut roku i walą posty jakby ubiegali się o przyjęcie do internetowej ekipy jakiegoś Fryca. Swoją drogą - widać skąd wzorce czerpie Mandioca.
I nie sądzę żeby Czytelnik wydał książkę w tak małym nakładzie.
Tak czy inaczej - stwierdzenie że "Raport Brodecka w wersji komiksowej jest powszechnie uznawany za wybitny, a książka jakoś tak mniejszy rozgłos uzyskała (choć opinie są pozytywne)" jest nieco niesprawiedliwe, bo sugeruje, że jest gorsza niż komiks w oparciu o to czy w internetach było o niej głośno.
Zgadzam się, że książka jest zdecydowanie lepsza (ale też bez przesady - nie ma między nią a komiksem aż takiego rozziewu jak wyżej pisano). Claudel dostał też za nią nagrodę, i to nie od Francuzów.