1
Dział ogólny / My, Ambasadorowie Komiksu
« dnia: Pt, 28 Luty 2020, 15:58:47 »
Dyskusja w innym wątku skłoniła mnie do zastanowienia się nad skutecznością naszego wpływu na czytanie komiksów przez innych.
Jestem ciekaw, czy komuś z Was udało się kiedyś skutecznie przekonać inną osobę do wejścia w regularne czytanie komiksów - a jeśli tak, to jaką metodą i czy na stałe.
Kto może oddolnie poszerzać grupę czytających komiksy, jeśli nie czytający i nie wydawcy?
Ja jestem raczej słabym ambasadorem: mam na tym polu same porażki. Kumpel był kiedyś pod wrażeniem Wiecznej Wojny, o której mu nagadałem. Był pod wrażeniem, a i tak nie wszedł w komiksy. Inny kolega usłyszał ostatnio jakiś podcast o śmierci Polcha i jego twórczości: kupił sobie integral Funky Kovala. Dopytuję regularnie - komiks leży i czeka na przeczytanie...
Mam za to masę przykładów osób, które przestały czytać i teraz na moją pasję patrzą z litościwym kiwaniem głową.
Ludzie tu na forum często piszą: "Żona mnie zabije, ale kupię". Jeśli nie potrafimy przekonać do pasji tych, z którymi jeteśmy na codzień, to jaka jest jej przyszłość? Czy Wasze dzieci czytają regularnie?
Jako kontrprzykład podam książki Mroza czy ogólnie krzyminałów: przekonanie jednej koleżanki z pracy przez drugą to kwestia jednej rozmowy...
Udało Wam się kiedyś kogoś zwerbować do grona czytających? Do takiego stopnia, że co miesiąc wydaje na to jakąś kwotę?
Jestem ciekaw, czy komuś z Was udało się kiedyś skutecznie przekonać inną osobę do wejścia w regularne czytanie komiksów - a jeśli tak, to jaką metodą i czy na stałe.
Kto może oddolnie poszerzać grupę czytających komiksy, jeśli nie czytający i nie wydawcy?
Ja jestem raczej słabym ambasadorem: mam na tym polu same porażki. Kumpel był kiedyś pod wrażeniem Wiecznej Wojny, o której mu nagadałem. Był pod wrażeniem, a i tak nie wszedł w komiksy. Inny kolega usłyszał ostatnio jakiś podcast o śmierci Polcha i jego twórczości: kupił sobie integral Funky Kovala. Dopytuję regularnie - komiks leży i czeka na przeczytanie...
Mam za to masę przykładów osób, które przestały czytać i teraz na moją pasję patrzą z litościwym kiwaniem głową.
Ludzie tu na forum często piszą: "Żona mnie zabije, ale kupię". Jeśli nie potrafimy przekonać do pasji tych, z którymi jeteśmy na codzień, to jaka jest jej przyszłość? Czy Wasze dzieci czytają regularnie?
Jako kontrprzykład podam książki Mroza czy ogólnie krzyminałów: przekonanie jednej koleżanki z pracy przez drugą to kwestia jednej rozmowy...
Udało Wam się kiedyś kogoś zwerbować do grona czytających? Do takiego stopnia, że co miesiąc wydaje na to jakąś kwotę?