Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Pokaż wątki - deFranco

Strony: [1]
1
Filmy i seriale / Sitcomy
« dnia: Cz, 07 Marzec 2024, 18:07:27 »
Oglądacie ? Oglądaliście ? Na czym lubicie się pośmiać ?

Za wikipedią:
"Sitcom – rodzaj serialu komediowego, w którym dominuje tzw. humor sytuacyjny. Akcja sitcomu
rozgrywa się przez większość czasu w jednym pomieszczeniu. Rodzaj tej sztuki filmowej
zapoczątkowano w Stanach Zjednoczonych. Nazwa sitcom pochodzi od angielskiego wyrażenia
situation comedy („komedia sytuacyjna”).
Pierwszym telewizyjnym sitcomem był serial Kocham Lucy, który w latach 50. XX w. całkowicie
podbił serca widzów."



W epoce PRL, sitcomy nie cieszyły się uznaniem ówczesnych władz i pojawiały się na ekranach tak
rzadko jak się dało. Pierwszym emitowanym sitcomem w Polsce stał się Koń, który mówi (1961,USA),
a którego puszczono w 1965 roku.
Ale prawdziwą furorę zrobił wyświetlany pod koniec lat 70-tych, brytyjski Hotel Zacisze (1975,UK).
Do dziś ma sporą grupę fanów i był emitowany także w wolnej Polsce.



Fala zagranicznych sitcomów uderzyła w nas z całą mocą po 1990 roku. Śmiało można nazwać dekadę
lat 90-tych, złotą erą seriali komediowych w polskiej TV. Puszczano zarówno starsze rzeczy,
które miały swój początek jeszcze w latach 80-tych (ALF, Bill Cosby Show)), ale i starano się być na
bieżąco, dawając świeższe produkcje (Karolina w mieście, Wszyscy kochają Rajmonda).



Bywały długie tasiemce typu M.A.S.H., Allo Allo. Inne kończyły się po jednym sezonie jak Hudson
Street
(trochę żałuję, że go przerwano) czy Zwariowany tata (niezbyt udana produkcja z Genem Wilderem).
Przede wszystkim konkurowały ze sobą dwa odłamy sitcomów. Amerykańskie i brytyjskie.
Dwie swoiste szkoły, które zdominowały nasz rynek. Sporadycznie ktoś usiłował nam wcisnąć coś spoza
tych obszarów, ale ani australijskie I wszyscy razem, ani francuskie Pierwsze pocałunki
nie miały szans z produkcjami Made in USA/UK.

Ja uwielbiałem sitcomy i w tamtym czasie łykałem prawie wszystko.
Ale prawdziwa bomba atomowa miała spaść dopiero jesienią 1997 roku, kiedy to Polsat puścił
Świat według Bundych.



Subiektywnie, dla mnie najlepszy sitcom wszech czasów i w ogóle najlepszy serial. Oglądałem
od pierwszego odcinka, a nawet więcej. Od pierwszego odcinka go nagrywałem (trochę dziełem
przypadku) na VHS. Zakochałem się w nim i nie zliczę ile razy odtwarzałem z kaset nagrane odcinki.
Do dziś zostało mi 9 kaset a na nich 165 odcinków nagranych tamtym czasie. Żałuję że nie uchowało się
więcej ale cóż, takie życie.
Te nagrania dla mnie to wielki skarb. Dlaczego ?
Bo zawierają pierwotne tłumaczenie Polsatu autorstwa Artura Nowaka, z porządnym czytaniem
Tomasza Knapika. Jedyne najlepsze, kanoniczne. Po 10 latach od momentu premiery, firma Amercom
wydała Bundych na DVD ale niestety dała nowe fatalne tłumaczenie. Strasznie lakoniczne, okrojone
z mnóstwem spalonych tekstów. Co gorsza, kiedy Polsat/TV4 ponownie puścił serial w TV dali już ten
nowy, zepsuty przekład i to on aktualnie poniewiera się w sieci. ZDECYDOWANIE ODRADZAM,
bo aż się chce płakać co oni zrobili z tymi tekstami.

W nowym wieku delikatnie zacząłem odchodzić od sitcomów. Coś tam oglądałem. Podobała mi się
jako tako Nicky czy Oni, ona i pizzeria ale jakoś to już nie chwytało mnie jak dawniej.
Ostatnim sitcomem, którego uczciwie spróbowałem za namową znajomych, była Teoria wielkiego podrywu.
Dobrnąłem jakoś do połowy drugiego sezonu i odpuściłem. Nie bawiło mnie to.
Widać inny gust, inne też seriale, inne czasy.



Od lat nie oglądam już regularnie żadnego sitcomu. Czasem coś tam podejrzałem, jak jakiś jeden
czy dwa odcinki Dwóch spłukanych dziewczyn albo Dwóch i pół. Bez entuzjazmu.
W ogóle mam wrażenie, że choć żyjemy w epoce seriali, to akurat trend na sitcomy minął.
Ani nie cieszą się one taką popularnością jak kiedyś, ani nie produkuje się ich w takiej ilości jak kiedyś.

Słowo o Polskich produkcjach. Od czasu 13 posterunku (1997) wypuściliśmy ponad 20 sitcomów.
Dla mnie w większości marnych. Subiektywnie najlepsze jak Świat według Kiepskich czy Daleko od noszy,
uważam zaledwie za średnio-dobre. Kilka jest takich przeciętnych w miarę strawnych jak Miodowe lata,
Grzeszni i bogaci, Sąsiedzi, 13 posterunek
. Całą resztę odpuszczam.



Jakby nie patrzeć, Kiepskich szanuję za upór i konsekwencję.
35 sezonów to chyba jakiś rekord na skalę światową.

Na koniec moje topki:
Top10 made in USA

1. Świat według Bundych (1987-1997)
2. M.A.S.H. (1972-1983)
3. ALF (1986-1990)
4. Murphy Brown (1988-1998)
5. Szczęśliwe dni (1974-1984)
6. Dzieciaki, kłopoty i my (1985-1992)
7. Pełna chata (1987-1995)
8. Skrzydła (1990-1997)
9. Przyjaciele (1994-2004)
10. Ja się zastrzelę (1997-2003)

Top10 made in UK



1. Czarna żmija (1982-1989)
2. Allo Allo (1982-1992)
3. Cienka niebieska linia (1995-1996)
4. Hotel Zacisze (1975-1979)
5. Jaś Fasola (1990-1995)
6. Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i 3/4 (1985-1987)
7. Czerwony Karzeł (1988-1999)
8. Nasz człowiek w parlamencie (1987-1993)
9. Pan wzywał milordzie ? (1988-1993)
10. Co ludzie powiedzą ? (1990-1995)

2
Filmy i seriale / Kino akcji ery DVD
« dnia: Cz, 22 Luty 2024, 13:34:10 »
Przez "erę DVD" rozumiem symboliczne lata 2000-2019

Temat zbiorczy. Ostatnie kilkanaście lat to w popkulturze nostalgia do wszelkich
ejtisów, najntisów, VHS-ów itp... Może pora w końcu podsumować kolejną epokę,
która nastała po wyżej wymienionych. Przenośnie nazywam ją erą DVD, w której
wychowało się całe kolejne pokolenie internautów.

Jeśli chodzi  o kino akcji to ja się sporo nudziłem. Zdecydowanie mniej produkcji
podeszło mi niż w erze VHS. Mało tytułów uważam za bardzo dobre. Trochę to już
nie mój klimat. Zmieniły się techniki kręcenia, jak na przykład więcej adhd, szybkich cięć,
montażu. Słabsze jak dla mnie choreografie jeśli chodzi o typowe martial arts
(tu Azjaci trzymali jeszcze poziom). Zmienił się design świata. Cóż wszystko idzie do przodu.

Ten okres naznaczony był głównie seriami. W kinie A przede wszystkim rządzili Szybcy i wściekli
oraz w mniejszym stopniu John Wick. W kinie mniej budżetowym sukces święciła seria Champion.
Stara kasetowa kadra dogorywała często w słabych filmach. Wykreowały się nowe gwiazdy
jak Jason Statham, Dwayne Johnson, Scott Adkins, Tony Jaa, Vin Diesel, Michael Jay White i inni.
Moim ulubionym aktorem tej epoki jest Adkins. Johnson też jest w porządku. Reszta jest
mi obojętna.

Moje Top50 filmów akcji 2000-2019:

Top50 DVD deFranco

3
Filmy i seriale / Kino akcji ery VHS
« dnia: So, 10 Luty 2024, 12:29:30 »
Przez "erę VHS" rozumiem symboliczne lata 1980-1999

Temat zbiorczy. Wszelkie martial arts, rozpierduchy, akcje i akcje SF.
Jak to się zaczęło ? Gwiazdy. Wspomnienia. Powroty.

Moje początki to przełom lat 1988/89. W 1988 roku, kuzyn z wujasem wystali w nocy,
pierwsze w rodzinie video, odtwarzacz Orion (bez możliwości nagrywania) i od czasu
do czasu byłem (byliśmy) proszeni na wspólne oglądanie. Jak było rodzinnie to leciały
filmy typu Dirty Dancing, ale kiedy z kuzynem zostawaliśmy sami to wtedy ładowało
się horrory i właśnie kino akcji.
Nie pamiętam już co było pierwsze. Kojarzę Rambo z niemieckim dubbingiem i jakieś filmy o ninja.
W kinach była większa posucha, choć w schyłkowym PRL, gdy łagodniała cenzura,
wyświetlono kilka amerykańskich akcyjniaków. Na Terminatora się nie załapałem, ale
na początku 1989 roku udało mi się dostać na seans Commando. To była petarda.
Wcześniej, bo już w 1987, zaliczyłem moją do dziś ulubioną Wielką drakę w Chińskiej dzielnicy.
Swoiste połączenie kina kopanego, chińskiej mitologii fantasy i komedii (Russell). W sumie
"drakę" zaliczyłem w kinie trzy razy.
W moim domu, video pojawiło się dopiero w roku 1991. Panasonic, już z możliwością nagrywania!  :D
No i zaczęło się. Zaraz człek zapisał się do dwóch wypożyczalni. Od razu kupiłem sobie
też pirata na targowisku, by mieć coś na własność. Pierwszym zakupem była kaseta
z Punisherem (zwanym wtedy Pogromcą) i thrillerem Daleko od domu.

Do dziś moimi ulubionymi gwiazdami gatunku są: Arnold (jakże by inaczej) i Dolph Lundgren.
Bardzo lubiłem też JCVD i Brandona Lee. Z tych mniejszych gwiazdek klasy B zawsze sporo
sympatii miałem dla Jeffa Wincotta. Ale oczywiście lista lubianych jest o wiele dłuższa. Nie będę ich wymieniał.

Od czasu do czasu chętnie wracam do tamtych czasów i produkcji. Albo mnie najdzie na jakiś jeden
konkretny film, albo urządzam sobie maratony. Przez kilka wieczorów wałkuję wybrane filmy
Seagala, Cynthii czy Blanksa.

Swego czasu ułożyłem sobie swoje Top150 (!!). Zapraszam do zapoznania się z nim, jeśli dacie
radę wytrwać prawie 14 min. Link:

Top150 VHS deFranco

4
Filmy i seriale / Hammer Horror
« dnia: Cz, 01 Luty 2024, 10:15:46 »
Są tu jacyś fani ? Oglądacie ? Które naj ? Zapraszam do dyskusji.

Za wikipedią:
"Hammer Film Productions – brytyjska wytwórnia filmowa, założona w 1934 roku przez Williama Hindsa
i Jamesa Carrerasa. Najbardziej znana jest z serii gotyckich „Hammer horrorów”, wyprodukowanych
w latach 1950 – 70. Filmy tworzone przez tę wytwórnię należały do tanich, jednakże z udziałem
znanych brytyjskich aktorów na nowocześnie wystylizowanych planach filmowych."

W latach 1955-1976, począwszy od Zemsty kosmosu (1955),
Hammer wyprodukował 53 horrory + kilka thrillerów.
W 1980 roku powstał też 13-to odcinkowy serial antologia.



Sławę Hammerowi przyniosła mu cała galeria filmów gotycko wiktoriańskich,
która stanowiła większość dorobku. Tematem przewodnim było po części odniesienie się
do panteonu potworów znanych już z wcześniejszych produkcji wytwórni Universal.
Na pierwszy ogień poszedł Frankenstein. Zaraz po nim pojawili się: Dracula,
mumia, dr Jekyll, wilkołak i upiór z opery.



Ale Hammer wzbogacił też swoje universum innymi postaciami jak: człowiek śniegu,
gorgona, zombie, wiedźmy czy kobieta wąż. Niekwestionowanymi gwiazdami wytwórni,
stali się, Peter Cushing i Christopher Lee. Łącznie wystąpili w dwudziestu siedmiu produkcjach.

Moje pierwsze zetknięcie się z Hammerem nastąpiło jeszcze w PRL, gdy za dzieciaka
podejrzałem w kinie nocnym Wampirycznych kochanków (1970). Oczywiście bez świadomości
że istnieje w ogóle taka wytwórnia. Film zrobił na mnie niezłe wrażenie, no ale za dużo filmów
grozy to jeszcze wtedy nie widziałem. Na kilka lat zapomniałem o starych brytyjskich horrorach.
Potem już w RP, Tomasz Beksiński propagował Hammera, z uwzględnieniem jego ulubionej pozycji,
czyli Kobiety Węża (1966). Zaczęły krążyć pirackie kasety z tym tytułem, na których Tomek
sam przetłumaczył i przeczytał tekst.



W latach 90-tych TV wyemitowała kilka Hammerów. Między innymi powtórzono
Wampirycznych kochanków. Człowiek mógł sobie w końcu na legalu ich nagrać i cieszyć się
z ponownego seansu. Na początku dekady puszczono też kultową Zemstę kosmosu 2 (1957),
którą sporo osób kojarzy ale nie pamięta już tytułu. W pamięci pozostał
jedynie obraz jakiś czarnych smolistych potworów w dziwnych silosach.  :)
Jak zawsze prawdziwe oglądanie i zbieranie przyszło dopiero gdy filmy zaczęły krążyć w sieci.



W 2008 wytwórnia Hammer reaktywowała się i do dziś nakręciła 9 horrorów.
W większości słabe albo bardzo słabe produkcje. Na plus wyróżniłbym trzy:
Dosyć popularną swego czasu Kobietę w czerni (2012), Domek w górach (2019)
i przede wszystkim, moim zdaniem, bardzo dobry Pozwól mi wejść (2010),
którego Hammer współtworzył.

Moje Top20 Hammer Horror 1955-1976.
Nie mam takiego jednego jedynego. Jest kilka filmów w mojej ścisłej czołówce,
które staram się traktować równo. Po namyśle zdecydowałem się na taki nr1:



1. Bliźniaczki zła (1971)
2. Przekleństwo Frankensteina (1957)
3. Frankenstein musi zginąć (1969)
4. Dracula, książę ciemności (1966)
5. Horror Draculi (1958)
6. Kobieta wąż (1966)
7. Narzeczona diabła (1968)
8. Skosztuj krwi Draculi (1970)
9. Frankenstein i potwór z piekła (1974)
10. Gorgona (1964)
11. Narzeczone Draculi (1960)
12. Pies Baskervillów (1959)
13. Wampiryczni kochankowie (1970)
14. Człowiek, który oszukał śmierć (1959)
15. Ukąszenia Draculi (1970)
16. Dracula a.d.1972 (1972)
17. Plaga żywych trupów (1966)
18. Zemsta Frankensteina (1958)
19. Mumia (1959)
20. Wampiryczne pożądanie (1971)

Przy okazji warto wspomnieć o dwóch innych brytyjskich wytwórniach
parających się horrorem w czasach Hammera i często nawiązujących do niego stylistycznie.
To oczywiście Amicus, który nakręcił w latach 1965-1974, szesnaście horrorów.
Zasłynął głównie z serii antologii, wśród których za najlepszą, jak i najlepszy
film całego Amicusa w ogóle, uważam Gabinet grozy doktora Zgrozy (1965)



Świetne historyjki w doborowej obsadzie.

Druga wytwórnia to skromny, uważany za biedniejszego brata Hammera i Amicusa,
zapomniany Tigon. W latach 1967-1973 popełnił zaledwie osiem przeciętnych horrorów,
z czego umiarkowanie polecić można Krew na szponach szatana (1971) i Pełzające mięso (1973).
Zarówno u Amicusa jak i u Tigona również grywał duet Cushing & Lee.


Na koniec humorystyczny, prywatny akcent. Wieki temu zmajstrowałem planszówkę HAMMER HORROR  8)



Wygrzebałem zza szafy i wygląda na sprawną. Taka zwykła kostkowa przygodówka.
Trzeba dotrzeć do zamku Draculi i załatwić go. Po drodze przeszkadzajki i spotkania z bohaterami filmów.
Mam nawet do niej karty gry oraz postaci. Pamiętam, że opinie graczy były bardzo dobre  ;)

Co do komiksów w stylu Hammera to z tego co się zorientowałem to raczej ubogo.
A jeśli chodzi o nasz rynek, to mam wrażenie, że w ogóle mało wydaje się horrorów.
Czymś zbliżonym i nawiązującym do klasyki, wydaje się Tomb of Dracula.



Wiem, to Marvel, a nie Hammer i w dodatku ramota. Ale mam niedosyt takich rzeczy. Czytałbym.
Próbuję na netach dotrzeć z tym tytułem do Marvelicji:) Może kiedyś Egmont wyda.
 

5
Komiksy europejskie / Komiksy węgierskie
« dnia: Śr, 31 Styczeń 2024, 14:47:01 »
Sziasztok képregény rajongók

Co sądzicie o starych komiksach od bratanków ?
Jest sens cisnąć Ongrysa by się nimi zainteresował ?  :)
Czy lepiej tego nie tykać  i pozwolić im spokojnie leżeć gdzieś w czeluściach.







Ja zostawiłem sobie tylko dwie pozycje. Ducha z Canterville. Fajna etiuda z kozackim bohaterem.
I moje ulubione, Miasto milczących rewolwerów. Chętnie przyjąłbym porządne wznowienie na kredzie,
ale wiem, że łączyłoby to się z nowym tłumaczeniem, a to stare jest dla mnie jedyne, kanoniczne.
Bawią mnie, zarówno fabuła jak i groteskowe rysunki Erno Zorada. Plus kultowe teksty.
Spoiler: PokażUkryj


Scenarzysta Tibor Horvath wraz z rysownikami Erno Zoradem, Palem Korcsmárosem, a zwłaszcza
Attilą Fazekasem natrzaskali masę komiksów. Podejrzewam, że wszystkie na tym samym
poziomie i podobne fabularnie co te wydane u nas.
Z tego co przejrzałem to kilka jakoś tam rokuje.

Ale czy jest sens penetrowania rynku węgierskich ramotek ? Skoro nawet tych frankofońskich
wydaje się u nas mało. Mam duże wątpliwości.
A może ktoś zna jakiś węgierski komiks godny wydania ?

6
Filmy i seriale / Giallo
« dnia: Nd, 28 Styczeń 2024, 13:22:39 »
Cenicie ? Lubicie ? Kochacie ? Zbieracie ? Jakie są wasze naj ? A może nie tykacie ?

Za Wikipedią:
"Giallo – popularny, głównie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, nurt we włoskim kinie grozy.
Mianem giallo określano krwawe kryminały wzorowane po części na tanich powieściach sensacyjnych
i filmach Alfreda Hitchcocka. Fabuła gialli opiera się głównie na zawikłanej zagadce kryminalnej,
brutalnych morderstwach i poszukiwaniu ich sprawcy, w którym często biorą udział przypadkowe osoby.
Częstym znakiem rozpoznawczym giallo są czarne rękawiczki noszone przez mordercę.
Filmy giallo często były cenzurowane i zakazane w wielu krajach z uwagi na efekty gore i sceny przemocy.
. . .
Nazwa giallo – "żółty" pochodzi od żółtego koloru okładek popularnych we Włoszech powieści kryminalnych".

Za twórcę i pioniera Giallo uważa się Mario Bavę. Najpierw, w 1963 roku wypuścił on na ekrany
Dziewczynę, która wiedziała za dużo, niezły film który nosi znamiona późniejszego stylu
i często jest określany jako proto-giallo. A rok później (1964), kultowy już dzisiaj Sześć kobiet dla zabójcy.



Pełnokrwiste giallo. które wywarło wpływ na dalszy rozwój gatunku w przyszłości.
Bava i Sześć kobiet... było dla giallo tym samym czym byli Leone i jego Za garść dolarów dla spaghetti westernu.
Z małą różnicą. Film Leone momentalnie uruchomił całą falę. Film Bavy nie dał takiego szybkiego impulsu.
W latach 1965-1969 trochę eksperymentowano, powstawały produkcję quasi-giallo. Niezbyt wysokich lotów, dodajmy.
Sam Bava też podążył w inne rejony, niespecjalnie czując potrzebę "kontynuacji" swego klasyka.
Trzeba było czekać aż do 1970 roku kiedy to zakasał rękawy Dario Argento i zmajstrował
świetnego Ptaka o kryształowym upierzeniu.



To właśnie Ptak (pierwsza część z "trylogii zwierzęcej" Argento) wywalił z hukiem drzwi
i wyzwolił całą hordę giallo, które zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu.

Co mnie jara w giallo ? Sporo rzeczy. Zabawa światłem, cieniami, kamerą. Tajemnica tożsamości
mordercy. Brutalność (nie jest mi konieczna, ale dobrze jak trochę jest  ;)). Ogólny klimat,
scenografia,  muzyka. No i piękne, zmysłowe aktorki, jakich próżno szukać we współczesnym kinie.
Od wyboru do koloru: Barbara Bouchet, Dagmar Lassander, Anita Strindberg, Suzy Kendall,
Nieves Navarro (moja faworytka), Erika Blanc czy królowa giallo - Edwige Fenech:


Tu, Edwige na plakacie Oczy czarnego kota (1972), dość przeciętnego giallo. Tylko dla fanów.

W połowie lat 70-tych gatunek zaczął już się wypalać. Budżety były coraz lichsze, co za tym
idzie powstawała większa tandeta. Kombinowano z erotycznymi giallo, których raczej nie polecam,
bo to jedne wielkie kaszany. Natomiast o dziwo kilka co najmniej dobrych rzeczy wypuszczono
w latach 80-tych. O masowej produkcji nie było już mowy, ale gatunek ciągle żył.
Ciągle w dobrej formie był Argento. A za giallo zabrał się syn Mario Bavy, Lamberto. Nakręcił w tamtym
czasie, w sumie trzy gialla w tym całkiem niezłe Delirium (1987)/nie mylić z Delirią Soaviego/
 czy Zginiesz o północy (1986).



Były też próby tworzenia giallo poza granicami Włoch. Starali się Francuzi, raczej z przeciętnym skutkiem.
Francja była świetna w tamtych czasach, w kinie policyjnym, gangsterskim czyli jak to kiedyś nazywano,
sensacyjnym. Ale te kilka gialli których stworzyli specjalnie chwały im nie przyniosło.
Rzecz jasna, mowa o autonomicznym kinie francuskim, bo sporo włoskich gialli powstało w kooprodukcji
z Francją. Tych nie liczę. Przeciętny, acz nie najgorszy przykład samodzielnego francuskiego giallo,
Nóż na gardle (1986).



Z dostępnością do giallo w Polsce zawsze był problem bez względu na ustrój. Podobno coś
pojawiło się w kinie nocnym PRL. Także ponoć coś wyszło na VHS, ale ja przyznaję się, nie natrafiłem
na takowe. Sam zainteresowałem się gatunkiem dopiero wraz z rozwojem sieci, czyli 2000+.
Nie ukrywajmy, to źródło jest najważniejsze.
W telewizji posucha straszna. Lata temu puszczali ze dwa filmy Argento. Pamiętam też, że
gdzieś na kablówce leciał też Nie torturuj kaczuszki (1972), całkiem fajne "wiejskie" giallo, tym
razem od Lucia Fulci.



Po 2000, Włosi sporadycznie wypuszczają jakieś neo giallo, ale moim zdaniem są to produkcje słabe,
średnie co najwyżej niezłe. Nie starające się kopiować 1 do 1 starych klasyków, ale przyjmujące
konwencje współczesnych thrillerów. W miarę dobre, jako tako godne polecenia jest na przykład giallo,
Kryształowe oczy 2004



Sam Dario Argento w 2009 roku powrócił z tworem Giallo - Kolekcjoner piękna. Film przepadł.
Ja daję mu 4/10. 4,5/10 za jedno małe ciekawe rozwiązanie fabularne.

Mój Top25 giallo otwiera nie kto inny jak (wiem, mało oryginalne):



1.Głęboka czerwień (1975)
2. Dziwny zwyczaj pani Wardh (1971)
3. Co się stało z Solange? (1972)
4. Ptak o kryształowym upierzeniu (1970)
5. Opera (1987)
6. Skąd ta krew na ciele Jennifer? (1972)
7. Ogon skorpiona (1971)
8. Ciemności (1982)
9. Sześć kobiet dla zabójcy (1964)
10. Śmierć na wysokich obcasach (1971)
11. Kot o dziewięciu ogonach (1971)
12. Zginiesz o północy (1986)
13. Śmierć przychodzi o północy (1972)
14. Delirium (1987)
15. Taniec na ostrzu brzytwy (1973)
16. Nie torturuj kaczuszki (1972)
17. Jaszczurka w kobiecej skórze (1971)
18. Torso (1973)
19. Dziewczyna, która wiedziała za dużo (1963)
20. Czarny dzień (1971)
21. Nic pod sukienką (1985)
22. Kto widział jej śmierć? (1972)
23. Siedem zakrwawionych orchidei (1972)
24. Czarny odwłok Tarantuli (1971)
25. Siedem żółtych jedwabnych szali (1972)

Podejrzewam, że gdzieś istnieją też giallo komiksy. I nie mówię tu o starej włoskiej pulpie, w której
zapewne jest masa nawiązań, tylko o jakiś autorskich normalnych komiksach. Chętnie bym
sobie takie poczytał.
Z tego co kojarzę, w Polsce nigdy nic nie wyszło, nawet inspirowane giallo, choć mylić się mogę.

7
Filmy i seriale / Spaghetti-Western
« dnia: Cz, 25 Styczeń 2024, 15:36:31 »
Lubicie ? Kochacie ? Zbieracie ? Jak zaczęła się wasza przygoda ze spagami ? A może nienawidzicie ?  ::)
Za Wikipedią:
"Spaghetti western – potoczna nazwa nurtu we włoskiej kinematografii w latach 1963–1973, na określenie
westernów kręconych we Włoszech i Hiszpanii. Twórcą charakterystycznych cech tego podgatunku był Sergio Leone.
Spaghetti westerny były produkowane przy wykorzystaniu zwykle niskiego budżetu, z udziałem aktorów europejskich
oraz latynoskich i kilku amerykańskich. Cechowały się wysoką brutalnością, nihilizmem moralnym
i czarnym humorem. Do głównych przedstawicieli nurtu zalicza się Sergia Leone i Sergia Corbucciego."

Tyle lakonicznym tytułem wstępu. Dodam od siebie, że nie powinno się mylić Spaghetti z amerykańskim
anty-westernem mimo kilku cech wspólnych. Rok 1973 też jest mylący. Wtedy minęła fala, ale trochę
spagów, później również jeszcze powstało.
Różne źródła różnie podają co do ilości wyprodukowanych Spaghetti. Taki IMDB na przykład
wylicza grubo ponad 700 Spaghetti Westernów, co jest z pewnością przesadą. Zapewne uwzględniają
wszystko co ma związek z westernem i Włochami zarazem, w tym także typowe komedie i filmy
kręcone przed erą Spaghetti. Moim zdaniem liczba pomiędzy 600, a 650 jest w miarę wiarygodna.
Ciężko to wszystko zliczyć. Pytanie czy uwzględniamy produkcje tylko takie w których maczali palce
Włosi czy mogą to być samodzielne produkcje hiszpańskie, hiszpańsko-brytyjskie itp...
Jest teoria, że to właśnie hiszpański Tierra Brutal (1961) dal początek całemu nurtowi i otworzył oczy Włochom.

Ja nie podejmuję się wyrokowania, który spag, czy raczej proto-spag był pierwszy. Stawiam na proces.
W każdym razie związki Włochów z Hiszpanami są mocno zaznaczone w historii Spaghetti.
Większość to oczywiście produkcje włoskie z domieszką hiszpańszczyzny, ale zdarzają się produkcje
hiszpańskie z domieszką włoszczyzny, jak na przykład świetny Skazani na życie (1972).

Jak to się u mnie zaczęło ?
Słyszało się oczywiście sporadycznie od starszego pokolenia o włoskich westernach , ale
raczej nie interesowałem się tym zagadnieniem w erze VHS. Samo to określenie wzbudzało uśmieszki.
Trzeba było do tego dojrzeć. Koło 1995 roku kuzyn podłapał gdzieś CD ze składanką tematów muzycznych
ze Spaghetti. Byli tam mistrzowie rzecz jasna: Morricone, Nicolai, Bacalov i Ortolani. To było cudowne.
Wsiąknęliśmy w to zupełnie. Pamiętam, że raz na ruski rok, w trójce, Beksa, też odpalał czasem
coś ze Spaghetti. Zapragnąłem oglądać spagi, ale skąd je brać ? Posucha straszna. Dopiero w 1997
roku TVP wyemitowała Za parę dolarów więcej (1965).

Rzecz jasna nagrało się na kasetę i wałkowało. Od tego momentu stałem się fanem nurtu.
Z pomocą próbowała też przyjść Polonia 1, która miała w repertuarze włoskie filmy. Niestety w sumie
wyemitowała przez lata, może ze trzy spagi na krzyż. W tym głównie wałkując jeden tytuł.
Niesławnego Nazywali go Amen (1972).

Koszmarne Spaghetti. Nie polecam  :-\

Po 2000 roku, ciut się poprawiło. Sklepy multimedialne zaczęła zalewać fala dvd, a wraz z nią
pojawiły się westerny Sergia Leone. Był też kanał Europa Europa, który łaskawie też wypuścił
kilka spagów, w tym najczęściej emitując, świetny klasyk Dni gniewu (1967). Niestety nie wiedząc
czemu, była to okrojona o 20 minut wersja.

Gdzie nie gdzie, krąży jeszcze ta pocięta wersja w sieci. Stanowczo ją odradzam!

Na rynku dvd pojawił się też pierwszy Spaghetti nie od Leone. Kultowy Django (1966),
wydany przez Pol-Media. Żałuję, że po kilku latach pozbyłem się tej płyty. Dziś byłby
to biały kruk.

Niestety, Django nie pociągnął za sobą kolejnej włoszczyzny i aż do 2010 roku, razem ze swoją
marną kontynuacją Django 2 (1986) byli samotnymi przedstawicielami spagów wydanych
w Polsce (nie licząc rzecz jasna Leone). W 2010 przestałem się interesować rynkiem dvd,
a zbierane kolekcje poszły na sprzedaż, więc nie mam pojęcia czy w temacie działo się coś później.
 Domyślam się, że nie. W tamtym czasie już nowe możliwości
dawała sieć (i tak w zasadzie do dzisiaj). Tak koło roku 2004/05 zaczęło się oglądanie na całego  ;).
Pojawili się też fani spagów w przestrzeni publicznej jak Quentin Tarantino, który propagował
gatunek swoimi wypowiedziami, jak i własną twórczością.

Mój Top50 Spaghetti otwiera nie kto inny jak:

1. Dobry, zły i brzydki (1966)
2. Za kilka dolarów więcej (1965)
3. Django (1966)
4. Człowiek zwany Ciszą (1968)
5. Pewnego razu na dzikim zachodzie (1968)
6. Pistolet dla Ringa (1965)
7. Za garść dolarów (1964)
8. Wielka rozgrywka (1966)
9. Twarzą w twarz (1967)
10. Dni gniewu (1967)
11. Skazani na życie (1972)
12. Hellbenders (1967)
13. Uciekaj człowieku, uciekaj (1968)
14. Ślepiec (1971)
15. Sabata (1969)
16. Bezwzględna czwórka (1968)
17. Strzelać do żywych, modlić się za zmarłych (1971)
18. Zawodowiec (1968)
19. Arizona Colt (1966)
20. Navajo Joe (1966)
21. Nazywam się Nobody (1973)
22. Śmierć jeździ konno (1967)
23. Pociąg do Durango (1967)
24. Kula dla generała (1968)
25. Sartana (1968)
26. Wielki pojedynek (1972)
27. Nazywają mnie Trinity (1970)
28. Powrót Ringa (1965)
29. Jestem Sartana (1970)
30. Karabin Gatlinga (1968)
. . . . dobra starczy, dalej już nie będę przynudzał  :)

Przy okazji zgłębiania Spaghetti-Westernu, przez jakiś czas "studiowałem" też trochę
pokrewne Tortille-Westerny czyli produkcje wprost z pięknego Meksyku. Faktycznie
W końcówce lat 60-tych i przede wszystkim w latach 70-tych, pewna grupa meksykańskich
westernów posiadła część klimatu, stylu ich włoskich odpowiedników,

ale to inna historia.

Mówi się o tym, ze komiksowa seria Durango jest typowym przedstawicielem Spaghetti.
Faktycznie, tylko ślepy nie zauważyłby wyraźnych inspiracji, jednak mnie cykl Swolfsa nie
zachwycił, ani zadowolił. W filmach Spaghetti kocham klimat, muzykę, wszelką celebrację (ruchy,
spojrzenia). Komiksy mi tego nie dają. Sam pomysł wyjściowy Durango nie przypadł mi do gustu.
Akcja o ile pamiętam zaczynała się w 1898 roku, co jest kuriozum. W tamtym czasie po
dzikim zachodzie zostawały już zgliszcza. Autor zdecydował się na ten zabieg bo wymyślił sobie
że bohater musi mieć Mausera  :-\ , a więc akcja dzieje się na przełomie wieków. Gryzie mi się to.
Fabuły też raczej liche (no ale z filmami bywało podobnie).
No cóż, może jeszcze doczekam się Spaghetti komiksu, który mnie porwie i oczaruje.

8
Które komiksy uważaliście za dobre, a może nawet zachwycaliście się nimi,
a po pewnym czasie i kolejnym czytaniu zaliczyły zjazd (totalny zjazd) ?

I na odwrót. Czy rozczarowaliście się jakimś komiksem, odłożyliście zniechęceni,
a po jakimś czasie daliście mu drugą szansę i okazało się, że to jednak jest dobre ?

Spadek w dół:
Najłatwiej wymienić komiksy z dzieciństwa, choćby Wróblewskiego, które już dziś nie chwytają.
Albo Semiki gdzie poza Punisherem i dwoma pierwszymi rocznikami Batmana, reszta dla
mnie niestrawna. Ale z ery nowożytnej też się coś znajdzie:

Universal War I - kilka lat temu wielkie wow! Wysoko oceniona epopeja. Ostatnio
wróciłem z zamiarem miłego spędzenia czasu i porażka. Załamała mnie ta naukowa gadanina.
Stereotypowe postacie, durne wątki obyczajowe, nielogiczności. Męczyłem się, w pewnym momencie
tracąc kontrolę nad fabułą. Sam nie wiem co mnie wcześniej zachwyciło.

Skarga utraconych ziem - czytane pierwsze wydania. Wtedy rewelacja. Po latach to już było nie to.
Nie powiem, że to zły komiks, ale już mnie nie ruszał. Nie wciągnął mnie ten świat. Sprzedałem.

Durango - początkowo dobra seria. Chętnie brałem kolejne części. W długim oczekiwaniu na 18 tom,
odświeżyłem sobie całość, w tym kilka ostatnich nieczytanych tomów i minka mi zrzedła. Kurcze,
jakie to było przeciętne, momentami mierne. Sprzedałem.

Korriganie - za pierwszym razem, całkiem wyborne fantasy. Ostatnio powróciłem i nie dałem rady
przeczytać do końca. Nawet grafa nie chwyta. Bo co z tego, że styl świetny skoro postacie i reszta
mi nie pasują.

Awans w górę:
Wieczna wojna - czytana po raz pierwszy w Fantastyce. Pierwszy album jakoś dobrze wchodził,
ale potem zawsze odpadałem. Po latach skusiłem się na wydanie Egmontu i mnie olśniło.
Rewelacyjna historia, do której widać musiałem dojrzeć. Mój top SciFi.

Corto Maltese - wieki temu podłapałem gdzieś czarno białą "Balladę o słonym morzu". Rysunek
jakiś niechlujny, bohater patyczak, gadają o czymś i gadają, Nuda. Rzuciłem w cholerę.
Skusiłem się gdy Egmont wydał w kolorze i padłem na kolana. "Opowieść słonych wód", niemal
arcydzieło. Prawie się popłakałem pod koniec. Cała seria świetna.

Punisher Max - pożyczyłem sobie pierwszy tom zaraz po ukazaniu. Potem drugi zaledwie przekartkowałem.
"To nie jest mój Punisher" wydałem wyrok. Po kilku latach złamałem się i zacząłem od nowa.
I kurczę jakoś w to wszedłem. Nadal najbardziej wolę "stare" Punishery, ale ta seria też jest
całkiem dobra.

Po latach też zmieniłem zdanie co do serii Storm. Dawniej uważałem, że to najgorsze co
wydała Fantastyka w swoim "Komiksie". Teraz to dla mnie zupełnie przyzwoite SciFi. Choć szkoda,
że ostatnie numery poziomem znowu dołują

9
Muzyka / SynthPop / New Romantic
« dnia: Pt, 30 Grudzień 2022, 13:05:10 »
Gatunek, który nie jara mnie już tak jak dawniej, ale trochę na półkach i playlistach jeszcze tego zostało  :)
Moje Top30 albumów synthpopowych z pierwszej fali początku lat 80-tych,
w nurcie New Romantic i okolicach.

1) Ultravox - Quartet (1982)

2) Visage - Visage (1980)

3) Icehouse - Primitive Man (1982)

4) Depeche Mode - Some Great Reward (1984)

5) Hubert Kach - Ich Komme (1982)

6) Ultravox - Vienna (1980)

7) Devo - New Traditionalists (1981)

8.) The Twins - Wild Romance (1983)

9) Depeche Mode - A Broken Frame (1982)

10) Ultravox - Lament (1984)

11) The Sparks - In Outer Space (1983)
12) Soft Cell - Non Stop Erotic Cabaret (1981)
13) White Door - Windows (1983)
14) O.M.D. - Architecture & Morality (1981)
15) Visage - The Anvil (1982)
16) ABC - The Lexicon of Love (1982)
17) Classix Nouveaux - La Verite (1982)
18) A Flock of Seagulls - The Story of the Young Heart (1984)
19) Devo - Oh No It's Devo! (1982)
20) O.M.D. - Organisation (1980)
21) Berlin - Pleasure Victim (1982)
22) John Foxx - Metamatic (1980)
23) The Twins - Modern Lifestyle (1982)
24) Depeche Mode - Speak & Spell (1981)
25) Peter Schilling - 120 Grad (1984)
26) Classix Nouveaux - Secret (1983)
27) Icehouse - Icehouse (1980)
28) Blancmange - Happy Families (1982)
29) Gary Numan - Dance (1981)
30) Japan - Gentelmen Take Polaroids (1980)

10
Muzyka / Glam Metal / Melodic Hard Rock
« dnia: Cz, 29 Grudzień 2022, 13:00:58 »
Gatunek zakorzeniony w latach 70-tych (Kiss, Alice Cooper), swoje apogeum potęgi przeżywał
w latach 80-tych. Podupadł z początkiem dekady lat 90-tych.
Mój Top30 Amerykańskich albumów Glam Metalowych  ;)

1) Alice Cooper - Trash (1989)


2) Cinderella - Long Cold Winter (1988)


3) Bon Jovi - Bon Jovi (1984)


4) Lita Ford - Lita (1988)


5) Motley Crue - Shout at the Devil (1983)


6) Alice Cooper - Hey Stoopid (1991)

7) Bon Jovi - Slippery When Wet (1986)

8.) Cinderella - Night Songs (1986)

9) Ratt - Out of the Cellar (1984)

10) Twisted Sister - Come Out and Play (1985)

11) Skid Row - Skid Row (1989)
12) Lita Ford - Dancin' on the Edge (1984)
13) Kix - Blow My Fuse (1988)
14) King Kobra - Ready to Strike (1985)
15) Danger Danger - Danger Danger (1989)
16) Vixen - Vixen (1988)
17) Ratt - Invasion of Your Privacy (1985)
18) Alice Cooper - Constrictor (1986)
19) Bon Jovi - New Jersey (1988)
20) Poison - Look What the Cat Dragged In (1986)
21) Great White - Once Bitten (1987)
22) Van Halen - 1984 (1984)
23) Quiet Riot - Metal Health (1983)
24) Motley Crue - Dr Feelgood (1989)
25) Guns N'Roses - Appetite for Destruction (1987)
26) Twisted Sister - Stay Hungry (1984)
27) White Lion - Pride (1987)
28) Kix - Hot Wire (1991)
29) Britny Fox - Britny Fox (1988)
30) Icon - Night of the Crime (1985)

11
Dział ogólny / Przerwane serie
« dnia: Pt, 14 Październik 2022, 18:13:18 »
Wiele poświęca się nowościom, komiksom dotychczas niewydanym, a moim marzeniem jest
by uporządkować to co już kiedyś zostało zasiane, ale z takich czy innych powodów nie pociągnięto dalej.
Lub ewentualnie wydano, ale warto by wznowić. Myślę, że sporo osób kupowało i z chęcią dowiedzieli
by się co dalej się w nich działo.
Nie sposób wymienić wszystkie, ale podam te z mojego kręgu zainteresowań.
Głównie dotyczy to serii klasycznych frankofońskich, które ja osobiście bardzo lubię (na grubo
zaznaczyłem te na których najbardziej by mi zależało)


Michel Vaillant - Wyszło u nas 5 albumów z 70-ciu (Twój Komiks). Z uwagi
na ogrom serii i jej mocno podeszły wiek, wznowienie raczej nierealne.

Jessica Blandy - wyszły 24 części. U nas tylko 3 (Twój Komiks).
Sam raczej nie kupię, ale nie przeszkadza mi gdyby ktoś miał wydać.

Largo Winch - przydało by się wznowienie 1-8, najlepiej w powiększonym formacie  :)
(może z biegiem czasu całość wyszła by w A4)

Cygan - komplet (6) wydał kiedyś Egmont. Przydałoby się wznowienie.


Alpha - do tej pory wyszło 16 albumów. U nas tylko 6 (Egmont)

Bloodline - wyszły 4 albumy. U nas 3 (Twój Komiks)

Pieśń Strzyg - wyszło 18 albumów. U nas tylko 5 (Egmont)

W kręgu podejrzeń - Wyszło 14 albumów. U nas tylko 5 (Twój Komiks(4) + Timof(1).
Były u nas zawirowania z tym piątym albumem. Przydałby się integral z całym pierwszym cyklem (1-5).
Jeśli by chwyciło można by wydać ciąg dalszy.


Błękitna Jaszczurka - wyszło 6 albumów. U nas 4 (Twój Komiks)

Celadon Run - wyszły 4 albumy. U nas tylko 1 (Twój Komiks)

Mandryl - wyszło 7 albumów. U nas 2 (Twój Komiks)

Niklos Koda - do tej pory wyszło 15 albumów. U nas tylko 2 (Siedmioróg)


Frank Lincoln - wyszło 6 albumów. U nas tylko 2 (Twój Komiks)

Wayne Shelton - do tej pory wyszło 13 albumów. U nas tylko 2 (Egmont)

Aria - wyszło 40 albumów. U nas tylko 5 (Sfera + Podsiedlik, Raniowski i Spółka)

Gorn - wyszło 11 albumów. U nas tylko 2 (Amber)

S.F.

Aquablue - do tej pory wyszło 17 albumów. U nas 8 (Egmont)

Falka - wyszły 3 albumy. U nas tylko dwa! (Amber)

Kukabura - wyszło 8 albumów. U nas tylko 3 (Egmont)

Lorna - wyszło 10 albumów. U nas tylko 3 (Egmont)

Vlad - wyszło 7 albumów. U nas 4 (Egmont)


Oraz rozpoczęte (po dwa albumy) serie wydawnictwa Pegasus:
Ian Kaledine - w oryginale wyszło 10 albumów.
Tetfol - wyszło 7 albumów.
Marine - wyszło 9 albumów.

Pamięta ktoś jeszcze te serie ? Byliby chętni na porządne (całe :)) wznowienia ?
Może ktoś podejmie wyzwanie i da się coś odratować.

12
Dział ogólny / KOMIKSpec.pl poleca
« dnia: Cz, 15 Wrzesień 2022, 09:14:56 »
Pewnie wielu z nas trafia od czasu do czasu na okładkowe info, że wśród polecających dany
tytuł jest nasze forum. To miłe, ale z czystej ciekawości, wytłumaczy ktoś jak to działa ?
Czy jest jakaś grupa użytkowników (bo chyba nie jeden) która dostaje komiks do wglądu
tuż przed wydaniem ? Kto to zatwierdza ?
Sorry jeśli trochę naiwnie, ale nie orientuję się w tych sprawach, a nie zawadziłoby wiedzieć.

13
Dział ogólny / Strona "bedetheque"
« dnia: Pn, 15 Sierpień 2022, 15:54:45 »
Jeśli zły dział, proszę o przeniesienie

https://www.bedetheque.com/search

Jako, że jestem trochę zielony w temacie, proszę kogoś starszego stopniem o pomoc.
Czy ta wyszukiwarka to jest już wszystko co oferuje strona ?
Czy nie ma tam możliwości wylistowania sobie np. komiksów przygodowych z lat 2000-2010 itp. ?
Bo tym co wkleiłem chyba się nie da.

Strony: [1]