Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - pszemcio

Strony: [1] 2
1
Dział ogólny / Odp: Wydawnictwo Mandioca
« dnia: Wt, 26 Marzec 2024, 08:06:45 »
Czytałem książkę i wbrew wielu opiniom, nie jest to dla mnie głównie książka o rzeczywistości po końcu świata, lecz o ojcostwie. Komiks czeka w kolejce. Wziąłem na festiwalu kolor. Tak jak ktoś wspomniał - kolory bardzo subtelne, więc nie było parcia na czerń i biel, mimo że tak lubię najbardziej

2
Dział ogólny / Odp: 10/10 czyli komiksowa perfekcja
« dnia: Śr, 20 Marzec 2024, 14:59:55 »
Komiks ok tylko, że powinni sprzedawać go w komplecie ze szkłem powiększającym.
Niektóre kadry mają 1 cm2 a w środku tekst, pojawia się też czcionka na granicy widzialności.

Piszesz o Rusty? Nieczytelna czcionka ta głównie biała na czarnym tle. To już niestety wina Centrali, w wersjach anglojęzycznych czcionka grubsza i widocznośc nieporównywalnie lepsza. Co do formatu - mamy taki jak zachodni

3
Dział ogólny / Odp: 10/10 czyli komiksowa perfekcja
« dnia: Cz, 07 Marzec 2024, 14:33:04 »
Rozumiem, że nie zdajesz sobie sprawy, że to co obecnie nazywamy "mangą" wywodzi się w prostej linii od amerykańskich komiksów, masowo dystrybuowanych przez Amerykanów na terenie Japonii od 1945?

A to jest akurat bardzo ciekawy wątek, bo są przecież wykopaliska z dużo wcześniejszymi mangami, czy tam pre-mangami

https://www.breakdownpress.com/store/pre-war-manga-easygoing-daddy-by-as-yutaka-hineko-their-only-child-by-nagasaki-batten

https://www.fantagraphics.com/products/tank-tankuro-prewar-works-1934-1935

4
Dział ogólny / Odp: 10/10 czyli komiksowa perfekcja
« dnia: Wt, 05 Marzec 2024, 14:00:52 »
@pszemcio - masz na tej liście prawie wszystko co chciałbym, ale jeszcze nie czytałem :)

no to polecam, kilka rzeczy już dostępnych po polsku, ale generalnie ja nie jestem jakimś anglistą z wykształecenia, raczej średniozaawansowany co się dogada, co oznacza, że należy się wersji ang. też nie obawiać

5
Dział ogólny / Odp: 10/10 czyli komiksowa perfekcja
« dnia: Wt, 05 Marzec 2024, 13:19:05 »
Mam taką listę w głowie i sporo z tych komiksów nie było wydanych jeszcze w PL. Z jednej strony szkoda, z drugiej - wszystko przed nami

1. Chris Ware -  "Rusty Brown" - Jestem fanem, uważam, że Ware jest najlepszym autorem komisów, jakiego kiedykolwiek czytałem. Jest perfekcyjny w pokazywaniu uczuć i emocji, nie pokazując ich wprost. Jest genialny w operowaniu niedopowiedzeniami i konstruowaniu fabuł, w których wraz z lekturą odkrywasz coraz więcej szczegółów, zmieniających obraz postaci. Ware stoi po stronie przegrywów, to są śmiertelnie dołujące historie, które w jakiś sposób się przenikają, mają wspólne punkty i razem tworzą większe uniwersum. Nie żyjemy w próżni, czasem jedna sytuacja, jeden gest przypadkowej osoby, która również ma swoją historię, oddziałuje na nasze życie. "Rusty Brown" to zbiór, który powstawał latami i mimo, że grubas, jest zaledwie pierwszą częścią całości. Mniej tu zabawy formą niż w innych (równie genialnych) komiksach autora, ale opowieść tylko na tym zyskuje. Trzy historie z depresją, wykluczeniem, rozczarowaniem, buntem, rezygnacją i rasizmem w tle. Tego bombardowania emocjami nie można przegapić.

2. Chris Ware - "Jimmy Corrigan" - Uwielbiam styl, w jakim stworzony jest "Jimmy". Minimalizm, przywodzący na myśl instrukcję obsługi dla pasażerów samolotu. Zupełnie niecodzienny jest sposób przedstawienia wydarzeń, liczy się każdy szczegół, chrząknięcie, spojrzenie na biust siostry, drobny ruch przerywający krępującą ciszę. Do tego bardzo oryginalne kadrowanie, często odwołujące właśnie do instrukcji, schematów czy diagramów. Ware jest mistrzem komiksowego designu, całość jest kapitalnie zaprojektowana. Wreszcie sama historia, a właściwie dwie historie, które się w jakiś sposób splatają. Poruszanie się na granicy rzeczywistości i wyobrażeń powstałych w głowie bohatera stwarza autorowi spore pole do popisu. Rzecz dołująca, depresjogenna, więc teoretycznie powinna mnie na tych kilkuset stronach wymęczyć nieziemsko, a jednak za każdym podejściem fascynuje. Zgłębiałem to ponad dwa miesiące, świadomie dawkowałem i uprzedzam, że nie jest to lektura łatwa, ale czytanie go szybko byłoby zbrodnią, podobnie jak zbrodnią byłoby niewracanie do niego

3. Chris Ware - "Building Stories" - Emocjonalny terror. Rozpisana na kilkanaście zeszytów, kartek, albumów i książeczek opowieść o alienacji, cierpieniu, niezrozumieniu czy depresji. Ware jest geniuszem komiksu, wielkim architektem, mistrzem formy, o którym można pisać opasłe naukowe tomy, a jednocześnie kapitalnym narratorem, który z pozornie nudnych historii wyciska wszystko, co się da. Tego nie sposób czytać szybko, w biegu czy z telewizją w tle, zbyt wiele można stracić. Komiksy Chrisa Ware to pomnik stawiany ludziom zepchniętym do drugoplanowych ról, tym życiowym nieudacznikom, którymi się specjalnie nikt nie przejmuje i których nikt nie stara się zrozumieć. To rozpisane na kilkaset stron podręczniki empatii podane w rewolucyjnej formie. Zdecydowanie największy współczesny komiksowy autor.

4. Emil Ferris - "My Favorite Thing is Monsters" - Pozycja, która bardzo namieszała w moim komiksowym Top 5 wszech czasów. Niezwykła rzecz zarówno pod względem treści i formy. Opowieść o dziewczynce, która postanawia rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci kobiety, mieszkającej w tej samej kamienicy. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak całość przefiltrowana przez wyobraźnię bohaterki, która postrzega siebie jako potwora, w konsekwencji czego widziany przez nią świat również zamieszkują różne monstra. Fabuła jest szkatułkowa (historia w historii) pełna niedopowiedzeń, tajemnicy i twistów. Postacie bardzo wyraziste, a jednocześnie pełne sprzeczności, czego najbardziej dobitnym przykładem jest brat Karen. Całość stylizowana na notatnik czy zeszyt, lecz ubarwiona przecudnymi grafikami tworzonymi głównie długopisem. Ferris olewa klasyczne kadrowanie, większość paneli to piękne rysunki na stronę lub dwie i towarzyszące jej drobne dodatki jak komentarze, miniatury, dialogi i bloki tekstu. Wrażenie robi budowanie świata lat 60. w tle i wyłaniające się niespiesznie fakty o problemach społecznych czy polityce. Rasizm, zamachy, mafia, elementy noir oraz sztuka przez duże „S”, bo autorka czasem wręcz przerysowuje dzieła sztuki, wychodząc z tego obronną ręką. Polecam poszukać też informacji o samej Emil Ferris, bo to bardzo ciekawy kontekst, również mogący mieć wpływ na interpretację. Wielka rzecz na wielu polach, a na dodatek to dopiero pierwsza z dwóch części.

5. Charles Burns - "Ostatnie spojrzenie" - Nieprzypadkowo w samym komiksie jak i licznych tekstach na jego temat, często pada nazwisko guru hippisów i beatników - Williama Burroughsa. „Ostatnie spojrzenie” to poszatkowana fabuła, która w nowych kontekstach zyskuje nowe znaczenia. Dzieją się tu rzeczy niesamowite, choć tak naprawdę, gdy dotarłem do ostatniej strony, historia wydała się domknięta. Burns nie tylko miesza porządki czasowe, ale nadaje również wydarzeniom bardzo różne formy. Raz jesteśmy świadkami historii związanej z Sarą – byłą dziewczyną Douga, by za chwilę śledzić relacje bohatera z ojcem i w końcu przeżywać niesamowite przygody w komiksowym świecie Tintina. Na to wszystko autor nałożył psychodeliczną warstwę, mnóstwo niesamowitości, niepokoju i horroru w klimacie „Black Holes”. Całość ma wyraźnie narkotyczny posmak, a na szczególną uwagę zasługuje chowanie się za maską i przybieranie wyglądu postaci przypominającej bohatera komiksów Hergego. Ta ucieczka przed światem, a także motywy określające relacje z ojcem czy błądzenie w snach nago, kierują czytelnika wprost do rozkmin z dziedziny psychoanalizy... Trudno w krótkiej notce zawrzeć wszystkie aspekty tak złożonego dzieła, bo to rzecz raczej na długie i elokwentne rozprawy. Kolejny klasyk Burnsa to prawdziwe wyzwanie i jeden z najlepszych komiksów, jakie czytałem do tej pory

6. Michael Deforge - "Ant Colony" - Kolonia mrówek jak sprawnie funkcjonujące społeczeństwo. Trochę śmieszne, trochę smutne, momentami przerażające, bo podlane mocno narkotyczną kreską DeForge. Szacun, że przy takim stopniu zakwaszenia autor daje radę opowiedzieć spójną historię. Sporo tu rozterek typowo ludzkich, a całość zbliża się do postapo. Dla mnie rzecz idealna

7. Brecht Evens - "Jest zabawa" - "Jest zabawa" to Brecht Evens w najpełniejszej, najbardziej intrygującej i najciekawszej odsłonie. Już "Pantera" była czymś niezwykłym, niejednoznacznym i szalenie niepokojącym, ale dopiero bogactwo najnowszego komiksu pokazuje jaki potencjał skrywa ta twórczość. Zaczyna się niewinnie, banalne rozmowy, stopniowe poznawanie bohaterów, luźne barowe gadki. Z czasem w kwestii dialogów wiele się nie zmieni, choć robi się coraz bardziej emocjonalnie, a w końcówce wręcz filozoficznie. "Jest zabawa" to z jednej strony afirmacja nocnego życia, zatłoczonych barów, klubów, wielkomiejskiej wrzawy i zabawy, a z drugiej świadectwo kryzysu. Żaden z bohaterów nie jest do końca sobą, każdy kogoś udaje i każdy jest na swój sposób żałosny. Plątając się między dążeniem do przyjemności, chęcią odcięcia się od przeszłości i szukaniem swojego miejsca w całym tym bałaganie, bohaterowie są całkowicie pogubieni. Pretensjonalna końcówka to celowa gra z czytelnikiem, wieńcząca groteskową i wielowymiarową całość. Komiksowi towarzyszy niezwykła oprawa graficzna. To co dzieje się w sferze wizualnej to prawdziwy majstersztyk. Wydaje się, że w operowaniu kolorami, tworzeniu niecodziennych perspektyw czy wielowątkowych kadrów Evens doszedł do perfekcji i trudno będzie to przeskoczyć nawet jemu samemu. Charakterystyczny styl przy jednoczesnej różnorodności tych grafik to niewątpliwie znak firmowy autora, a sam komiks to według mnie najlepsza rzecz wydana w Polsce w 2020.

8. Hugo Pratt - "Bajka wenecka" - Bajka wenecka" zawiera wszystko, co najlepsze w tej klasycznej serii. Jest kolejna nieprzeciętna przygoda, jest aura tajemnicy, atmosfera nostalgii za przeszłością i elementy oniryczne, dzięki którym nigdy nie wiesz, czy to czasem nie "sen wariata". Erudycja autora uwidacznia się w każdym kadrze, więc nie dziwi fakt, że Corto to ulubiona rozrywka wielu intelektualistów. Mistrzostwo świata.

9. David Mazzucchelli - "Asterios Polyp" - Arcydzieło komiksu. Nie używam zazwyczaj takich słów, ale to naprawdę wyjątkowa pozycja. Każdy kadr i każde słowo jest dokładnie przemyślane, wszystko się układa w jedną całość jak puzzle dopiero po skończeniu lektury. Każda, wypowiedziana choćby od niechcenia kwestia, może wrócić w innym kontekście w dalszej części. Koncept zaczyna się już na etapie okładki, za krótka i niepraktyczna obwoluta realizuje jedną z ulubionych sentencji Asteriosa "wszystko co nie jest praktyczne, jest tylko dekoracją".

Historia gościa, który jest znanym architektem, ale tylko w teorii, bo nikt nigdy nie zbudował niczego na podstawie jego projektów. Teoretyk w sensie naukowym, ale też (przede wszystkim) życiowym. Przemądrzały snob, który musi zweryfikować swoje życiowe prawdy po spotkaniu z innymi bohaterami, zarówno równie nieznośnymi przedstawicielami świata sztuki i nauki, jak i zwykłymi ludźmi, z którymi zetknął go los.

Opowieść na kilku płaszczyznach. Liczne retrospekcje ukazują akademickie życie, historię małżeństwa zakończoną rozwodem czy żródło teorii (zmarły brat bliźniak) na temat dwoistej natury wszystkich aspektów rzeczywistości. Do tego dochodzi moment przełomu w dniu piędziesiątych urodzin (nie zdradzę jaki) i jego konsekwencje dla dalszych poczynań bohatera.

Niejednoznaczna narracja (czasem nie wiesz czy mówi do ciebie Asterios czy jego zmarły brat) i równie niejdnoznaczna fabuła (ukazani razem w różnych sytuacjach, gdy następuje zamiana ról). Silne podkreślanie dualizmu postaci, która żyje życiem swoim i bliźniaka.

Całośc jest błyskotliwa równiez graficznie. Przyjemna kreska, charakterystyczna kolorystyka (podobno bardzo droga w druku, co sprawia, że wydanie wersji polskiej jest nieopłacalne), wiele nietypowych kadrów. Również życiowa filozofia bohera jest świetnie dokumentowana przez warstwę wizualną. Sposób, w jaki autor pokazuje różnicę między ludźmi, charakterami i spojrzeniem na świat, odbywa się już na poziomie kształtów dymków z tekstem, a kończy na zupełnie innym stylu, w jakim rysowane są postacie.

Nie da się opisać wszystkich aspektów "Asteriosa Polypa" w krótkiej notce, ale to są komiksowe szczyty i wypada się o tym po prostu przekonać samemu, do czego zachęcam, bo wielu takich powieści graficznych w życiu nie przeczytacie.

10. Seth - "Clyde Fans" - W posłowiu do tej prawie 500-stronicowej cegły Seth pisze, że jego życie można podzielić na dwa okresy - przed i po "Clyde Fans". Nie jest to jednak punkt zwrotny w karierze kanadyjskiego rysownika, a raczej rozciągnięty w czasie proces, bo całość powstawała przez prawie dwadzieścia lat. "Clyde Fans" to próba uchwycenia momentu umierania starego świata klasy średniej, świata przynależnego raczej rodzicom autora niż jemu samemu. Spora część tej powieści to wyraz sentymentu do rzeczywistości, która się rozpada, zamyka, pustoszeje i odchodzi w niepamięć. To również pełne podziwu spojrzenie na fach sprzedawcy, serce wkładane w prowadzenie biznesu i jego specyfikę. To w końcu piękno małych miasteczek, które nigdy już nie będą wyglądać tak samo...

Jednak powyższe to jedynie tło, a sednem jest historia dwóch braci - spadkobierców fabryki wentylatorów - i różnica w postrzeganiu przez nich świata. Przede wszystkim mamy typowego dla autora bohatera - dziwaka, nieprzystosowanego do świata i zafiksowanego na jakimś jego skrawku, który pasjonuje się abstrakcyjnymi pocztówkami przedstawiającymi zdjęcia z życia farmerów. Simon to w ogóle intrygująca postać - skrajny introwertyk, osoba nieprzystosowana do funkcjonowania w społeczeństwie, szukająca schronienia w domu, który jest dla niego jedynym realnym światem, podczas gdy wszystko zewnętrzne jest obce. Zachowanie wyrachowanego i stojącego twardo na ziemi Abe i jego specyficznego brata mają przyczyny w ich historii, jednak każdy z nich na przeżycia z dzieciństwa zareagował inaczej i inną przybrał wobec świata zbroję. Mnóstwo tu psychologizmów. Są odniesienia do matki - kwoki, symbolu bezpieczeństwa, która na starość nie przypomina siebie przez co dzieci tracą w jakimś sensie grunt pod nogami. Jest o ojcu, który porzucił rodzinę i w dorosłym życiu jest wypierany ze świadomości synów. Do tego błądzenie w snach i uciekanie w świat wyobraźni, pragnienie ucieczki od rzeczywistości i walka ze świadomością upływającego czasu. Sporo tu starych przedmiotów, budynków, rzeczy rozpadających się i popadających w ruinę, które stanowią jednak swego rodzaju azyl.

Za tym wszystkim idzie odpowiedni sposób obrazowania. Seth jest mistrzem komiksowego fachu i pod tym względem może stanąć w jednym szeregu z Chrisem Ware. Często prowadzi opowieść tak, jakby była rekonstrukcją zdarzeń lepioną z okruchów pamięci. Autor różnicuje techniki przedstawiania świata - bazuje na sekwencjach obrazów różniących się od siebie tylko szczegółem, buduje sceny od szczegółu do ogółu, tworzy całe strony z małych pozbawionych detali kadrów, oddaje symultaniczność myśli i czynów w obrębie jednej ilustracji. To wszystko składa się na tę szalenie bogatą w treści, choć przecież bardzo intymną historię, która w momencie wydania w jednym tomie, automatycznie uczyniła z "Clyde Fans" komiksową klasykę

11. Winshluss - "Pinokio" - Wiele możliwości interpretacji. W "dorosłej" wersji Pinokio nie jest drewnianą lalką, a cyborgiem. Tło jego przygód tworzą ludzie targani namiętnościami, żądni kasy, często okrutni. On sam (jako, że maszyna) uczuć nie okazuje i to pozwala mu tę straszną bajkę przetrwać. Można tu szukać odpowiedników literackich, nierozgarniętych czy naiwnych bohaterów-prostaczków rzuconych po prostu w wir pewnych zdarzeń (Myszkin z "Idioty" - Dostojewskiego czy bohater "Wystarczy być" - Kosińskiego). Mnóstwo nawiązań intertekstualnych i popkulturowych. Kapitalnie to wszystko (różnymi technikami) zilustrowano i świetnie poskładano z różnych wątków fabułę. Tę nieco ponurą w wymowie opowieść równoważą historyjki z życia Karalucha Jiminy'ego, który jest archetypem sfrustrowanego artysty-nieudacznika, rzuconego w tryby zwyklego życia. Jeśli chcesz zacząć przygodę z powieścią graficzną, "Pinokio" będzie najlepszą zachętą.

12. Dash Shaw - "Bottomless Belly Button" - Shaw wzbija się na komiksowe wyżyny, przedstawiając rodzinną obyczajówkę z wieloma smaczkami i porozmieszczanymi w wielu miejscach ciekawymi rozwiązaniami formalnymi, jednocześnie wciągając czytelnika w dynamiczną i pełną napięć fabułę. Jestem pod wrażeniem całej palety osobowości spotkanych w tej 700-stronicowej cegle. Od odpowiednika Barta Simpsona, z wszystkimi satyrycznymi konotacjami, jakie ta postać ze sobą niesie, przez archetyp zbuntowanej nastolatki również na granicy śmieszności, po samotną matkę, która od lat nie może "wyluzować" ciągle żyjąc przeszłością. Są starzy rodzice, którzy wychodzą z przypisanych - zdawało się, że na zawsze - ról, burząc tym porządek i dezorientując bohaterów, jak również gość z głową żaby, odpowiednik wyobcowanych i często nieporadnych postaci z komiksów Daniela Clowesa czy Chrisa Ware.

To nie jest opowieść o rodzinie Shawa, więc autor trzyma odpowiedni dystans do wykreowanych postaci. Całość cechuje słodko-gorzki posmak, teatralność i budowanie napięcia niemal filmową dynamiką (podążanie za kilku bohaterami równocześnie, prezentując na przemian kadry z różnych miesc i sytuacji). Sporo tu zabawy możliwościami formalnymi, jakie daje komiks oraz różnymi perspektywami, co wiąże się także z tym, że Shaw dużo miejsca poświęca kwestiom architektury.

Obraz współczesnej rodziny w "Bottomless Belly Butoon" to tragikomedia, gdzie między uczuciami, wynikającymi z przywiązania i wspólnych doświadczeń jest miejsce dla całkiem pokażnej górki dysfunkcji. Czytając miałem mocne skojarzenia z "Korektami" - Jonathana Franzena, a to chyba spora rekomendacja

13. Daniel Clowes - "Monica" - Wielopoziomowość „Moniki” może wywołać konsternację. Pierwsza lektura jest zaledwie zapowiedzią kolejnych. Intertekstualność dzieła Clowesa objawia się w zaczepkach w kierunku horrorów spod znaku „EC Comics”, opowiadań wojennych czy powieści gotyckich. Z kolei trop interpretacyjny każący szukać nawiązań do biografii autora, podąża w kierunku jego relacji z rodzicami. Całość można postrzegać jako próbę podsumowania pokolenia lat 60, które po zachłyśnięciu się wolnością, próbowało odnaleźć się w kompletnych chaosie, w jakim ostatecznie wylądowało. To paniczne szukanie oparcia w kolejnych związkach czy społecznościach o charakterze sekty, jest wynikiem szukania czegoś stałego w czasach ciągłej i nieograniczonej zmiany.

Bardzo podoba mi się kompozycja tego komiksu. Elementy, które tylko pozornie nie mają nic wspólnego z fabułą, z czasem trzeba poskładać w większą całość. Przyznam, że przy pierwszym podejściu byłem pewny, że mam do czynienia ze zbiorem opowiadań, dopiero po chwili zorientowałem się, że poruszam się ciągle w ramach tej samej historii. Tu nie ma przypadku -„Monica” wydaje się dziełem dopracowanym w każdym aspekcie (łącznie z kolorystyką papieru poszczególnych rozdziałów). Mam wrażenie, że dostaliśmy właśnie jeden z najważniejszych komiksów ostatnich lat

-----

Komiksów 9/10 byłoby naprawdę sporo


6
Dział ogólny / Odp: Kultura Gniewu
« dnia: Cz, 09 Listopad 2023, 11:57:11 »
Spojrzałem co tam jeszcze jest w tej promce i tak:

Poczwarki i Sniff pamiętam, że w momencie wydania też miały b. pozytywne recenzje (sam jeszcze nie czytałem).


W tajemniczym ciemnym lesie - słabsze od Pinokia sporo, ale mojemu synowi np. się podobało, że czytaliśmy 2 razy dzień po dniu.

Podróże Franka - graficznie petarda, scenariuszowo też daje radę.

I Insekt jeśli nie znasz to też raczej, szczególnie w tej cenie, must have (choć pamiętam go już jak przez mgłę czytałem lata temu).

Witajcie w Nietypowie - mi się podobało, młodemu raczej też, choć chyba nie skończyliśmy co do czego (to jest kilka historyjek w tomie).

"Poczwarki" - wybitne. Graficznie i treściowo. Rzecz niszowa, ale czas będzie działał na korzyść

"Sniff" - ciekawe głównie ze względu na koncept - historia przedstawiona z perspektywy nosa. Graficznie piękne

"W tajemniczym ciemnym lesie" - nie oceniałbym jako "słabsze od Pinokia", bo to jest po prostu nieporównywalne. W tajemniczym ciemnym lesie jest przede wszystkim kierowane do młodszego czytelnika

"Podróże Franka" - klasyk, bardzo dobry, ale też bardzo specyficzny. Dla tych, co lubią bardziej abstrakcyjne komiksy + dla fanów niemego komiksu + dla fanów tej specyficznej kreski sięgającej choćby początków animacji

7
Dział ogólny / Odp: Centrala
« dnia: Pt, 20 Październik 2023, 09:55:51 »
No jest mała ta czcionka, choć oczywiście nie przez cały czas. Nie męczyłem się jakoś bardzo, aczkolwiek mam świadomość, że można przekuć to na wadę tego komiksu. Na półce mam angielskie wydanie Jimmy'ego w miękkiej okładce i w mniejszym formacie niż polski Rusty i tam czcionka jest jeszcze mniejsza, taki urok tych komiksów. Tak czy siak, edytorsko to dobra robota, złocenia na okładce, obwoluta rozkładająca się w sporych rozmiarów plakat, porządny papier. Cena wysoka, ale przy tym komiksie było mnóstwo pracy.

No i sama treść, tutaj czapy z głów i zero dowalania się z mojej strony.

No właśnie o to chodzi. Mimo mankamentów to jest coś, co jest najlepszym dowodem na nieograniczone możliwości medium. Ware jest po prostu geniuszem, dlatego zawsze będę polecał i jara mnie fakt, że w końcu pozna go więcej czytelników u nas

8
Dział ogólny / Odp: Centrala
« dnia: Pt, 20 Październik 2023, 08:23:53 »
może i w formacie oryginalnym, ale jak powszechnie wiadomo, język polski nie jest tak zwarty i precyzyjny jak angielski, więc można było zrobić sobie jakąś projekcję myślową.

Jeśli to naprawdę aż tak drobne, to na bank nie dam rady przeczytać. qwadżizas! tyle sobie po tym komiksie obiecywałem, a okaże się moim półkownikiem.

Zwarty może nie jest, precyzyjny jest akurat bardziej. Nie no, wiadomo że takie wydawnictwo jak Centrala (czyli małe) raczej nie ryzykowało większego formatu takiej cegły. To już jest podejrzewam na granicy ich możliwości. Akcja z tymi 200 egzemplarzami w preorderze to - jak rozumiem - badanie ile zrobić dodruku, by nie przestrzelić. Dla mnie dobra robota. Z tego co wiem z autorem też nie jest łatwo i tam chyba wchodzą w grę warunki co do samego wydania. Dla mnie dobry ruch, choć nie bez wad. Problem jest z czarnymi kadrami z białym tekstem. Za mały kontrast, w oryginale biała czcionka jest o wiele intensywniejsza i przez to czytelna, tu jest problem i czytanie męczy. W efekcie i tak jest lepiej niż posiadanie wersji angielskiej, bo przy tej czcionce, kursywach i często trudnym języku Ware'a, jest łatwiej

Co do samego przekładu - moim zdaniem znakomity, świetnie oddaje klimat tych komiksów z oryginału

9
Dział ogólny / Odp: Centrala
« dnia: Śr, 18 Październik 2023, 12:46:42 »
Też wczoraj odebrałem Rusty'ego. Wizualnie wygląda dobrze, świetna obwoluta, taka inna niż reszta na naszym rynku. Wydanie zdaje się porządne. Czytać będę na dniach, ale potwierdzam, że literki strasznie małe. Jeśli tak samo było w oryginale, to ok, ale i tak wolałbym powiększone w stosunku do tego, co mam. Ale to tylko moje marudzenie.

Małe to zobaczysz dopiero jak Timof wyda Corrigana w oryginalnym formacie :) Tak, to jest wydane identycznie jak w oryginale, mam wersję ang. w domu i są praktycznie takie same, więc wielkie brawa dla Centrali za świetną robotę. Nawet nie chcę sobie wyobrażać ile wysiłku trzeba było włożyć w spolszczenie całości

10
Dział ogólny / Odp: Jakie komiksy właśnie czytacie?
« dnia: Wt, 29 Sierpień 2023, 12:57:55 »
@donT chciałbym umieć tak ładnie opowiedzieć o tym komiksie, pozostaje mi się tylko zgodzić w 100%. nabieram znów ochoty na powrót. A Ciebie zachęcam do sięgnięcia po Rusty Brown i Building Stories (tu dopiero  będziesz zmiał zabawę z formą). Choć może radziłbym po chwili odpoczynku po Jimmym ;)

Rusty zaraz po Polsku

11
Dział ogólny / Odp: Jakie komiksy właśnie czytacie?
« dnia: Wt, 29 Sierpień 2023, 12:56:19 »
Seth, Seth i jeszcze raz Seth - geniusz. Aktualnie "George Sprott"

"Clyde fans" - W posłowiu do tej prawie 500-stronicowej cegły Seth pisze, że jego życie można podzielić na dwa okresy - przed i po "Clyde Fans". Nie jest to jednak punkt zwrotny w karierze kanadyjskiego rysownika, a raczej rozciągnięty w czasie proces, bo całość powstawała przez prawie dwadzieścia lat. "Clyde Fans" to próba uchwycenia momentu umierania starego świata klasy średniej, świata przynależnego raczej rodzicom autora niż jemu samemu. Spora część tej powieści to wyraz sentymentu do rzeczywistości, która się rozpada, zamyka, pustoszeje i odchodzi w niepamięć. To również pełne podziwu spojrzenie na fach sprzedawcy, serce wkładane w prowadzenie biznesu i jego specyfikę. To w końcu piękno małych miasteczek, które nigdy już nie będą wyglądać tak samo...

Jednak powyższe to jedynie tło, a sednem jest historia dwóch braci - spadkobierców fabryki wentylatorów - i różnica w postrzeganiu przez nich świata. Przede wszystkim mamy typowego dla autora bohatera - dziwaka, nieprzystosowanego do świata i zafiksowanego na jakimś jego skrawku, który pasjonuje się abstrakcyjnymi pocztówkami przedstawiającymi zdjęcia z życia farmerów. Simon to w ogóle intrygująca postać - skrajny introwertyk, osoba nieprzystosowana do funkcjonowania w społeczeństwie, szukająca schronienia w domu, który jest dla niego jedynym realnym światem, podczas gdy wszystko zewnętrzne jest obce. Zachowanie wyrachowanego i stojącego twardo na ziemi Abe i jego specyficznego brata mają przyczyny w ich historii, jednak każdy z nich na przeżycia z dzieciństwa zareagował inaczej i inną przybrał wobec świata zbroję. Mnóstwo tu psychologizmów. Są odniesienia do matki - kwoki, symbolu bezpieczeństwa, która na starość nie przypomina siebie przez co dzieci tracą w jakimś sensie grunt pod nogami. Jest o ojcu, który porzucił rodzinę i w dorosłym życiu jest wypierany ze świadomości synów. Do tego błądzenie w snach i uciekanie w świat wyobraźni, pragnienie ucieczki od rzeczywistości i walka ze świadomością upływającego czasu. Sporo tu starych przedmiotów, budynków, rzeczy rozpadających się i popadających w ruinę, które stanowią jednak swego rodzaju azyl.

Za tym wszystkim idzie odpowiedni sposób obrazowania. Seth jest mistrzem komiksowego fachu i pod tym względem może stanąć w jednym szeregu z Chrisem Ware. Często prowadzi opowieść tak, jakby była rekonstrukcją zdarzeń lepioną z okruchów pamięci. Autor różnicuje techniki przedstawiania świata - bazuje na sekwencjach obrazów różniących się od siebie tylko szczegółem, buduje sceny od szczegółu do ogółu, tworzy całe strony z małych pozbawionych detali kadrów, oddaje symultaniczność myśli i czynów w obrębie jednej ilustracji. To wszystko składa się na tę szalenie bogatą w treści, choć przecież bardzo intymną historię, która w momencie wydania w jednym tomie, automatycznie uczyniła z "Clyde Fans" komiksową klasykę

"Wimbledon Green" - Jeden z bohaterów „Clyde Fans” – Simon – był zafascynowany dziwnymi pocztówkami z przeszłości, z kolei tematem „Życie nie jest takie złe, jeśli starczy ci sił” jest obsesja na punkcie prac nieznanego rysownika – Kalo. Seth uwielbia freaków zafiksowanych na jakimś skrawku kultury, co najwyraźniej widać w „Wimbledon Green”.

To komiks o kolekcjonerach powstały z miłości do gatunku. Seth początkowo rysował go jako wprawkę między tworzeniem innych prac, jednak z czasem skierował te szkice w kierunku większej fabuły. Fabuły nie zawsze spójnej, poskładanej z krótkich historii, fragmentów, relacji czy prezentacji kolekcjonerskich rarytasów i składającej się na nostalgiczny obraz zrodzony z młodzieńczych fascynacji dziecka i wyobrażeń o tym jak mógłby wyglądać świat, gdyby komiksy miały wartość rynkową i prestiż porównywalny z dziełami wielkich malarzy.

Fikcyjna opowieść o Greenie pełna jest sprzecznych relacji i skrawków, które zawierają sporo niewiadomych. Brakuje jednego narratora, są spekulacje, poddawane stale w wątpliwość tezy i mroczna tajemnica. Są także wplecione w całość przygodówki, które cechuje intensywność sensacyjnego filmu.

Mimo, że styl grafik jest tu dosyć przejrzysty, a postacie niemal bajkowe, zachwyca warsztat i budowanie historii z szeregu małych kadrów podobnych do projektów Chrisa Ware, który zresztą jest przyjacielem autora i sporą inspiracją. W niedzisiejszym i eleganckim sznycie tego komiksu można się zakochać


12
Dział ogólny / Odp: Kultura Gniewu
« dnia: Cz, 09 Marzec 2023, 10:38:32 »
Na koniec dzisiejszego dnia postanowiliśmy zdradzić jeden z kwietniowych tytułów 🙂
Będzie nim wznowienie „Ran wylotowych” najpopularniejszej izraelskiej autorki komiksów, czyli Rutu Modan! Jej najnowszy komiks - „Tunele” - wydaliśmy w listopadzie ubiegłego roku.




Najlepszy komiks Modan

13
Zakupy / Odp: Wyprzedaże i promocje - komentarze
« dnia: Cz, 12 Styczeń 2023, 13:50:43 »
Przygotowuję koszyk na jutro i w związku z tym mam pytanie - Funky Koval BW podrożał czy jest błąd z ceną wyjściową na stronie?
https://www.taniaksiazka.pl/funky-koval-p-1764488.html

wyszukaj przez ceneo - tak jest przeważnie dużo taniej. w tym przypadku jest 110

14
Zakupy / Odp: Wyprzedaże i promocje - komentarze
« dnia: Cz, 26 Marzec 2020, 13:51:02 »
Na bookdepostory rabaty 20 a nawet 35 % chyba spadla im sprzedaz bo takich wysokich tam od lat nie widzialem.


Więcej, bywają albumy z 2019 z przebitką 70%, ale to się zmienia, raz widze dany album w takiej cenie, za chwilę znów w normalnej

15
Zakupy / Odp: Wyprzedaże i promocje w sklepach internetowych
« dnia: Cz, 26 Marzec 2020, 13:44:27 »
Sprawdźcie sobie wishlisty w bookdepository, ceny wielu albumów obniżone 0 60-70%. Nie wiem jak długo i czy to czasem nie błąd systemu, ale ja kupiłem

Umma's Table by Yeon-sik Hong - z D&Q
i O Josephine - Jasona

Obie za trochę ponad 30 zł

Strony: [1] 2