6
« dnia: Nd, 13 Marzec 2022, 15:13:04 »
Zrobiłem małą retrospektywę serii szukając szczęścia w starym kinie gdy nowe w ogóle nie rajcuje. Choć filmy akcji powstawały nawet wcześniej ( np. proto-Bond Hitchcocka "Północ-Północny Zachód", elementy kina akcji były obecne w westernach, w Siedmiu samurajach, nawet w kinie niemym, jak cała struktura filmu "Pancernik Potiomkin" by w nim czekać aż dojdzie do nieuchronnej jatki z góry oczekiwanej ) dopiero filmy z Connerym były w pełni ukształtowanymi akcyjniakami a na bum gatunku akcja trzeba było czekać aż do lat 80-tych.
Najwybitniejsze odcinki Bonda - trzy pierwsze z Connerym, Człowiek ze złotym pistoletem, Zabójczy widok, Licencja na zabijanie, GoldenEye i Casino Royale.
"Dr. No" to chyba mój ulubiony teraz, kiedyś nie, a teraz nawet mnie ten film fascynuje gdzie w jednym tytule poumieszczano parę gatunków naraz - szpiegowski, retro s-f, eskapistyczny komiks, kryminał noir, i wciągająca, opakowana niepowtarzalnym klimatem całość.
"Człowiek ze złotym pistoletem" coś z niego miał dlatego to jeden z fajniejszych epizodów ever. "Zabójczy widok" - bo to już ejtisowy akcyjniak pełną gębą w czasie gdy przemeblowanie w gatunku zaczął robić McClane. GoldenEye - tu zastanawiam się czy kultowy status pierwszego Brosnana był dlatego, że zadziałał efekt świeżości czy to film był aż taki dobry. Wolałem od niego wcześniejszą "Licencję na zabijanie" - rasowy film sensacyjny, mniej szpanerki akcyjniak.
Kto był najlepszym odtwórcą - cóż, nigdy na to nie patrzę, interesują mnie filmy same w sobie a nie jak kto gra a każdy gra wystarczająco bym na to zwracał uwagę.
Kobiety - wybór miss całej serii jest za trudny, łatwiej to zrobić w serii Piątek trzynastego.
Piosenki - kilka z nich rządzi. W radiu szczególnie kawałek Tiny Turner jak żaden inny.