1
Filmy i seriale / Universal Monsters
« dnia: Nd, 20 Październik 2024, 19:57:42 »Mamy temat o Hammerze, pomyślałem, że można pokusić się też o założenie analogicznego wątku o jego poprzedniku. Universal Monsters, czyli klasyczne potwory od studia Universal. Seria, w przypadku której istnieje trochę wątpliwości, co tak właściwie powinno się do niej zaliczać - oficjalna strona na fb za start podaje "Dzwonnika z Notre Dame" z 1923 roku, inne źródła sięgają aż do "Dr. Jekylla i pana Hyde'a" z 1913 roku, a na potrzeby kina domowego wznawiano pod tym logiem nawet produkcje, których Universal nie wyprodukował. W każdym razie najnowsza edycja Blu-Ray tytułująca się jako "complete" listuje 30 filmów (de facto 31, bo jeden jest zawarty jako dodatek), więc to właśnie je potraktuję jako punkt wyjścia.
Na ten moment najbardziej "oficjalny" spis prezentuje się jak poniżej:
- 1931 - "Dracula" ("Dracula") - reż. Tod Browning
- 1931 - "Dracula" ("Drácula") - reż. George Melford
- 1931 - "Frankenstein" ("Frankenstein") - reż. James Whale
- 1932 - "Mumia" ("The Mummy") - reż. Karl Freund
- 1933 - "Niewidzialny człowiek" ("The Invisible Man") - reż. James Whale
- 1935 - "Narzeczona Frankensteina" ("Bride of Frankenstein") - reż. James Whale
- 1935 - "Wilkołak z Londynu" ("Werewolf of London") - reż. Stuart Walker
- 1936 - "Córka Draculi" ("Dracula's Daughter") - reż. Lambert Hillyer
- 1939 - "Syn Frankensteina" ("Son of Frankenstein") - reż. Rowland V. Lee
- 1940 - "Powrót niewidzialnego człowieka" ("The Invisible Man Returns") - reż. Joe May
- 1940 - "Ręka mumii" ("The Mummy's Hand") - reż. Christy Cabanne
- 1940 - "Niewidzialna kobieta" ("The Invisible Woman") - reż. A. Edward Sutherland
- 1941 - "Wilkołak" ("The Wolf Man") - reż. George Waggner
- 1942 - "Duch Franknesteina" ("The Ghost of Frankenstein") - reż. Erle C. Kenton
- 1942 - "Niewidzialny agent" ("Invisible Agent") - reż. Edwin L. Marin
- 1942 - "Grobowiec mumii" ("The Mummy's Tomb") - reż. Harold Young
- 1943 - "Frankenstein spotyka Człowieka Wilka" ("Frankenstein Meets the Wolf Man") - reż. Roy William Neill
- 1943 - "Upiór w operze" ("Phantom of the Opera") - reż. Arthur Lubin
- 1943 - "Syn Draculi" ("Son of Dracula") - reż. Robert Siodmak
- 1944 - "Zemsta niewidzialnego człowieka" ("The Invisible Man's Revenge)" - reż. Ford Beebe
- 1944 - "Duch mumii" ("The Mummy's Ghost") - reż. Reginald LeBorg
- 1944 - "Dom Frankensteina" ("House of Frankenstein") - reż. Erle C. Kenton
- 1944 - "Klątwa mumii" ("The Mummy's Curse") - reż. Leslie Goodwins
- 1945 - "Dom Draculi" ("House of Dracula") - reż. Erle C. Kenton
- 1946 - "Kobieta wilk z Londynu" ("She-Wolf of London") - reż. Jean Yarbrough
- 1948 - "Abbott i Costello spotykają Frankensteina" ("Abbott and Costello Meet Frankenstein") - reż. Charles T. Barton
- 1951 - "Abbott i Costello spotykają niewidzialnego człowieka" ("Abbott and Costello Meet the Invisible Man") - reż. Charles Lamont
- 1954 - "Potwór z Czarnej Laguny" ("Creature from the Black Lagoon") - reż. Jack Arnold
- 1955 - "Zemsta potwora" ("Revenge of the Creature") - reż. Jack Arnold
- 1955 - "Abbot i Costello spotykają mumię" ("Abbott and Costello Meet the Mummy") - reż. Charles Lamont
- 1956 - "Potwór kroczy pośród nas" ("The Creature Walks Among Us") - reż. John Sherwood
Mimo oczywistej przynależności serii do kina grozy, nie wszystkie z wymienionych tu filmów to horrory. Potwory zahaczały o takie gatunki, jak SF, kino przygodowe, thriller czy nawet komedia. Na przestrzeni lat produkcje te miewały wzloty i upadki, zaczynając od do dzisiaj uznawanych klasyków, które zapisały się w historii kina kultowymi występami aktorskimi i nadal najbardziej rozpoznawalnymi charakteryzacjami potworów (żeby wspomnieć tylko o Beli Lugosim jako Draculi czy Borisie Karloffie w roli potwora Frankensteina) czy przełomowymi efektami specjalnymi ("Niewidzialny człowiek"), by z czasem zejść do poziomu odcinania kuponów i tanich, kiczowatych filmów klasy B ("Dom Frankensteina" czy "Dom Draculi"). Ta seria to również prawdopodobnie pierwsze łączone uniwersum w historii kina (bardzo umowne, ale jednak), bo w późniejszych latach często dochodziło do crossoverów i łączonych filmów.
Do dzisiaj potwory Universala mają się dobrze i temat jest w dalszym ciągu eksploatowany, nie tylko poprzez wszelkiego rodzaju remaki, ale i nadal ukazujące się komiksy (aktualnie zajmuje się tym Image), figurki czy atrakcje w parkach tematycznych posługujące się tym brandem. Nie wiem, czy na forum są jacyś entuzjaści starych horrorów (temat Hammera nie zyskał wielkiego zainteresowania), ale w każdym razie wypowiem się pierwszy.
Osobiście mam do tej serii sporo sympatii. Nie widziałem wszystkiego (ale większość i co jakiś czas nadrabiam lub robię powtórki), ale praktycznie każdy seans dostarcza mi zabawy, mimo że od premiery najstarszych filmów za jakiś czas minie 100 lat. Poza tym jak ważne były to produkcje, ich wiek nie przeszkadza temu, że w niektórych z nich dochodziło do charakteryzacyjnego mistrzostwa, wiele do teraz broni się klimatem, a fabularnie nawet część dalszych sequeli trzyma poziom. Zresztą nawet te faktycznie słabsze odsłony mają w sobie na tyle uroku, żeby ich seans był sam w sobie przyjemny.
Jeśli chodzi o moje ulubione, to najlepiej oceniam chyba serię Draculi. Jest bardzo równa i każda z odsłon ma coś do zaoferowania. Oryginał z 1931 wygrywa już samą obecnością Lugosiego, ale całą produkcję uważam za udaną, mimo że widać w niej jeszcze techniczne niedociągnięcia, np. prawie całkowity brak muzyki (współcześnie można znaleźć wersję z dodaną nową ścieżką dźwiękową, całkiem udaną zresztą), ale i ten ascetyczny charakter da się lubić. Hiszpańskojęzyczna wersja Melforda jest bardziej rozbudowana, odważniejsza i lepiej zrealizowana, przegrywa właściwie tylko tym, że odtwórca głównej roli już nie taki kultowy. Bardzo zaskoczyła mnie "Córka Draculi" - film jest bardzo klimatyczny, a z uwagi na to, że głównym wampirem tym razem jest kobieta, rozbudowuje nieco inne tropy. Najsłabiej wypada "Syn Draculi" z Lonem Chaneyem, choć to nadal solidne domknięcie serii z niezłym scenariuszem (choć klimatycznie odmiennym - taki wampiryczny melodramat) i udanymi efektami.
Z innych tytułów "Frankenstein" trzyma solidny poziom do trzeciej części - później to już kicz (czwórka i spotkanie z Wilkołakiem jeszcze miłe w oglądaniu, później już niekoniecznie). Na pewno warte uwagi są pozostałe produkcje z początkowego okresu - "Niewidzialny człowiek" (choć sam pomysł wyjściowy z formułą niewidzialności jest wiadomo wątpliwy, to scenariusz jest bardzo inteligentnie napisany, a sam film ciąży mocno w kierunku sf i dramatu - choć sporo tu też czarnego humoru - godny odnotowania jest też występ Claude'a Rainsa i efekty, które w momencie premiery musiały być szokiem dla widowni) czy "Mumia". Kolejny ważny punkt to nieco późniejszy "Wilkołak" charakteryzujący się fajnym klimatem mglistych nocy oraz kolejną kultową rolą, czyli Lonem Chaneyem jako poszukujący wytchnienia Larry Talbot. Lubię całą trylogię o Potworze z Czarnej Laguny, która łączy horror z klimatem filmów przygodowych. Bardzo podobało mi się "Abbott i Costello spotykają Frankensteina" - to pastisz, ale ja tu widzę sporo szacunku dla materiału źródłowego (to chociażby jedyny film Universala, w którym Lugosi powrócił do roli Draculi), a całość jest faktycznie zabawna. A dosłownie kilka dni temu nadrobiłem jeszcze "Niewidzialną kobietę", która także przypadła mi do gustu, ale to już czysta komedia, nawet nie z elementami grozy.
Z tych mniej interesujących muszę wymienić crossovery (zwłaszcza wspomniane wcześniej "Dom Frankensteina" i "Dom Draculi") - tu niestety mamy do czynienia zarówno z taniością realizacji, jak i miałkością scenariuszy. Jak wspomniałem kiczem zalatują niektóre późniejsze sequele, poczynając od "Ducha Frankensteina". Średnio wypada również jedyny kolorowy film na liście, czyli "Upiór w operze" z Claudem Rainsem, zrealizowany bardzo na bogato, ale skupiony na romansie i komedii, oraz tak sobie ukazujący tytułowego Upiora - pod każdym względem lepsza jest wersja niema z 1925 roku. Są i takie produkcje, które niezbyt zapisały mi się w pamięci ("Wilkołak z Londynu", "Ręka mumii"), jak i takie, które dopiero muszę nadrobić.
No i z innych ciekawostek firma Neca od jakiegoś czasu wypuszcza figurki postaci z klasycznych horrorów, m. in. właśnie potworów Universala. Ja na ten moment mam tylko jedną (tu na tle bohaterów z DB), ale muszę się w końcu zebrać i uzupełnić o kilka innych, które również mam na oku: