1
Filmy i seriale / Sitcomy
« dnia: Cz, 07 Marzec 2024, 18:07:27 »
Oglądacie ? Oglądaliście ? Na czym lubicie się pośmiać ?
Za wikipedią:
"Sitcom – rodzaj serialu komediowego, w którym dominuje tzw. humor sytuacyjny. Akcja sitcomu
rozgrywa się przez większość czasu w jednym pomieszczeniu. Rodzaj tej sztuki filmowej
zapoczątkowano w Stanach Zjednoczonych. Nazwa sitcom pochodzi od angielskiego wyrażenia
situation comedy („komedia sytuacyjna”).
Pierwszym telewizyjnym sitcomem był serial Kocham Lucy, który w latach 50. XX w. całkowicie
podbił serca widzów."
W epoce PRL, sitcomy nie cieszyły się uznaniem ówczesnych władz i pojawiały się na ekranach tak
rzadko jak się dało. Pierwszym emitowanym sitcomem w Polsce stał się Koń, który mówi (1961,USA),
a którego puszczono w 1965 roku.
Ale prawdziwą furorę zrobił wyświetlany pod koniec lat 70-tych, brytyjski Hotel Zacisze (1975,UK).
Do dziś ma sporą grupę fanów i był emitowany także w wolnej Polsce.
Fala zagranicznych sitcomów uderzyła w nas z całą mocą po 1990 roku. Śmiało można nazwać dekadę
lat 90-tych, złotą erą seriali komediowych w polskiej TV. Puszczano zarówno starsze rzeczy,
które miały swój początek jeszcze w latach 80-tych (ALF, Bill Cosby Show)), ale i starano się być na
bieżąco, dawając świeższe produkcje (Karolina w mieście, Wszyscy kochają Rajmonda).
Bywały długie tasiemce typu M.A.S.H., Allo Allo. Inne kończyły się po jednym sezonie jak Hudson
Street (trochę żałuję, że go przerwano) czy Zwariowany tata (niezbyt udana produkcja z Genem Wilderem).
Przede wszystkim konkurowały ze sobą dwa odłamy sitcomów. Amerykańskie i brytyjskie.
Dwie swoiste szkoły, które zdominowały nasz rynek. Sporadycznie ktoś usiłował nam wcisnąć coś spoza
tych obszarów, ale ani australijskie I wszyscy razem, ani francuskie Pierwsze pocałunki
nie miały szans z produkcjami Made in USA/UK.
Ja uwielbiałem sitcomy i w tamtym czasie łykałem prawie wszystko.
Ale prawdziwa bomba atomowa miała spaść dopiero jesienią 1997 roku, kiedy to Polsat puścił
Świat według Bundych.
Subiektywnie, dla mnie najlepszy sitcom wszech czasów i w ogóle najlepszy serial. Oglądałem
od pierwszego odcinka, a nawet więcej. Od pierwszego odcinka go nagrywałem (trochę dziełem
przypadku) na VHS. Zakochałem się w nim i nie zliczę ile razy odtwarzałem z kaset nagrane odcinki.
Do dziś zostało mi 9 kaset a na nich 165 odcinków nagranych tamtym czasie. Żałuję że nie uchowało się
więcej ale cóż, takie życie.
Te nagrania dla mnie to wielki skarb. Dlaczego ?
Bo zawierają pierwotne tłumaczenie Polsatu autorstwa Artura Nowaka, z porządnym czytaniem
Tomasza Knapika. Jedyne najlepsze, kanoniczne. Po 10 latach od momentu premiery, firma Amercom
wydała Bundych na DVD ale niestety dała nowe fatalne tłumaczenie. Strasznie lakoniczne, okrojone
z mnóstwem spalonych tekstów. Co gorsza, kiedy Polsat/TV4 ponownie puścił serial w TV dali już ten
nowy, zepsuty przekład i to on aktualnie poniewiera się w sieci. ZDECYDOWANIE ODRADZAM,
bo aż się chce płakać co oni zrobili z tymi tekstami.
W nowym wieku delikatnie zacząłem odchodzić od sitcomów. Coś tam oglądałem. Podobała mi się
jako tako Nicky czy Oni, ona i pizzeria ale jakoś to już nie chwytało mnie jak dawniej.
Ostatnim sitcomem, którego uczciwie spróbowałem za namową znajomych, była Teoria wielkiego podrywu.
Dobrnąłem jakoś do połowy drugiego sezonu i odpuściłem. Nie bawiło mnie to.
Widać inny gust, inne też seriale, inne czasy.
Od lat nie oglądam już regularnie żadnego sitcomu. Czasem coś tam podejrzałem, jak jakiś jeden
czy dwa odcinki Dwóch spłukanych dziewczyn albo Dwóch i pół. Bez entuzjazmu.
W ogóle mam wrażenie, że choć żyjemy w epoce seriali, to akurat trend na sitcomy minął.
Ani nie cieszą się one taką popularnością jak kiedyś, ani nie produkuje się ich w takiej ilości jak kiedyś.
Słowo o Polskich produkcjach. Od czasu 13 posterunku (1997) wypuściliśmy ponad 20 sitcomów.
Dla mnie w większości marnych. Subiektywnie najlepsze jak Świat według Kiepskich czy Daleko od noszy,
uważam zaledwie za średnio-dobre. Kilka jest takich przeciętnych w miarę strawnych jak Miodowe lata,
Grzeszni i bogaci, Sąsiedzi, 13 posterunek. Całą resztę odpuszczam.
Jakby nie patrzeć, Kiepskich szanuję za upór i konsekwencję.
35 sezonów to chyba jakiś rekord na skalę światową.
Na koniec moje topki:
Top10 made in USA
1. Świat według Bundych (1987-1997)
2. M.A.S.H. (1972-1983)
3. ALF (1986-1990)
4. Murphy Brown (1988-1998)
5. Szczęśliwe dni (1974-1984)
6. Dzieciaki, kłopoty i my (1985-1992)
7. Pełna chata (1987-1995)
8. Skrzydła (1990-1997)
9. Przyjaciele (1994-2004)
10. Ja się zastrzelę (1997-2003)
Top10 made in UK
1. Czarna żmija (1982-1989)
2. Allo Allo (1982-1992)
3. Cienka niebieska linia (1995-1996)
4. Hotel Zacisze (1975-1979)
5. Jaś Fasola (1990-1995)
6. Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i 3/4 (1985-1987)
7. Czerwony Karzeł (1988-1999)
8. Nasz człowiek w parlamencie (1987-1993)
9. Pan wzywał milordzie ? (1988-1993)
10. Co ludzie powiedzą ? (1990-1995)
Za wikipedią:
"Sitcom – rodzaj serialu komediowego, w którym dominuje tzw. humor sytuacyjny. Akcja sitcomu
rozgrywa się przez większość czasu w jednym pomieszczeniu. Rodzaj tej sztuki filmowej
zapoczątkowano w Stanach Zjednoczonych. Nazwa sitcom pochodzi od angielskiego wyrażenia
situation comedy („komedia sytuacyjna”).
Pierwszym telewizyjnym sitcomem był serial Kocham Lucy, który w latach 50. XX w. całkowicie
podbił serca widzów."
W epoce PRL, sitcomy nie cieszyły się uznaniem ówczesnych władz i pojawiały się na ekranach tak
rzadko jak się dało. Pierwszym emitowanym sitcomem w Polsce stał się Koń, który mówi (1961,USA),
a którego puszczono w 1965 roku.
Ale prawdziwą furorę zrobił wyświetlany pod koniec lat 70-tych, brytyjski Hotel Zacisze (1975,UK).
Do dziś ma sporą grupę fanów i był emitowany także w wolnej Polsce.
Fala zagranicznych sitcomów uderzyła w nas z całą mocą po 1990 roku. Śmiało można nazwać dekadę
lat 90-tych, złotą erą seriali komediowych w polskiej TV. Puszczano zarówno starsze rzeczy,
które miały swój początek jeszcze w latach 80-tych (ALF, Bill Cosby Show)), ale i starano się być na
bieżąco, dawając świeższe produkcje (Karolina w mieście, Wszyscy kochają Rajmonda).
Bywały długie tasiemce typu M.A.S.H., Allo Allo. Inne kończyły się po jednym sezonie jak Hudson
Street (trochę żałuję, że go przerwano) czy Zwariowany tata (niezbyt udana produkcja z Genem Wilderem).
Przede wszystkim konkurowały ze sobą dwa odłamy sitcomów. Amerykańskie i brytyjskie.
Dwie swoiste szkoły, które zdominowały nasz rynek. Sporadycznie ktoś usiłował nam wcisnąć coś spoza
tych obszarów, ale ani australijskie I wszyscy razem, ani francuskie Pierwsze pocałunki
nie miały szans z produkcjami Made in USA/UK.
Ja uwielbiałem sitcomy i w tamtym czasie łykałem prawie wszystko.
Ale prawdziwa bomba atomowa miała spaść dopiero jesienią 1997 roku, kiedy to Polsat puścił
Świat według Bundych.
Subiektywnie, dla mnie najlepszy sitcom wszech czasów i w ogóle najlepszy serial. Oglądałem
od pierwszego odcinka, a nawet więcej. Od pierwszego odcinka go nagrywałem (trochę dziełem
przypadku) na VHS. Zakochałem się w nim i nie zliczę ile razy odtwarzałem z kaset nagrane odcinki.
Do dziś zostało mi 9 kaset a na nich 165 odcinków nagranych tamtym czasie. Żałuję że nie uchowało się
więcej ale cóż, takie życie.
Te nagrania dla mnie to wielki skarb. Dlaczego ?
Bo zawierają pierwotne tłumaczenie Polsatu autorstwa Artura Nowaka, z porządnym czytaniem
Tomasza Knapika. Jedyne najlepsze, kanoniczne. Po 10 latach od momentu premiery, firma Amercom
wydała Bundych na DVD ale niestety dała nowe fatalne tłumaczenie. Strasznie lakoniczne, okrojone
z mnóstwem spalonych tekstów. Co gorsza, kiedy Polsat/TV4 ponownie puścił serial w TV dali już ten
nowy, zepsuty przekład i to on aktualnie poniewiera się w sieci. ZDECYDOWANIE ODRADZAM,
bo aż się chce płakać co oni zrobili z tymi tekstami.
W nowym wieku delikatnie zacząłem odchodzić od sitcomów. Coś tam oglądałem. Podobała mi się
jako tako Nicky czy Oni, ona i pizzeria ale jakoś to już nie chwytało mnie jak dawniej.
Ostatnim sitcomem, którego uczciwie spróbowałem za namową znajomych, była Teoria wielkiego podrywu.
Dobrnąłem jakoś do połowy drugiego sezonu i odpuściłem. Nie bawiło mnie to.
Widać inny gust, inne też seriale, inne czasy.
Od lat nie oglądam już regularnie żadnego sitcomu. Czasem coś tam podejrzałem, jak jakiś jeden
czy dwa odcinki Dwóch spłukanych dziewczyn albo Dwóch i pół. Bez entuzjazmu.
W ogóle mam wrażenie, że choć żyjemy w epoce seriali, to akurat trend na sitcomy minął.
Ani nie cieszą się one taką popularnością jak kiedyś, ani nie produkuje się ich w takiej ilości jak kiedyś.
Słowo o Polskich produkcjach. Od czasu 13 posterunku (1997) wypuściliśmy ponad 20 sitcomów.
Dla mnie w większości marnych. Subiektywnie najlepsze jak Świat według Kiepskich czy Daleko od noszy,
uważam zaledwie za średnio-dobre. Kilka jest takich przeciętnych w miarę strawnych jak Miodowe lata,
Grzeszni i bogaci, Sąsiedzi, 13 posterunek. Całą resztę odpuszczam.
Jakby nie patrzeć, Kiepskich szanuję za upór i konsekwencję.
35 sezonów to chyba jakiś rekord na skalę światową.
Na koniec moje topki:
Top10 made in USA
1. Świat według Bundych (1987-1997)
2. M.A.S.H. (1972-1983)
3. ALF (1986-1990)
4. Murphy Brown (1988-1998)
5. Szczęśliwe dni (1974-1984)
6. Dzieciaki, kłopoty i my (1985-1992)
7. Pełna chata (1987-1995)
8. Skrzydła (1990-1997)
9. Przyjaciele (1994-2004)
10. Ja się zastrzelę (1997-2003)
Top10 made in UK
1. Czarna żmija (1982-1989)
2. Allo Allo (1982-1992)
3. Cienka niebieska linia (1995-1996)
4. Hotel Zacisze (1975-1979)
5. Jaś Fasola (1990-1995)
6. Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i 3/4 (1985-1987)
7. Czerwony Karzeł (1988-1999)
8. Nasz człowiek w parlamencie (1987-1993)
9. Pan wzywał milordzie ? (1988-1993)
10. Co ludzie powiedzą ? (1990-1995)