5
« dnia: Śr, 25 Sierpień 2021, 10:47:57 »
Kilka rzeczy, które właśnie mielę:
Firepower – jestem po trzech tomach i stwierdzam, że to Kirkman w świetnej formie. Czysta przygoda i magia filmów kopanych z dzieciństwa typu Quest, które oglądało się z rozdziawioną mordką. Na dokładkę kapitalne, niesamowicie dynamiczne rysunki Chrisa Samnee, które mogą się z początku wydawać niezbyt szczegółowe, ale tam gdzie trzeba potrafią zachwycić. Jedyny minus? Sporo sekwencji akcji bez dialogów, więc poszczególne tomy pękają bardzo szybko.
Lazarus – tu dla odmiany klimat daleki od lekkości Firepower, czyli gęste, polityczne SF, podejmujące trudne tematy podziałów społecznych, ale potrafiące też dać kawał akcji (polecam sekwencje walk) i rozrywki. Oprawa graficzna mrocznego świata rządzonego przez wpływowe rodziny jest realistyczna do bólu. Fantastycznym rysunkom postaci nie ustępują szczegółowe tła, a posępny nastrój uzupełnia doskonale dobrana paleta barw. Jeśli ktoś jakimś cudem jeszcze nie czytał, to polecam nadrobić.
Ice Cream Man – to z kolei coś z pogranicza horroru i narkotycznych tripów. Każda opowieść traktuje o czymś innym, ale wszystkie łączy gorzki klimat i osoba (a może raczej byt?) tytułowego lodziarza. Czasem mamy do czynienia z makabrą, czasem z horrorem, innym razem śledzimy po prostu ludzkie tragedie, ale opowieściom daleko od banalności, a niemal każda mocno działa na odbiorcę, zmuszając do przemyśleń i wprowadzając w kontemplacyjny, posępny nastrój.